2020-03-06

Filmotecka 02

Kontynuując po wcześniejszym poście - oto dalszy ciąg Filmotecki. Zaczynam od września - a dokładniej od następnego po Deadpoolu, oglądanego filmu. Melissa P. (2011)
1:40, Erotyczny / Dramat Obyczajowy
Reż: Luca Guadagnino
María Valverde, Fabrizia Sacchi
Kolejny film, który niby miał być erotyczny, a taki z niego erotyk jak ze mnie baletnica. Melissa jest zakochana w pewnym chłopaku ze szkoły. Usiłuje go poderwać, posuwając się nawet do bycia uległą, a on to wykorzystuje wprowadzając Melissę w świat seksu, miejscami nawet sprowadzając ja do poziomu zwykłej szmaty, którą brać może każdy. Erotyki w tym filmie niby trochę jest, ale nie przekracza to poziomu dobrego smaku jak robiły to przykładowo Q czy Love opisywane post wcześniej.
Film również, podobnie jak My Little Princess pokazuje upadek młodej dziewczyny, poprzez pogorszenie kontaktu z bliskimi, a potem jest w sumie tylko gorzej. Film wybitny nie jest, sprawia wrażenie montowanego na kolanie bez większego zastanowienia i sporej ilości skrótów myślowych. Obejrzeć można.
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 09.09.2019

DC Showcase: Catwoman (2005)
0:15, Animowany
Reż: Lauren Montgomery
Eliza Dushku, John DiMaggio
Ciężko cokolwiek powiedzieć o animowanym filmie trwającym piętnaście minut. Jest to po prostu epizod z życia kocicy polegający na polowaniu na niejakiego RoughCuta. Dla fanów Batmana - i raczej tylko dla nich. Na uwagę jednak zasługuje ciekawa scena w klubie ze stripteasem i to w bajce dla dzieci. Co ja pacze ?
Ocena: ★★★★☆☆☆☆☆☆ (4/10) 13.09.2019

Armageddon (1998)
2:30, Katastroficzny / Sci-Fi
Reż: Michael Bay
Bruce Willis, Ben Affleck, Liv Tyler
Rewatch po 7 latach. O filmach Michaela Baya można powiedzieć krótko - coś musi pierdolnąć. I to mocno. Film z racji sporej ilości błędów jest dość absurdalny ale... Do ziemi zbliża się asteroida. Grupa śmiałków z Harrym Stamperem (Bruce Willis) na czele zostaje wysłana w kosmos by wylądować na asteroidzie i wysadzić ją w cholerę zanim ta, uderzy w ziemię.
Fabula nieco oklepana. Ot ziemia będzie zniszczona. No i obsada. Willis, Affleck i obiekt masturbacji wielu nastolatków - Tyler. Problemem jest jednak... Ilość błędów. Nie wiem na ile to prawda - ponoć kursy na astronautów obejmują oglądanie Armageddonu i wyłapywanie błędów... A tych jest ponad 160. Mi. takich jak grawitacja działająca bardzo wybiorczo czy cała masa innych rzeczy. Dla normalnego widza część z nich może być niezauważalna, ale dla mnie - z racji zainteresowania astrofizyką i kosmologią - wyłapać mogę koło 80. Na uwagę zasługuje zwłaszcza muzyka - gdzie idealnie wkomponowuje się utwór I Don't Wanna Miss a Thing autorstwa Aerosmith. Niemniej jednak film dobry. No i - nie pokazująca się za dużo - ale jednak - wiecznie jebalna Liv Tyler.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10) 15.09.2019

Passenger 57 (1992)
1:24, Akcja
Reż: Kevin Hooks
Wesley Snipes, Bruce Payne, Tom Sizemore
Akcja w amerykańskim stylu z lat 90. John Cutter (Wesley Snipes) zostaje mianowany na agenta służb bezpieczeństwa. W tym celu musi udać się do Los Angeles. Leci samolotem, nie mając pojęcia, że tym samym samolotem przewożony będzie Charles Rane (Bruce Payne) - jeden z najbardziej niebezpiecznych terrorystów. Samolot zostaje uprowadzony i szybko dochodzi do starcia między nimi.
Typowa akcja. Nie ma wybuchów, jest kopanina po mordach, trochę strzelania i zabawa w podchody. Urywki z filmu kiedyś widziałem (zwłaszcza scenę w wesołym miasteczku), ale całego filmu do teraz - nie. Czy warto - zależy od tego czy przymknie się oko na to jak film się zestarzał. Nie ma wartkiej akcji ani głębokich dialogów. Od typowe kino lat 90.

Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 15.09.2019

Quantum of Solace (2008)
1:46, Sensacyjny
Reż: Marc Forster
Daniel Craig, Olga Kurylenko, Mathieu Amalric
Błąd. Big błąd. Wielkim błędem było zatrudnienie do roli double-oh-seven Daniela Craiga. Najlepsze Bondy ? Connery i Moore. Nawet Dalton był od niego lepszy, a gorszy chyba tylko Lazenby.
Filmy z Bondem były dziwne w swoim rodzaju. Niby każdy opowiadał o przygodach agenta 007, ale każdy był też oddzielną, nie mająca powiązań z poprzednimi częścią. Każda historia - przynajmniej filmowa - działała tak, jakby poprzednia część nigdy się nie wydarzyła (punktami spójnymi były osoby Bonda, M, Q, Monneypenny i Ernst Stavro Blofeld). I nawet tu jest różnie bo Blofelda grało chyba 5 różnych aktorów, o Monneypenny nie wspominając (a ostatnia - Naomie Harris - choć nie lubię czekolady - takiej bym nie odmówił). Casino Royale rozpoczęło nową serię Bondów. Łączą się one fabularnie i wyglądają w założeniu jak reboot całej serii, tylko przeniesiony w obecne czasy.
Akcja Quantum zaczyna się tam, gdzie kończy się Casino Royale i kontynuuje częściowo wątek z Vesper, będącą dziewczyną Bonda z poprzedniego filmu. Ogółem film skupia się na polowaniu na Bonda (Daniel Craig), który sam stara się upolować Dominica Greene (Mathieu Amalric). W wszystko wplątuje się też piękna Camille (Olga Kurylenko), którą też do przodu pcha zemsta. Ogółem każdy się mści, robi się z tego papka polana Bondem. Not James Bondage I wish to see. Craig, odejdź.
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 16.09.2019

Ad Astra (2008)
2:04, Thriller / Sci-Fi
Reż: James Gray
Brad Pitt, Tommy Lee Jones, Donald Sutherland
Filmów traktujących o kosmosie jest tyle co kot napłakał. Znaczy się, tak, mamy ich całkiem sporo, ale chodzi mi o takie, które są bardziej Sci niż Fi. Ad Astra nieźle wpisuje się w pierwszą kategorię zostawiając nieco miejsca dla tej drugiej. Przyszłość. Roy McBride (Brad Pitt) pracuje przy obsłudze - już nie pamiętam czego - jakiejś stacji na wysokiej orbicie, nadajnika czy czegoś. Nie ma znaczenia. Ogółem serwisuje to urządzenie. Ziemia zostaje "atakowana" dziwnymi przypływami energii które jak się okazuje pochodzą z zza Neptuna gdzie prawie 30 lat temu wyruszył jego ojciec H. Clifford McBride (Tommy Lee Jones). Poproszony przez wojsko Roy rusza na kraniec układu słonecznego by odnaleźć ojca.
Film o dziwo uderza w trochę filozoficzne tony - czy jesteśmy sami we wszechświecie i całkiem poważnie traktuje fizykę. Nie jest to co prawda mocno realistyczne podejście jakim charakteryzował się na przykład Interstellar Christophera Nolana, ale film jest całkiem niezły w tej kwestii. Nie obyło się bez klasycznych błędów przemysłu filmowego - dźwięk w kosmosie. Przepraszam bardzo, ale kurwa, w czym on się rozchodzi. Czy producent wie, że w próżni nie ma ośrodka w którym mógłby się rozchodzić dźwięk ? Razi mnie to - zobaczcie Gravity. Film jest bardzo "niemy" w kosmosie. Da się ? Da się! Z innych absurdów - wspinanie się na marsie na startującą rakietę czy przez lot przez pierścień Neptuna. Przymykając oko na te błędy, maluje się przed nami ciekawa, zmuszająca do refleksji przygoda w kosmosie. A. I jest Liv Tyler.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10) 21.09.2019

Nymphomaniac (2013)
2:02, Dramat / Erotyczny
Reż: Lars von Trier
Charlotte Gainsbourg, Stacy Martin, Stellan Skarsgård, Shia LaBeouf
No cóż. Tytuł mówi sam za siebie. Nie jest to film erotyczny. To już bardziej fabularny film klasy XXX. Bez cenzury z dużą dawką pierdolenia. A podchodząc do seansu nie bardzo się tego spodziewałem. Liczyłem na erotyk będący klasycznym pokazywaniem cycków. Nawet ja wam pokażę: ( . Y . ) Happy ?
Film rozpoczyna się gdy Seligman (Stellan Skarsgård) ratuje pobitą kobietę. Ta przedstawia się jako Joe (Charlotte Gainsbourg) i zaczyna opowiadać Seligmanowi historię jak doszło do tego, w jakim stanie ją znalazł. Historię zaczyna od najmłodszych lat, gdzie jeszcze jako dziecko zaczęła odkrywać seksualność. W efekcie przez większy kawałek filmu oglądamy Stacy Martin w roli młodej Joe. Sama bohaterka w przerwach między historiami prowadzi z Seligmanem ciekawą rozmowę uważając się za obiekt zła, podczas gdy Seligman przyrównuje jej zachowania do najbardziej "niewrażliwych" rzeczy.
Film jak napisałem idzie w zaparte i mamy tu naprawdę odważna sceny jak pokazywany bez cenzury seks oralny, czy też inne igraszki bohaterów. Za wszystkim stoi fabuła ukazująca dramat Joe jako kobiety mającej problem z samą sobą przez uzależnienie od seksu. Polecam obejrzeć samemu i zobaczyć czy taki typ kina komukolwiek pasuje.
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 01.10.2019

DOOM: Annihilation (2019)
1:36, Horror / Akcja / Sci-Fi
Reż: Tony Giglio
Amy Manson, Dominic Mafham
DOOM. Gra w statusie kultowym. Gra, która na poważnie pokazała czym są FPSy. Gra, która pokazała - patrzcie - to jest 3D (choć w rzeczywistości była płaska jak klatka piersiowa 8latki). Nie wiem, co mogę napisać o tym filmie. Grupa Marines zostaje wysłana na Marsa gdzie mają "chronić" placówkę badawczą gdzie ofcoz zaraz wyłażą demony z piekieł. Film charakteryzuje się tym, że jest lepszy od DOOMa z 2005, a mimo wszystko jest tak samo chujowy. Uwagę przykuwa jedynie Joan Dark (Amy Manson) swoją ładną twarzyczką i patrzeniem na jej dupę gdzie się da bo film innych wartości nie ma. Inni bohaterowie ? Jacyś byli - tyle mogę potwierdzić. Producenci chcieli dobrze - nie wyszło. Tak na prawdę to film z grą ma wspólną piłę łańcuchową i kurewsko wielką spluwę. This DOOM goes BOOM.
Ocena: ★★★☆☆☆☆☆☆☆ (3/10) 27.10.2019

Crouching Tiger, Hidden Dragon (2000)
2:00, Fantasy / Przygodowy
Reż: Ang Lee
Yun-Fat Chow, Ziyi Zhang, Michelle Yeoh, Pei-pei Cheng
Bardzo lubię filmy w tym stylu gdzie właściwie walczy się tym co jest akurat pod ręką, skacze się po drzewach, lata i ogółem pokazuje świetną choreografię walk (i tu też mogę polecić House of Flying Daggers). Do oglądania film zabierałem się jak widać 19 lat. A to leciał w TV - nie miałem czasu. A jak już dorwałem go - musiał jeszcze odleżeć z pół roku, aż nabrał mocy urzędowej.
Wojownik Li Mu Bai (Yun-Fat Chow) chce pomścić śmierć swojego mistrza i zabić jego morderczynię - Nefrytową Lisicę (Pei-pei Cheng) używając miecza zwanego "Zielone Przeznaczenie". Nie może jednak wpaść na jej trop, więc postanawia oddać miecz przyjacielowi na przechowanie. Razem z nim wyrusza jego bliska przyjaciółka Yu Shu Lien (Michelle Yeoh). Jednak zaraz po tym jak miecz zostaje skradziony, a złodziejką okazuje się młoda i urocza Jen (Ziyi Zhang), powiązana z Lisicą. Li Mu Bai postanawia odzyskać miecz.
O filmie napisałem właściwie w pierwszym zdaniu. Walka tym co akurat jest pod ręką, latanie i inne tego typu elementy, którymi charakteryzują się filmy pełne wschodnich sztuk walki. Co najciekawsze - mimo upływu prawie 20 lat film nie zestarzał się prawie wcale i ogląda się go przyjemnie. Ot taka bajka.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10) 28.10.2019

District 9 (2009)
1:52, Dramat / Sci-Fi
Reż: Neill Blomkamp
Sharlto Copley
Film kręcony naprawdę dziwną metodą. Ale po kolei:
Na ziemi pojawia się statek obcych. Nie atakują jednak - okazują się być przerażeni, a ich statek jest uszkodzony. Muszą zamieszkać na ziemi w tzw. Dystrykcie 9. Mija prawie 30 lat. Obcy mają zostać przesiedleni w inne miejsce. Dowodzącym tą operacją zostaje Wikus Van De Merwe (Sharlto Copley). Podczas akcji zostaje zarażony wirusem i jego ciało powoli zaczyna mutować. Porzucony przez wszystkich i ścigany przez wojsko chowa się w jedynym miejscu gdzie może czuć się w miarę bezpieczny - w Dystrykcie 9.
Fabularnie film nie powala. Oglądamy zmagania się bohatera z całym światem oraz swoim ciałem. Film jak mówiłem kręcony jest dziwnie. Część filmu wygląda jak normalny filmu, a druga część to forma reportażu kręconego "z ręki". Dupy nie urywa, obejrzeć można. Krewetkowi obcy ujdą. Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10) 01.11.2019

I to by było na tyle. Reszta kiedyś tam w Filmotecka 03!

2019-11-19

Filmotecka 01

Filmy. Ruchające... Znaczy ruszające się obrazki. Czym w zasadzie jest film raczej tłumaczyć nie muszę. Mogę co najwyżej dodać, że owo medium obejmuje wiele gatunków od tzw. Kina Familijnego, w które wliczają się też bajki przez dramaty, akcje, po kino dla dorosłych (w tym także XXX).
Ludzkość można podzielić na wiele typów kinomanów. Jedni nic nie robią tylko oglądają nonstop filmy i seriale, są tacy co oglądają dużo, tacy co oglądają filmy od czasu do czasu i jestem Ja - ustawiony jeszcze poniżej. Filmy - choć bardzo rzadko - to jednak oglądam i Filmotecka będzie kolejna subserią bloga, na której będę pisał co tam się oglądało ostatnio. Nie będę jednak spuszczał się nad każdym filmem jak przy Przegrałeś z Kretasem, ale po prostu rzucę siakieś info, krótki opis i moją ocenę w skali 0-10. Dodam też, że nie będzie to lista najlepszych filmów, ale tego co oglądałem i wcale nie mówię, że będą to filmy dobre. No i na każdy odcinek serii zbiorę przynajmniej pięć (lub więcej) filmów. Hunterowych sealów rozdawał nie będę choć opiszę jeśli filmowi by się należał. Zacznę od Lipca tego roku.

Moon (2009)
1:37, Dramat / Sci-Fi
Reż: Duncan Jones
Sam Rockwell, Kevin Spacey
Film polecił mi AstroFaza, omawiając go w jednym z odcinków AstroFilmów. Coby nie zdradzać fabuły powiem tylko, że akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości. Na księżycu znajduje się Sam Bell (Sam Rockwell). Przez trzy lata nadzorował on samotnie wydobycie i wysyłanie na ziemię minerałów z powierzchni srebrnego globu. Jego jedynym towarzyszem jest Gerty - super inteligentny komputer (głos: Kevin Spacey). Misja Sama zbliża się do końca, niestety miesiąc przed końcem dochodzi do pewnego wypadku...
Więcej zdradzać nie będę. Film trochę krótki, zostawiający uczucie pewnego niedosytu. Takie "zjadłem, dobre było, ale dalej jestem głodny". Szczegółów filmu można domyślić się nawet z powyższego opisu, a film buduje dość dobrze napięcie, ale niestety szybko odkrywane są wszystkie karty więc zakończenia można domyślić się jeszcze przed połową. Niemniej jednak film oglądało się naprawdę przyjemnie i był ciekawy. Zmarnowany czas ? Jak najbardziej nie.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10); 30.07.2019

Charlie's Angels (2000)
1:38, Komedia / Sensacyjny
Reż: McG
Cameron Diaz, Drew Barrymore, Lucy Liu
Jakoś nigdy do tej pory nie było okazji obejrzenia tego. Trzy piękności (powiedzmy...) od zadań specjalnych pod wodzą niejakiego Charliego dostają zlecenie odzyskania bardzo niebezpiecznego oprogramowania.
Najlepiej w filmie wypadły chyba Dylan (Drew Barrymore) i Alex (Lucy Liu). Ogółem film jest pełen absurdu i ogląda się go, żeby popatrzeć na dupy bohaterek. No i może na sceny walk, które również same w sobie są absurdalne. Akcja, absurd, akcja, absurdalna akcja. Tragedii nie ma, ale dupy nie urywa.
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆ (5/10); 30.07.2019

Contact (1997)
2:33, Dramat / Sci-Fi
Reż: Robert Zemeckis
Jodie Foster, Matthew McConaughey
Kolejny film, który oglądałem dość późno. Może to i nawet lepiej, bo pewnie w odpowiednim czasie oceniłbym go inaczej (pewnie słabiej) niż teraz choć, przyznam się, że spodziewałem się czegoś innego. Pokrótce - Ellie (Jodie Foster) pracująca w SETI odbiera sygnał z kosmosu od pozaziemskiej cywilizacji. Po deszyfracji okazuje się być on schematem budowy do maszyny do podróży kosmicznych.
Czy jesteśmy sami we wszechświecie ? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć w 100% poważnie choć ja jestem pewny - że nie. Opiszę to kiedyś robiąc wpis o Paradoksie Fermiego. No więc odebranie sygnału od obcej cywilizacji prowadzi do budowy maszyny do podróży przez kosmos, na którą wyrusza główna bohaterka. Nie ma przy tym zbyt łatwo bo... Bóg. Kompletnie moim zdaniem nie na miejscu są pytania o wiarę w boga. Bo, że niby osoba nie wierząca nie może być reprezentantem ziemi. Cytując Jacka z Vampire Bloodlines: "A cross? Pfft. Shove it right up their ass!". Ja własnie wysłałbym na taką misję ateistę. I jak będzie to się zgłaszam na ochotnika. Anyway, o ile sama "podróż" przez kosmos byłą dość nieźle przedstawiona (z kilkoma drobnymi potknięciami), o tyle samo spotkanie z obcą cywilizacją było rozczarowujące. Samo zakończenie przyznam lekko podbiło ocenę, ale wciąż można to było zrobić lepiej. Ogółem oglądało się nieźle.
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10); 03.08.2019

Atlantis: The Lost Empire (2001)
1:30, Animacja / Fantasy / Przygodowy
Reż: Kirk Wise, Gary Trousdale
Michael J. Fox, Cree Summer
I to jest nieco zaskakujące. Kreton oglądający Disneyową bajkę to jedno. Sposób jak na to trafiłem - to drugie. Bo przeglądam se PornHuba - paczę, a tu ciemnoskóra piękność w roli jakiejś Kidagakash. I to w wersji VR. No to gógiel skąd ona się wzięła - Atlantis. Disney. Why not ? Protagonistą jest Milo (głos: Michael J. Fox) - pracujący w kotłowni w muzeum ciamajda, który poszukuje Atlantydy. Zbiegiem okoliczności udaje mu się zrealizować swój cel i wyrusza w podróż na poszukiwanie zaginionego imperium gdzie poznaje wspomnianą Kidę (Cree Summer) - księżniczkę Atlantydy.
Disney kojarzył mi się raczej z bajkami typu spizganej Alicji, Simby czy promowania bestiality w Beauty & Beast - czyli bajkami dla grzecznych dziewczynek uczącymi je, że warto zostać slutem w przyszłości. A tu niespodzianka. Dość ciekawa kreska, dobra obsada i nawet niezła fabuła. I jak na Disneya to trup ściele się gęsto. Co prawda są to bezimienni ludzie, o kerych wiemy tyle, że byli, ale wciąż - ilość trupów jest duża. No i sama Kida to całkiem fajna postać. Niby półtorej godziny - nieco mało IMO, ale polecam.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10); 05.08.2019

Fast & Furious presents: Hobbs & Shaw (2019)
2:14, Akcja
Reż: David Leitch
Dwayne Johnson, Jason Statham, Vanessa Kirby
Po serii Szybkich i nie takich Wściekłych gdzie absurdalność przechodziła sama siebie (samochody na spadochronach czy ucieczka Lamborghini po lodzie przed łodzią podwodną) przyszedł czas na pierwszy poważny spin-off. Tu też chciałbym podziękować Losikowi, że poszedł ze mną na to do kina. Fabularnie film jest dość prosty. Agentka Hattie (Vanessa Kirby, oj jebalna motzno) zdobywa niebezpiecznego wirusa. Jest przez to ścigana przez zarówno złych panów, jak i tych dobrych. I do akcji zostają wysłani także Hobbs (Dwayne Johnson) i Shaw (Jason Statham), którzy BARDZO się nie lubą i będą musieli współpracować. Sama Hattie też do współpracy chętna nie jest, a dodatkowo okazuje się być siostrą Shawa. Jakby tego było mało - wirus jest uśpiony więc rozpoczyna się wyścig z czasem, w którym stawką jest bezpieczeństwo świata oraz życie Hattie.
Szybcy i Wściekli bez Vin Diesela ? Da się. The Rock wystarczy. Film jest pełen gagów i komediowych dialogów między Hobbsem i Shawem. Dodajmy lekkie przybliżenie samych sylwetek bohaterów oraz oblejmy to wysokooktanową akcją i mamy budyń. Szybkie samochody ? Mało, ale są. Piękne kobiety ? Na pewno jedna obecna. Absurd ? Samochodowa gąsienica ciągnąca śmigłowiec. Wai, WAT ? No i sceny walki na gołe klaty. Dosłownie. Jeśli lubimy filmy, przy których nie trzeba myśleć - to pozycja dla nas. Ja bawiłem się dobrze. Polecam.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10); 15.08.2019

Q (2011)
1:43, Dramat / Erotyczny
Reż: Laurent Bouhnik
Déborah Révy, Hélène Zimmer
W kontekście gier, na produkcje zazwyczaj małych studiów, w tym kilku - czy też nawet jednoosobowych "grup" - mówi się "Indyki". Nie chodzi tu o potka, którym zajadają się hamburgery na święto dziękczynienia. Indyk to polskie określenie "Indie" i oznacza tu produkcję niezależną. Tyczy się to także filmów. Filmy niezależne nie są kręcone przez obszerne studia i nie mają budżetów w wysokości kilkudziesięciu milionów pierdolców. W kwestii kina niezależnego Francja daje po bandzie. Q opowiada historię dwóch kobiet z problemami na tle seksualnym, które łączy postać Cécile (Déborah Révy), która ma swoje problemy, ale mimo to pomaga innym.
Brzmi to jak dobry film o poszukiwaniu szczęścia. Produkcja niemal familijna ? Nic podobnego. Film przepełniony jest mocną erotyką. W sumie mógłbym już to podciągnąć pod pornografię. Sceny, w których panie pracują językami są bez żadnej cenzury. Same łóżkowe momenty nie są może pretendentami do puszczenia Brazzersów z torbami, ale też grzeczne nie są. Mówiąc, że Francuzi jadą po bandzie miałem właśnie na myśli łamanie konwencji. Jest duszno i porno. Cécile pomaga pozostałym bohaterkom w ich życiu seksualnym, a sama też lekko nie ma. Film podzielony jest na niby epizody, które przeplatają się między sobą głownie dzięki Cécile. Nie jest to pozycja dla każdego i jest nieco ciężka w odbiorze, a i odważne sceny seksu wcale - moim zdaniem - nie ułatwiają odbioru.
Ocena: ★★★☆☆☆☆☆☆☆ (3/10) 16.08.2019

My Little Princess (2011)
1:45, Dramat
Reż: Eva Ionesco
Isabelle Huppert, Anamaria Vartolomei
Jak wspomniałem przy wcześniejszym filmie - Francja lubi zrywać z konwencją. Kolejna produkcja żabojadów to znów dramat. Hanna (Isabelle Huppert) jest fotografem. Zaczyna się powoli wypalać. Uważa się jednak, za artystkę pierwszej klasy, aż w końcu posuwa się do wykorzystywania Violetty (Anamaria Vartolomei) - czyli swojej dziesięcioletniej córki w charakterze modelki. Problemem jest to, że zdjęcia są coraz bardziej pikantne, a matka nie cofa się przed niczym - i choć mówi, że kocha swoja córkę, bardziej zależy jej na karierze. Hamulce puszczają w momencie śmierci babci Violetty.
Podobnie jak w przypadku Q, również ta produkcja zalicza się do gatunku kina niezależnego. Film prócz pokazywania dość odważnych, ale nie przekraczających pewnej granicy scen z wówczas - dwunastoletnią Anamarią, skupia się nieco mocniej na relacji matka-córka. Hanna jest osobą zapatrzoną w siebie i w swoją podupadającą karierę, a Violetta chce być kochana przez matkę. Wpływ matki oraz jej zachowanie prowadzi do tego, że od Violetty najpierw odsuwają się koleżanki, potem dochodzi do znęcania się nad nią, aż do upadku moralnego Violetty. Zaczyna się na wyzywaniu matki, przez palenie i kończy się na poprawczaku po kradzieży. Film cierpi jednak na dość nieskładny montaż. Czasami brakuje ładu między poszczególnymi scenami. Nie jest to film zły, ale raczej ciężki w odbiorze i utrzymujący się na granicy przyzwoitości. Krok dalej i film raczej nie byłby dopuszczony do dystrybucji... Chociaż kto wie ?
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 23.08.2019

Star Wars: The Last Jedi (2017)
2:32, Przygodowy / Sci-Fi
Reż: Rian Johnson
Daisy Ridley, Adam Driver, Mark Hamill
Dla wielu fanów serii Starne Warsy mają tylko trzy części - IV, V i VI. Pierwsza trylogia jest rewelacyjna. Druga (obejmująca epizody I, II i III) również daje radę choć to już nie to samo. Potem pałeczkę przejmuje Disney i... The Force Awakens - Ocena 3/10. O ile TFA to gówno pierwszego sortu, o tyle Rogue 1 daje rade. I to całkiem nieźle i co najważniejsze spójnie z New Hope. Potem przychodzi czas na epizod 8. New Order hasa sobie po galaktyce niczym Koń Rafał, Rey (Daisy Ridley, nawet jebalna) próbuje namówić Luke'a (Mark Hamill) do pomocy w walce, a sam Kylo Ren (Adam Driver) próbuje znaleźć Rey i przeciągnąć ją na ciemną stronę. Dzień jak co dzień.
Film z początku dawał radę i to nawet oglądało się go przyjemnie do momentu. Scena w kosmosie z księżniczką Leyą (Carrie Fisher) pogrzebała film doszczętnie. Potem oczywiście powtórka mieszanki Return of the Jedi z Empire Strikesback. Film nagina prawa ustalone przez Lucasa pod siebie i dochodzę do wniosku - Disney, odpuść.
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆ (5/10) 04.09.2019

Solo: A Star Wars Story (2018)
2:15, Przygodowy / Sci-Fi
Reż: Ron Howard
Alden Ehrenreich, Joonas Suotamo, Emilia Clarke
Przeszłość postaci takich jak Luke Skywalker czy Leia Organa (może Ogarna... Albo Oralna kekeke) to element jasny jak słońce. Ale gdy poznajemy Hana Solo w New Hope, ma już on swoje lata i sporo widział. Więc ktoś wpadł na pomysł, żeby przedstawić jak Han zaczynał. Hana (Alden Ehrenreich) poznajemy gdy jest złodziejem na Corelli. Razem z ukochaną Qi'Rą (Emilia Clarke, oh my boner) próbuje uciec z planety, jednak - jemu się ledwo udaje - jaj nie. Han przysięga, że zdobędzie statek kosmiczny i przyleci po nią niczym rycerz na białym koniu. Dalej obserwujemy Hana jak faktycznie próbuje zdobyć ten statek. Jest przy okazji nieco ciamajdowaty. Potem poznaje Chewbacce (Joonas Suotamo) i zaczyna pakować się w coraz większe kłopoty. Przy jednym ze schrzanionych zleceń trafia na Qu'Rę...
Film w miarę jest spójny choć kreuje Hana na postać nieco komediową (bardziej niż był później) da się to oglądać. Film ma dużo akcji i mocno jebalną Emilię Clarke i próbuje udowodnić jak Han doszedł do bycia Solo. Twórcom poprzewracało się w dupach i dali czadu jak przy Rouge 1, aż do przesady lekkiej. Film ogląda się nieźle, ale jest tak jak mówią recenzje - dupy nie urywa. Może dla fanów gatunku... Może...
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆ (5/10) 04.09.2019

Love (2015)
2:10, Dramat / Erotyczny
Reż: Gaspar Noé
Karl Glusman, Klara Kristin, Aomi Muyock
Kolejny dramat, kolejne, francuskie kino niezależne. Podobnie jak Q, film ten nie pieprzy się z cenzurą, o czym mówi nam już w pierwszej scenie ze sceną z seksem oralnym. Historia kręci się wokół Murphy'ego (Karl Glusman), który w dzień po grubej imprezie odbiera telefon od matki swojej ex-dziewczyny i dowiaduje się, że ta zniknęła i nie daje znaku życia od jakiś dwóch miesięcy. Następnie w ciągu całego dnia wspomina swoje życie od poznania Electry (Aomi Muyock), przez wpadkę z Omi (Klara Kristin), do zerwania z Electrą, aż do sytuacji, którą można określić jako "diggin' your own grave".
Film jak mówiłem nie patyczkuje się z cenzurą - sceny seksu są tu często i gęsto. Dane będzie nam zobaczyć gorący trójkąt oraz nawet scenę z transseksualistą(-tką ?). Cały obraz przedstawia w dość dosadny sposób upadek człowieka, kompletny brak chęci podniesienia się z tego i efekt do jakiego to doprowadza. Co się stało z Electrą ? Zakończenie jest otwarte choć domyślić się można w trakcie seansu. Produkcja ciężka w odbiorze - zdecydowanie nie dla każdego i nie chodzi tu bynajmniej o sceny seksu.
Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆ (5/10) 06.09.2019

They Live (1988)
1:33, Sci-Fi
Reż: John Carpenter
Roddy Piper, Keith David
Kolejny film mistrza Carpentera. Aż dziw bierze, że oglądałem go ze 4 razy i nigdy od początku, aż to teraz. John (Roddy Piper) szuka pracy. Na budowie poznaje Franka (Keith David), z którym dość szybko się kumplują i mieszkają razem w slumsach. Dziwnym zbiegiem okoliczności John staje się posiadaczem niesamowitych okularów, które pozwalają widzieć świat takim jaki jest naprawdę - opanowany przez obcych, podporządkowujących sobie ludzkość. Razem z Frankiem stają przeciw obcym.
Gra aktorska ? Średnia. Efekty specjalne ? Słabe. Muzyka ? Jakaś jest. Ogólne wrażenia ? Klasyk. Filmy Carpentera nie były blockbusterami z efektami za miliony dolarów. Film broni się scenariuszem i klimatem późnych lat 80. Jak dla mnie bomba. No i ten słynny cytat - "I have come here to chew bubblegum and kick ass... and I'm all out of bubblegum". Całość ładnie ubrana w thriller sci-fi. Polecam.
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆ (6/10) 06.09.2019

Species (1995)
1:43, Thriller / Sci-Fi
Reż: Roger Donaldson
Natasha Henstridge, Michael Madsen, Marg Helgenberger
Dość stara porcja Sci-Fi - typu what if. W listopadzie 1974 SETI wysłało wiadomość w kosmos zwaną Arecibo message (PS: to prawda). W 1993 ludzkość otrzymała wiadomość zwrotną dzięki, której powstała na ziemi istota obca. I jak to bywa w takiej sytuacji - coś idzie nie tak - istota, pod postacią małej dziewczynki ucieka. W ślad za nią rusza oddział "ekspertów", składający się szeregu osobliwości takich jak np. Preston Lennox (Michael Madsen) - najemnik, który najpierw strzela, potem pyta, czy też Laura Baker (Marg Helgenberger), z zawodu naukowiec, mająca pomóc zrozumieć działania istoty obcej. A ową istotą jest Sil (Natasha Henstridge). Pod postacią pięknej kobiety chce tylko jednego - być zapłodniona by móc się rozmnożyć i zabijać.
Jak na Sci-Fi to mało tu Sci, a więcej Fi. Jest trochę akcji, nieco filozofii, są cycki i ogółem nie jest źle. Nie jest to mistrzostwo Gatunku (pun), ale ogląda się nieźle. I teraz taka rozkmina. Sil ma mniej niż rok, mimo to jest dorosła i chce się ruchać. Czy to aby czasem nie pedofilia ? To jak w Touhou - gdzie mówienie, że Flandre (500+ lat) jest dorosła i dupczenie jej jest ok mimo, że to tak jakbyś jebał ośmiolatkę. Mindblown.
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (7/10); 08.09.2019

Deadpool (2016)
1:48, Komedia / Akcja / Sci-Fi
Reż: Tim Miller
Ryan Reynolds, Morena Baccarin, Ed Skrein
Marvel ? Były żołnierz Wade Wilson (Ryan Reynolds) zostaje poddany eksperymentowi, który uwalnia jego alter ego i ogółem niszczy mu i ciało i życie. Teraz pod postacią Deadpoola staje się antybohaterem ścigającym Ajaxa (Ed Skrein). Na domiar złego, jego dziewczyna Vanessa (Morena Baccarin) zostaje uprowadzona. Zaczyna się jazda na pełnej piździe.
Kino Superbohaterów spod znaku wielkiego M przyzwyczaiło nas do pewnych standardów. Są ci dobrzy (dajmy na to Iron Man czy tam ogółem Avengersi) i są ci źli (Loki czy tam inny Thanatos). Jest dużo akcji, przyjaźń, super moce, zło przegrywa, dobro wygrywa, różowe kudłate jednorożce tańczą na tęczy. Jest też Deadpool. Bohater nieprzewidywalny, wulgarny, zabijający z zimna krwią, mający ogółem wszystko w dupie. Wiec trup się ściele, lecą bluzgi i nawet w jednej scenie są cycki. To jest Marvel. No i Stan Lee jest DJ w klubie ze stripteasem. Film nie dość, że wywraca gatunek do góry nogami, to rozwala w mak czwartą ścianę i nabija się sam z siebie - ot lista płac: "Przygłup dla beki", "Przepłacone popychadło", "Dupki", "Boski idiota" czy choćby "Wrzucony na siłę gość z innego filmu". Jak to mówił Bobba Fett: "You're worth a lot to me if I bring you back dead - schizophrenics pay tripple, one for each head."
Ocena: ★★★★★★★★☆☆ (8/10); 08.09.2019

W sumie w tym miejscu mogę zakończyć pierwszy part Filmotecki. Od razu zabieram się za pisanie drugiego - ale zaś nie wiadomo ile mi to zajmie... Tak więc stay tuned.

2019-05-27

Przegrałeś z Kretasem #015 - NieR:Automata

Post-apo ? Check! Dynamic Action ? Check! Sexy Protagonist ? Check! By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania, a także zobaczyć co było recenzowane zapraszam do tego wpisu.

YoRHa - For the Glory of Mankind


Title: NieR:Automata
Genre: Action, RPG
Developer: Platinum Games
Publisher: SQUARE ENIX
Release date: 17.03.2017
Metascore: 84% (PC)
Steam Score: Very Positive (32,384)
My Score: ★★★★★
Estimated length: 45h+

Czy ktoś pamięta Biohazard 3.1. Nie ? To bardzo prawdopodobne. Nie ma i nigdy nie było czegoś takiego. Przynajmniej nie oficjalnie bo nim dostaliśmy wgląd na Biohazard 4, pojawiło się coś co nazywa się Biohazard 3.5 przedstawiający wczesny concept. Przed tym wszystkim panowie z Capcomu chcieli by wyglądało to jeszcze inaczej, i nim otrzymało to właściwie numer 3.1 zostało przemianowane na Devil May Cry. Diabeł płakał, potem biegał sobie wkurwiony spartanin (czy tam spartiata) Kratos i dupą świeciła Bayonetta... A gdzieś między tym wszystkim przewinął się taki tytuł jak Drag-On Dragoon, znany szerzej u nas jako Drakengard.

Co łączy te gry ? Są to... No właśnie. Niby pojęciem hack'n'slash określa się gry typu Diablo... Problem w tym, że pojęć hack'n'slash i action rpg używa się naprzemiennie (jak prędkość światła i hiperprzestrzeń w Star Wars) i oba charakteryzują zbliżonymi mechanikami. Różnicą jest fabuła, protagonista(ci) i miejsce akcji. Zazwyczaj biegamy, zabijamy, zdobywamy doświadczenie i umiejętności i przeważnie ratujemy świat. W takim niesamowicie dynamicznym Devil May Cry jednak, kamera podąża za bohaterem w trybie trzecioosobowym z możliwością obrotu o 360 stopni, a także regulacji w pionie, podczas gdy w takim spokojnym Diablo naszego hirołsa oglądamy z rzutu izometrycznego z rzadką możliwością obrotu wokół własnej osi (patrz mp. Victor Vran lub SpaceHack). Niemniej jednak, gatunki gier to temat na oddzielny post.

No, ale wspomniałem o grze Drakengard. Jest to taki medieval-dark fantasy mashup. Gra łączy w sobie trochu stuffu. Jedno z zakończeń gry, przenosi nas do Tokio na początku XXI wieku co daje podwaliny na grę Nier, ta natomiast prowadzi do NieR:Automata, którą to dzisiaj będziemy omawiać. Z racji zajebistości fabularnej gry, podobnie jak w przypadku Danganronpy nie będę ujawniać całej fabuły.

Rok 5012. Ziemia zostaje zaatakowana przez obcych, których maszyny zaczęły oblegać naszą planetę. Resztki ludzkości uciekają kosmos i ukrywają się w bazie na ciemnej stronie księżyca. W kosmosie powstają stacje orbitalne zamieszkiwane przez androidy podległe "Radzie Ludzkości".
Rok 11945. 10 marca ze stacji o nazwie "Bunkier" w ramach misji "243rd Desant" wyrusza oddział YoRHa - bojowych androidów na składzie 7E, 12H, 2B, 11B, 4B oraz 1D jako dowódca. Celem jest zniszczenie maszyny klasy Goliath w jednej z opuszczonych fabryk. Oddział z wyjątkiem 2B zostaje zniszczony, ale dowództwo Bunkra nie decyduje się na przerwanie misji. W fabryce 2B spotyka innego androida - 9S i razem niszczą Goliatha. Niestety natychmiast po zniszczeniu jednego, pojawiają się trzy kolejne. Nasi bohaterowie zmuszeni są niestety wysadzić się powietrze poprzez detonację swoich Czarnych Skrzynek służących jako źródło zasilania.

Po wczytaniu kopii zapasowej, 2B i 9S budzą się w Bunkrze skąd zostają wysłani ponownie na ziemię by wspomóc oddział Ruchu Oporu, co w efekcie ma umożliwić globalny kontratak przeciwko maszynom.

Tak prezentuje się pokrótce fabuła Automaty. Gra jest utrzymana w dość mrocznym klimacie. Dominują tam odcienie brązu, szarości i nieco zieleni.
Akcja gry rzuca nas na ziemię w roku 11945. Eksplorujemy otwarty świat przedstawiający opuszczone miasto, pełne wraków pojazdów, bujnej roślinności, trzody parzystokopytnej oraz złowrogo nastawionych maszyn. By nie zdradzać wszystkich smaczków powiem, że lokacje, które będziemy odwiedzać to choćby wspomniana opuszczona fabryka, ruiny miasta, pustynia czy wesołe miasteczko. Wszystko w przygnębiającym stylu. Podczas eksploracji będziemy walczyć, zbierać przedmioty, wykonywać zadania poboczne i odkrywać wiadomości o przeszłości. Pomijając Ruch Oporu z rzadka natkniemy się na inne androidy z YoRHy, a całość naszych poczynań obserwują Operatorzy (lub raczej Operatorki) 6O (dla 2B) i 21O (dla 9S).

Androidy przynależące do YoRHy jak listowałem wcześniej, nie posiadają imion, a numery z oznaczeniem przynależności do danego typu. I tak są to:
A - Attacker: Androidy specjalizujące się w walce w zwarciu (zastąpione przez model B).
B - Battler: Androidy wielozadaniowe.
D - Defender: Androidy specjalizujące się w obronie, w tym również osłonie towarzyszy.
E - Executioner: Androidy typu "anti-android". Zazwyczaj zwalczają dezerterów i inne sprawiające problemy androidy. Bardzo często działają pod przykrywą (np. jako B zamiast E).
G - Gunner: Androidy specjalizujące się w walce na dystans (zastąpione przez Pody).
H - Healer: Androidy naprawcze. Odpowiedzialne również za upload kopii danych do Bunkra.
O - Operator: Androidy logistyczne operujące danymi. Jeden Operator przydzielony jest do jednej jednostki na ziemi. Kompletnie nie przystosowane do walki, nie mogą opuszczać stacji orbitalnych.
S - Scanner: Androidy zwiadowczo-hakerskie których celem jest pozyskiwane danych.

Gameplay ciężko opisać krótko, ponieważ gra łączy w sobie wiele gatunków. Przeważnie poruszamy się w duecie 2B i 9S. Zazwyczaj kamera leci zawieszona za nami. Czasem jednak może się obrócić zmieniając grę w side scroller jak np. Metal Slug. Innym razem możemy mieć widok z góry jak w shmupach. Zresztą gra sama w sobie posiada elementy shmupów, więc czasem będziemy latać jak w Touhou czy innych Cave Shooterach. Niekiedy w trackie tych sekwencji kamera będzie się zmieniać jak w Ether Vapor. A prócz tego mamy prosty crafting, zdobywanie poziomów, broni, chipów z ulepszeniami. Sam system chipów jest dość interesujący, jako, że pozwala na dość ogólną personalizację naszej postaci. Dysponujemy czterema slotami na presety między, którymi możemy się w dowolnej chwili przełączać. Ciekawą opcją jest też to, że cały HUD składa się z chipów. Wyłączając odpowiednie chipy możemy pozbawić się elementów HUDu, które akurat nie są nam potrzebne. Inne chipy działają poprzez zwiększenie parametrów. Mogą albo zwiększać parametry takie jak atak, obrona czy ruch, a także dodawać bonusy do zbieranego doświadczenia czy dodawać nam chwilową nietykalność po trafieniu. Zbieramy też nowe bronie, które możemy ulepszać. Ulepszenie odblokowuje prócz dodatkowych umiejętności historię broni. Możemy też ulepszać Pod - naszego robocika latającego koło nas, który działa też jako wsparcie oraz system walki na dystans, a także wgrywać mu nowe programy, które zmieniają jego umiejętności.

W grze, w miarę eksploracji trafiają się zadania poboczne. Ich wykonywanie nie jest obowiązkowe, ale dają nam prócz funduszy i doświadczenia także materiały oraz chipy. Zadań jest kilkadziesiąt więc jest co robić. Warto zaznaczyć, że prawie każde zadanie jest inne, a jeśli jakieś już się powtarza - to razem tworzą spójną całość. Dodatkowo zadania poboczne przechodzą miedzy scenariuszami. Ciekawostką są też zakończenia, a tych jest aż 26. Część nawiązuje do historii podczas gry reszta to garść tekstu i inna forma napisu Game Over. Ot przykład jeśli zginiemy w prologu:
broken [W]ings
The YoRHa force was annihilated... And earth went on to become a paradise for the machines.

Gra posiada też jedną ciekawą mechanikę. Otóż, nie posiada ona autosave. Zapisy musimy wykonywać ręcznie. Ma to olbrzymi nacisk na pewien aspekt gry. Otóż, gdy giniemy otrzymujemy nowe ciało z wczytanym backupem z poprzedniego, ale ciało jest "nagie". Nie mówię tu o ubiorze świntuchy! Otóż wszystkie zainstalowane chipy zostały przy naszym poprzednim ciele. Musimy więc się tam udać i je zebrać. Problem zaczyna się, jeśli zginiemy przed zebraniem poprzedniego ciała. wówczas tamte chipy tracimy bezpowrotnie. Powodzenia w głębi opuszczonej fabryki. Polecam, Fiotr Pronczewski. Dodatkowo jeśli jesteśmy podłączeni do internetu w czasie gry, możemy natknąć się gdzieś na ciała innych graczy. Możemy je naprawić, przez co będzie za nami biegł swego rodzaju "zombie" lub też zebrać je. Leczy to nas, daje trochę pieniędzy oraz kilka tymczasowych ulepszeń zależnych od tego jakie gracz miał w tym momencie chipy. Bardzo przydatne na walkach z bossami, jak znajdziemy chwile, żeby takowe ciało zebrać.

Od strony technicznej gra jest zrobiona w porządku. Walki są niesamowicie dynamiczne, postacie mają bogatą paletę ruchów, a ataki są różne, zależnie od posiadanej broni. Lokacje są naprawdę ładne, a przy tym ogromnie przygnębiające - w końcu mamy ziemię bez ludzi. Ciekawostką jest też stylizacja. O ile na ziemi mamy kolory, o tyle podczas przebywania w Bunkrze, wszystko jest czarno-białe. Dodatkowo w miarę przyjmowania obrażeń, gra psuje nam ekran. Pojawiają się błędy wyświetlania, problemy z dźwiękiem czy nawet całkowity błąd systemu. Jest to naprawdę świetny zabieg kosmetyczny.
Oprawa graficzna jest więc jak najbardziej w porządku. Zrazić może jedynie fakt, że postacie poza filmikami nie ruszają ustami. Z drugiej strony nie bardzo jest czas zwracać uwagę gdy patrzymy na dupę 2B ❤. Zwłaszcza jak po wczytaniu gry przytrzymamy na raz L3 i R3. Polecam przetestować.
Na uwagę zasługuje także muzyka. Naprawdę, polecam np. Amusement Park (Dynamic) with Vocal. Takich utworów z "made up vocal" w grze jest masa i właśnie te z wokalem są najlepszymi trackami w grze. Osobiście daje grze 10/10 za soundtrack. Zwłaszcza wyżej wymieniony utwór w czasie jazdy rollercoasterem w wesołym miasteczku sprawia, że sama scena jest niesamowita.
Gra jest też co należy wspomnieć - multi language. Dubbing możemy ustawić zarówno angielski lub japoński. Pewne momenty w wersji japońskiej są nie do przebicia. Nie będę dawał przykładów, bo zaspoilowałbym spory kawałek gry. Zresztą, co za idiota gra w japońskie gry z english dubbingiem? Chyba tylko Amerykanin. Co do napisów, mamy ENG, FRA, ITA, GER, SPA i JAP.

Nie ma gry bez minusów - gra ma w zasadzie trzy takie. Pierwszy to lip-sync. Drugi to gdy sprzedajemy przedmioty w sklepie na ma żadnego podziału na kategorie. Nie ma to większego znaczenia póki mamy ich 20-30... Problem zaczyna się mamy ich 100+. Żeby sprzedać konkretne trzeba się przekopywać przez całą listę. Ostatnim minusem - również dotyczącym sklepu jest to, że ktoś pomyślał, że dobrym pomysłem będzie umieszczenie przedmiotów, które służą tylko sprzedaży koło chipów. A pierwszy z nich to OS chip. Wyjęcie go lub sprzedanie kończy grę i bardzo łatwo to zrobić sprzedając niepotrzebne rupiecie.

Podsumowując: NieR:Automata to gra niesamowicie dobra. Ciekawa historia, dużo zadań pobocznych, otwarty świat, drobne nawiązania do poprzedniego Niera... Mogę tak wymieniać. No i jeszcze jedna ważna rzecz, o której nie wspomniałem z racji fabularnej. Gra zmusza do pewnej refleksji - kto jest bardziej ludzki ? Odpowiedzi polecam szukać w grze. Historia jest długa, głęboka, mroczna i przede wszystkim wciągająca - czego brakuje większości gier. Może się zdarzyć sytuacja, że zasiądziecie do gry o 20 i po chwili zauważycie, że jest już 6 rano. Ja dla przykładu zasiadłem raz o 2 w nocy i skończyłem dopiero po 13... Ale faktycznie skończyłem.
Gra dostępna jest na Steam (niby w wersji GOTY (Game of the YoRHa Edtion)) ale pewności nie mam. 47 osiągnięć, obsługa pada i 45+h gry. Niestety tanio nie jest. Gra kosztuje 143 PLN + DLC - 3C3C1D119440927 (tak, to nazwa) dodatkowe 36 PLN. Czy warto ? Warto. Gra dostępna również na PS4.
Dawno nie grałem w tak dobrą grę i polecam serdecznie każdemu. Gra dostaje ode mnie ★★★★★ z wynikiem 97% i Hunterowy seal of approval!

end of [R]eview
Kreton zakończył recenzję... Ludzkość została uratowana... The end.

2019-04-28

Lepiej Umrzeć Czyli o Służbie Zdrowia w Polszy

Dawno nic nie napisałem, więc myślę, że moje żale powylewać można.

Jak jest z służbą zdrowia w naszym pięknym, ukrytym w dupie kraju chyba wie każdy, kto przynajmniej raz chorował. Lepiej walnąć sobie kulkę w łeb zamiast męczyć się z chorobą.
Mam nieszczęście być chory od 3 miesięcy na rwę kulszową. Choroba ta, jest zjebana bardzo, albo bardziej - zależnie od przypadku. W moim - jest zjebana bardzo. W przypadku mojej mamci - była bardziej. Co to w ogóle jest ? Ano jest to następstwo wypadnięcia dysku w lędźwiowym odcinku kręgosłupa, powodujące ucisk na nerw. Wikipedia ujmuję rzecz tak:

Rwa kulszowa – zespół objawów związanych z uciskiem na nerwy rdzeniowe L4, L5 lub S1 tworzące nerw kulszowy (największy nerw obwodowy człowieka) lub na przebiegu samego nerwu kulszowego.


Jak to się ma do mnie ? Pewnego pięknego piątku, gdzieś w połowie lutego gdy wstawałem od pracy - jak zwykle bywa - nie do końca wyspany, poczułem kujący ból na plecach nieco powyżej dupy. Nieco powyżej dupy - czyli na lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Do pracy jednak iść trzeba było. Zakładanie butów z tym bólem to był dosłownie taniec paralityka. Nieco spóźniłem się do pracy tego dnia (koło 5 minut or so) bo musiałem wystać się w aptece po tabelki K(r)etonal. Nieco pomogło. Co prawda schylanie się było udręką i musiałem dość mocno kombinować, ale jako tako się udało - choć już po 2h zacząłem odczuwać lekki pulsujący ból i odrętwienie na prawym półdupku. Następne dwa dni były koszmarne ponieważ ból na lędźwiowym odcinku kręgosłupa był tak ostry, że podniesienie się do kibla wymagało 15 minut prób. Po weekendzie miałem dwa dni urlopu - zaczęły się L4...

Tu gówno uderza w wentylator. Zaczynając od L4. Przychodnia, w której przyjmuje mój lekarz rodzinny (czy tam pierwszego kontaktu, jak zwał) w poniedziałki przyjmuje tylko seniorów. Potrzebujesz L4 na poniedziałek ? Sorry Winnetou. Poniedziałek sam w sobie był chujowy, bo kontynuował weekendowy ból. We wtorek dotarłem obolały do lekarza i trzeba było coś zadecydować. Co ? Skierowanie na prześwietlenie. Cool, przyjęty od razu praz skierowanie do neurologa. Dzwonie. Najbliższy termin do neurologa dla nowych pacjentów ? Koniec września, początek października. A mamy drugą połowę lutego.

Trzeba było iść prywatnie. Jako, że prześwietlenie zrobili mi od ręki, musiałem czekać tylko na wyniki, a te miały być w środę. Akurat na wizytę u neurolog. Koszt wizyty ? 130 PLN, przepisane kolejne leki oraz skierowanie na rezonans magnetyczny. Przychodzę na rezonans. Nie mam jak zapłacić - pól kasy mam w gotówce - pół na koncie. I tu jest pierwsza bolączka jak to jest tak, że kurwa w szpitalu ani w jego okolicy nie ma bankomatu ? Rozumiem jakąś przychodnie na wiosce zabitej dechami, ale mówimy o Szpitalu Górniczym (szpital św. Barbary) w Sosnowcu czyli największy i najbardziej dojebanym szpitalu w okolicy.
"No ok, nic się nie stało, zapłaci pan przy odbiorze wyników." - powiedziała mi ładna pani w rejestracji. Wyniki w poniedziałek. Wbijam w poniedziałek. Płacę - 380 PLN. Daje 400 PLN. Ta sama ładna pani grzebie w kasie. Nie wydać. Leci do biura. Nie mają wydać. Lecę do xero. Nie mają wydać. Do szpitalnych sklepów. Nie mają wydać. Wracam po wyniki - babka z xero mówi, żebym poszedł do kasy. Nie rozmieniają tam, ale może się zlitują. Z oporem, ale rozmienili. Tego samego dnia pojechałem w z wynikami do neurologa, bo dr. G○○○○○ca przyjmuje tylko w poniedziałki i środy. Idę - wsio wiadomo. Rwa kulszowa + torbiel lewej nerki (to akurat nic ważnego) Ogółem wizyta u neurologa - 120 PLN + leki. 140 PLN (+ potem jeszcze 70). Słowem - 640 PLN w 1 dzień na leczenie. Great success.

L4 przedłużane, w czasie brania 20 zastrzyków przepisanych przez neurologa miałem jeszcze fizyko terapie. Po 10 zabiegów - Tens, Pole Magnetyczne i Ultradźwięki. 8 PLN zabieg - razem 240 PLN. 20 zastrzyków rozłożonych na 22 dni (w tym dwie niedziele, w które zastrzyków nie robią) i akurat ostatni wypadł w środę. Dr. G○○○○○co! Nadciągam. Pani doktor jak zwykle posłuchała, sprawdziła i... Przepisała tabletki + 3 zastrzyki. Co więc ? 130 PLN + 40 za leki. Dwa zastrzyki wykonałem w przychodni - robi się je co 5 dni. Pierwszy wypadł w czwartek, drugi we wtorek. Trzeci wypadał w niedzielę, tj. dzisiaj.

Jadymy. Wysiadam na Mecu, idę. Szpital na Mecu posiada oddział "Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej". Wbijam tam, mówię, że chciałbym zastrzyk. Gość mi mówi - 11 PLN. Drobnych nie mam. Kartą nie można. Bankomatu w okolicy niet. Kurwa. Mamy jebany 2019 rok, a w szpitalach ani płatności kartą, ani bankomatu. 100 lat za murzynami. Bankomat jest na Orionie. Jadę. Bankomat PKO za zamkniętymi drzwiami. Przykładam kartę. Nie reaguje. Chuj. Wracam na Zagórze Centrum i tam bankomat Euro. Nie miałbym się do czego przypierdolić gdyby nie fakt, że dzisiaj od rana leje jak z cebra.

Ogółem jedna choroba - tyle straconego czasu i pieniundzów. Czy doczekamy się kiedyś lepszych terminów i bankomatów w okolicy szpitala ? Może - ale pewnie ja przy obecnej służbie zdrowia już tego nie dożyję.

2017-12-17

Przegrałeś z Kretasem #014 - Castlevania: Aria of Sorrow

2D! By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

DRACULA! I'm commin' to your castle! I'monna slay ya, say ya prayers! I'm on my way, I'm Trevor... What ?


Title: Castlevania: Aria of Sorrow
Genre: Action
Developer: Konami
Publisher: Konami
Release date: 09.05.2003
Metascore: 91 (GBA)
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated length: 15h+

Castlevania, jest chyba obok Final Fantasy najdłużej ciągnącym się tasiemcem. Pierwsza część wyszła już w 1986 i od tamtej pory doczekaliśmy się ponad 20 gier. Na chyba wszystkie możliwe platformy wliczając w to toster, pralkę i lodówkę. Trzy części gry zadomowiły się na przenośnej konsoli GameBoy Advance. Opisywana dzisiaj gra to Aria of Sorrow, ostatnia część wydana na tego handhelda. Nim przejdziemy dalej... Fabuła!

Rok 1999. Dracula zostaje zapieczętowany. Koniec.

Tyle można powiedzieć o grze i tym właściwie będę kończył. Razie.

.
.
.

Nie no, na poważnie:

Rok 1999. Dracula zostaje pokonany na dobre przez klan Belmontów, a sam zamek znika zapieczętowany w zaćmieniu słońca. Cool. Mija nieco czasu. Przenosimy się do Japonii, rok 2035. Niejaki Soma Cruz, typowy nastolatek z wymiany zmierza do świątyni Hakuba by odwiedzić swoją przyjaciółkę Minę. Akurat dziwnym zbiegiem okoliczności ma akurat w tym czasie miejsce zaćmienie słońca. Soma traci przytomność, a gdy dochodzi do siebie okazuje się, że on, jak i jego przyjaciółka zostali wciągnięci przez zaćmienie do zamku Draculi, który akurat ukazał się w czasie zaćmienia. Spotykają tam niejakiego Genyę Arikado. I to od niego dowiadują się do kogo należy, lub raczej należał ów zamek. Coraz lepiej. Niemal od razu zostają zaatakowani. Potwór zostaje zasztyletowany (jeśli można tak powiedzieć o szkielecie) i jego dusza zostaje wciągnięta przez Somę. Genya wyjaśnia to jako przebudzenie Mocy Dominacji, którą posiada Soma. Genya nakazuje mu zalezienie komnaty władcy. Zaczyna się jazda!

Tyle o fabule. Historia jest jak w każdej Castlevanii mocno oklepana. Jest pewne wyróżnienie, bo jak w każdej Castlevanii śledzimy poczynania członków rodziny Belmontów lub Morrisów, tak Soma jest typowym zwyklaczkiem, ale również mniej lub bardziej - reinkarnacja Draculi (stąd Moc Dominacji). I ta Moc Dominacji jest jednym z głównych elementów gry. Otóż, jak w dwóch poprzednich częściach, możemy naszego protaga ubrać w różny ekwipunek. Co prawda nie ma to znaczenia w kwestii wyglądu, ale na pewno ma w kwestii parametrów. Podobnie jak Symphony of The Night możemy również dać mu broń, a tych jest kilkadziesiąt do wyboru, wliczając w to nawet pistolet. Możemy też ustawić Soul Set.

Soul Set to ustawienie dusz. Zabijając potwory, mamy procentową szansę na to, iż wypadnie z niego dusza. Te natomiast mogą być w czterech kolorach. Są to Bullet (czerwone), Guardian (niebieskie), Enchant (żółte) i Ability (szare). Z wyjątkiem Ability, w każdym typie możemy mieć aktywną tylko jedną duszę. Czerwone dusze dają nam umiejętności ataku dodatkowymi broniami. Ot, zwykły szkielet daje nam możliwość rzutu kośćmi w przeciwników. Używanie ich zużywa naszą manę. Niebieskie dusze dają nam umiejętności transformacji w potwory lub przywołania ich jako wsparcia. Ciągną manę tak długo jak są aktywne. Żółte działają pasywnie tak długo jak są w użyciu. Mogą działać w różny sposób - od zwiększenia statystyk, przez ochronę przeciw statusom, aż do udziwnień takich jak na przykład możliwość poruszania się pod wodą. W przypadku szarych dusz, możemy mieć ich aktywnych wiele na raz. Zastępują one znane z wcześniejszych części relikwie dając umiejętności jak podwójny skok, ślizg itd.

W miarę eksploracji zamku, spotykamy też kilka postaci. Poza czekającą na nas przy wejściu Miną, natykamy się na Genyę Arikado, pracującego na usługach rządu. Nie ma o tym wspomniane... Ale Arikado jest nikim innym jak bohaterem Symphony of the Night. Arikado to japońska wymowa imienia Alucard. Tak, to on. Prócz tego spotkamy pozytywnie nastawionego sołdata armii USA - Hammera, który działa w tej grze jako sklep. Yoko Belnades, to "wiedźma" działająca z ramienia kościoła katolickiego, poszukująca niejakiego Grahama Jones podejrzanego o posiadanie pewnych mocy Draculi. Ten natomiast pełni rolę swego rodzaju misjonarza i podczas spotkań z nim, ujawnia przed nami naturę zamku Draculi. Ostatnią osobą, którą spotkamy to tajemniczy gość z amnezją, który wie więcej niż inni, choć nie bardzo pamięta. Ten nazywający siebie "J" to nikt inny jak Julius Belmont, który pokonał Draculę w 1999 roku.

Eksploracja polega dokładnie na tym samym co w innych częściach. Poruszamy się w dwuwymiarowym środowisku, eksplorując zamek Draculi. Większa część jest zablokowana lub też w inny sposób ograniczona. W miarę pokonywania potworów, a tych jest sporo, oraz bossów, będziemy zdobywać nowe dusze umożliwiające dotarcie do wcześniej niedostępnych miejsc. Odblokujmy też kilka portali do szybkiego poruszania się po zamku. Z bossów należy wymienić choćby takich kultowych przeciwników jak Śmierć (zabiłeś śmierć, gz.) czy Legion.
Z klasycznego bestiariusza mamy horde potworów. Są klasyczne szkielety, Axe Armor, zjawy, Lilith, Sukuby, latające głowy Meduzy, ryby, demony. Z nowych potworów różne wariacje wyżej wymienionych oraz duzi, denerwujący przeciwnicy jak Final Guard, golemy i cała masa innego barachła. Ponad 100 przeciwników razem z bossami. Prócz chyba dwóch czy trzech przeciwników, każdy może nam zostawić swoją duszę. Pewni bossowie, których spotykamy raz na cała grę, mają drop duszy 100%, i zazwyczaj jest ona konieczna do ukończenia gry. Reszta przeciwników to inna para kaloszy i może się zdarzyć, że będziemy musieli wybić kilkaset przeciwników danego typu nim wypadnie nam jego dusza.
Eliminacji przeciwników dokonujemy z użyciem różnego rodzaju oręża od walki wręcz (ciężko to polecić) przez masę broni takich jak miecze jedno i dwuręczne (Claimh Solaris ❤️), dzidy, topory na samotnym handgunie kończąc. Do tego oczywiście kolekcja dusz. Nad naszym bezpieczeństwem czuwa kolekcja innych przedmiotów. Prócz różnego rodzaju potek, mamy sporą ilość pancerzy oraz akcesoriów, których działanie może też bardziej przeszkadzać niż pomagać. Dla przykładu podam pierścienie, które boostują jeden parametr obniżając inne. Oczywiście takie przedmioty jak najdroższy pierścień w grze, Soul Eater Ring (300.000) są bardzo przydane, bo wspomniany pierścień zwiększa szansę na drop duszy. Oczywiście najlepsze przedmioty są poukrywane w takich miejscach, że potrzebujemy mieszać w umiejętnościach. By zdobyć przykładowego Solarisa jeśli dobrze pamiętam potrzebujmy ślizg, podwójny skok, widzenie ukrytych ścian i umiejętność chodzenia pod wodą. Kilka przedmiotów można też kupić u wspomnianego parę akapitów wcześniej Hammera. Skupuje on też od nas niepotrzebne śmieci. Same pieniądze możemy zdobyć na trzy sposoby. Sprzedaż ekwipunku, znalezienie worka z kasą oraz niszczenie dekoracji.

Z odwiedzanych miejsc mamy klasycznie wejście do zamku, pełną głów meduzy wieżę zegarową, poddasze, kaplice, podziemia, kwatery, ogród... Słowem, dobre 10 godzin eksploracji, a jak zaczniemy trzaskać dusze, to jeszcze z 5h dojdzie. A czy warto ? Ano za zdobycie 100%, odblokowujemy specjalny pierścień z którym możemy zacząć NG+. A ten daje nieskończoną manę. Znaczy, niby się coś tam kończy, ale regeneruje się szybciej niż zdążymy ją zużywać. NG+ na Hardzie z Solarisem w ręku nie jest jakoś bardzo Hard zwłaszcza, że pierwszy boss pada w dwa hity zanim zdąży jeszcze zaatakować. Prócz tego po ukończeniu odblokowuje się Boss Rush i BGM Listener.

Podsumowując, Aria of Sorrow jest najlepszą Castlevania na GameBoy Advance, a zarazem jedną z najlepszych ogółem. Mogą zrazić nieco arty postaci, w szczególności protaga, ale jest to niewielki minus w porównaniu do tego co ma do zaoferowania gra. Jest umiarkowanie trudna, posiada ciekawe rozwiązania, wymaga pamięci, nie zmusza za bardzo do ruszenia głową, ma ogółem ładną i czytelną grafikę, niezłą muzykę i interesujący system dusz. Dla fanów - pozycja obowiązkowa. Dla reszty - godna uwagi, jeśli nie zraża was oczywiście granie w gry, w których postać porusza się w dwóch wymiarach (co jest esencją serii). Gra dostaje ode mnie ★★★★★ i 95% oraz Hunterowy Seal of Approval! Serdecznie polecam, Fiotr Pronczewski.

2017-02-19

Przegrałeś z Kretasem #013 - Biohazard 6

Trzynastka, jest fajną cyfrą. W wieku trzynastu lat loli zaczynają rosnąć cycki. Rok ma dwanaście miesięcy, a mimo to, dostajemy trzynastkę (trzynastą wypłatę, nie trzynastolatkę). Numerem trzynastym oznaczam również ten epizod Przegrałeś z Kretasem, a recenzowanym produktem będzie człowiek robiący loda żyrafie... By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

Sherry jest... iFap.


Title: Biohazard 6
Genre: Action
Developer: Capcom
Publisher: Capcom
Release date: 22.03.2013
Metascore: 69 (PC)
Steam Score: Very Positive (9,717)
My Score: ★★★★★
Estimated length: 50h+

Biohazard 4 było dobre. Biohazard 5 strasznie irytujące i choć miało iFap Shevę i kilka dobrych momentów, ogólnie chciałem zjeść klawiaturę grają w tą grę. Biohazard 6 bierze stuff z wcześniejszych gier, miesza go w sokowirówce i podaje nam w szklance z żyrafą (o tym później). Ogółem do serii mam sentyment ciągnący się jak guma od roku 2001, a i może nawet wcześniej, bo z Biohazard 2 i Biohazard: Director's Cut miałem styczność wcześniej za sprawą ShlafRockowego PSX. Co prawda były to wersje PAL z epoki - tj. niemieckie wersje, ale grać się dało. Choć pierwsze trzy części serii były klasycznymi Survival Horrorami (doliczając Code: Verionica X, Outbreak i Outbreak: File #2) z albo statyczną, albo w większości statyczną kamerą, to i tak młodsze pokolenie wychowuje się na action-based kolejnych częściach zaczynając od Biohazard 4 gdzie niestety, kamerę mamy zawieszoną na ramieniu protagonista/protagonistki. Ale wystarczy na razie. Zacznijmy po kolei. Fabuła.

Pierwsze pytanie: jak zacząć. Biohazard 2 pokazał nam, że da się zrobić grę, w której mamy cross-story czyli przecięcia się linii fabularnych. Takich sytuacji jest w Biohazard 6 masa. Grę rozpoczynamy od prologu będącego... Końcem kampanii Leona. Tak, wiem jak to brzmi, ale to są fakty.

] Przetaczając się przez dziesięciominutowy forsowany prolog zaczynamy grę.
Dostępne stają się cztery kampanie. Są to kolejno: Leon (Leon Scott Kennedy + Helena Harper), Chris (Chris Redfield + Piers Nevans), Jake (Jake Muller + Sherry Birkin) oraz Ada (Ada Wong + (coop only) Agent). Kampania Leona i Heleny prowadzi nas przez historię zaczynającą się na uniwersytecie Ivy University w Tall Oaks w 29 czerwca roku ZUNskiego 2013. Zaczynamy od zabójstwa prezydenta Adama Benforda, któremu się umarło i został zombie. Następnie uciekamy z uniwersytetu, wbijamy do katedry w Tall Oaks skąd przez podziemia wydostajemy się z całego bałaganu spotykając po drodze pannę Wong. Fabuła rzuca nas do Chin gdzie spotykamy drużynę Sherry, Chrisa i ponownie pannę Wong. Tam też pokonujemy finałowego bossa, którym jest zmutowany sekretarz obrony narodowej do kompletu - odpowiedzialny za atak biologiczny na Tall Oaks. Łącznie około 7h gry. Niezły wynik.

Kampania Chrisa zaczyna się zaczyna się w roku 2012, choć gra mówi nam o czerwcu 2013. Gra toczy się w Chinach, Chris jest załamany po wydarzeniach, które miały miejsce rok wcześniej. Z pijackiego amoku wyciąga go Piers Nevans. Członek BSAA oraz partner Chrisa przez cała kampanię. BSAA poszukuje panny Wong, zostajemy więc rzuceni w retrospekcje pół roku wcześniej - do Grudnia 2012, Europa. Tam też jesteśmy świadkami wydarzeń, w których ginie cały oddział dowodzony przez Chrisa, i przez który, pan Redfield popadł w alkoholizm. W tym rozdziale mamy również cross-sekcje z Sherry. Następnie wracamy do Chin, do miejsca, w którym skończył się epizod 1. Kontynuujemy pościg za panną Wong będącą przyczyną śmierci oddziału Chrisa. W tym rozdziale, ponownie mamy cross-sekcje z Sherry i Leonem. Tu też, Biohazard 6 zmienia się na chwilę w połączenie Need for Speed z Twisted Metal. Ostatecznie lądujemy na pokładzie Houshou... ... ... Niezupełnie, choć też bym chciał wylądować na "pokładzie" (czyt. klatce piersiowej) ładnej dziewczynki. Więc lądujmy na pokładzie lotniskowca, skąd ścigając pannę Wong przesiadamy się na chwilę do Ace Combat i samolotem udajemy się na platformę wiertniczą, gdzie kończy się gra (po pokonaniu bossa imieniem Haos). Potem (nie)wszyscy (nie)żyli długo i zdecydowanie nieszczęśliwie.

Kampania Jake'a i Sherry zaczyna się również 24 grudnia 2012 roku w Edonii, czyli w tym samym dniu co kampania Chrisa. Sherry Birkin, córka Wiliama Birkina odpowiedzialnego za stworzenie wirusa G (patrz: Biohazard 2), jedna z ocalałych z incydentu w Raccoon City, obecnie już dorosła, na usługach rządu USA zostaje wysłana na misję by odnaleźć Jake'a Mullera, syna Alberta Weskera. Otóż, jego krew posiada przeciwciała na nowy Wirus C. Sherry i Jake'em, uciekają przed Ustankiem, nowym BOW (Bio-Organic Weapon) zahaczając o spotkanie Chrisem "Biceps" Redfieldem. Zbiera ich śmigłowiec, ale Ustank nie daje za wygraną. Rozbijają się gdzieś w górach gdzie gra zmienia się w wyścigi skuterów śnieżnych. Nasi zagniewani młodociani zostają złapani i akcja przenosi się pół roku później do Chin. Tam możemy popatrzeć przez chwilę na gołą klatę Jake'a lub, jeśli jesteśmy Kretonem i gramy jako Sherry - na jej boobsy widoczne mniej lub bardziej przez szpitalny fartuch. All of my fap. Kinda... Powinienem chyba odwiedzić psychologa. Lub od razu psychiatrę. Chwilę paradujemy w negliżu i potem gra zmienia się w Superbike 2000. Seriously Capcom ? Następnie cross-story z Leonem, Chrisem i zostajemy uprowadzeni i trafiamy na platformę wiertniczą gdzie po cross-story z Chrisem pokonujemy Ustanka i uciekamy. I przyznam szczerze - że moja żeńska połowa liczyła na jakiś element romantyczny, pocałunek czy coś... A tu taki chuj, nic nie było. A szkoda.

Ostatnia dostępna kampania, to panna Ada Wong + (tylko w coopie) Agent. Kampania Ady zaczyna się gdzieś, krótko przed wydarzeniami z kampanii Leona. Po przetrzepaniu i zatopieniu łodzi podwodnej odwiedzamy katakumby gdzie mamy cross-story z Leonem. Następnie odwiedzamy Chiny gdzie z ukrycia pomagamy Sherry i Jake'owi nie zginąć i w końcu trafiamy na lotniskowiec. Unikając tam spotkań z Chrisem i Piersem pokonujemy samą siebie i zaczynamy etap *wpisz dowolny symulator helikoptera* by za chwilę wrócić do miasta. Po corss-story z Leonem docieramy do finału, w którym Ada niszczy bliżej nieokreślone laboratorium. Fin.

Powyższe cztery kampanie to masa gry. Każdy etap to około półtorej godziny na dzień dobry (potem da się zejść do około 55 minut). Etapów na kampanie jest 5, tak więc na spokojnie mamy 20 poziomów po 1.5h każdy czyli koło 30h gry. Teraz to razy dwa minus 7.5. Proszę. Około 50 godzin gry. Czemu razy dwa ? Bo każda kampania z wyjątkiem Ady to dwie postacie, a każda postacią gra się nieco inaczej. Jako takich różnic nie ma, ale na przykład z kampanii Sherry/Jake - trzeci etap zaczynamy samotnie. Musimy (głownie unikając walki) znaleźć naszego partnera. Inne przykłady ? W drugim etapie Chrisa mamy dobry przykład. Otóż, docieramy na most. Chris rusza nań w czasie gdy Piers stojąc na wieży osłania go eliminując wrogów ze snajperki. Niestety kampania Ady pozbawiona jest takich udziwnień. Ale, powyższe przykłady pokazują by w pełni przejść story winniśmy przejść grę dwa razy. Dodatkowo gra oferuje nam 5 poziomów trudności. Łatwy, Normalny, Trudny, Bardzo Trudny, Bez Nadziei.

Będąc przy powyższym: elementy kooperacji między postaciami znamy już z wcześniejszych części (gdzie nie graliśmy w ten sposób, tylko przełączaliśmy się na inna postać, np. z Jill na Carlosa w Biohazard: Last Escape) choć dopiero Biohazard 4 wprowadził to w obecnej formie. Co prawda czwarta część wciąż była grą jednoosobową gdzie nasza partnerka była sterowana przez AI, mieliśmy możliwość popatrzenia na jej majtki gdy czołgaliśmy się pod stołami pod jej postacią. W Biohazard 5 osiągnęło to szczyt spierdolenia. Otóż zarówno Chris jak i Sheva używali amunicji. Gówno trafiało w wentylator bo szczerze - pół gry Sheva nie walczyła w ogóle bo czym ? Całe ammo miałem ja, bo ona zużywała je w ilościach dziesięć razy większych niż było to konieczne. Swego rodzaju ulepszenie zostało osiągnięte przy okazji Biohazard: Revelations, gdzie partner miał nieograniczoną ilość amunicji. W szóstej odsłonie osiągnęło to swojego rodzaju perfekcję. Przedmioty zbieramy tylko my. A jeśli gramy w kooperacji - czy to sieciowej czy lokalnej, mamy przedmioty swoje. Jeśli przykładowo zbierzemy amunicję, nasz partner/ka również może ją zebrać. Postacie różnią się też nieco uzbrojeniem. Unikatowe elementy to: Koliber x2 u Leona, dodatkowo nóż survivalowy. Helena posiada obrzyna o miłej nazwie - Hydra. Chris posiada nóż bojowy, Piers - przeciwpancerny karabin snajperski. Jake nie ma nic - walczy na pięści, Sherry ma pałkę elektryczną. Ada dla odmiany posiada kuszę. Różnice w uzbrojeniu na tym się nie kończą, ale są one raczej kosmetyczne. Tam gdzie Chris ma pistolet, Piers ma podobny tylko strzelający po trzy naboje.

Będąc przy uzbrojeniu - gra jest przepełniona bronią. Broń, którą nosimy to szeroki wachlarz uzbrojenia. Zwykłe pistolety, karabiny automatyczne, karabiny snajperskie, strzelby, magnum, granatniki, dla Ady - Uzi. Dodatkowo można walczyć melee. Można też kontrować ataki przeciwników, a w przypadku zombie, jeśli przykładowo któryś ma wbitą w brzuchu siekierę, możemy ją wyrwać i upierdzielić mu nią głowę. Możemy też atakować z wyskoku, wślizgiem oraz wykonywać coup de grâce. Przeciwnikom można z ukrycia skręcić kark, użyć otoczenia, użyć ataku przeciwnika do zabicia innego, wykonać wspólny atak z partnerem. Do tego dochodzą takie zabawki jak granaty (frag, incendiary, flash-bang), bomby z detonatorem radiowym (aka zdalne bomby). Do wyboru do koloru. Czasem możemy powalić z większego kalibru i tu dostępne są stacjonarne wieżyczki, karabiny montowane na pojazdach, śmigłowiec, samolot VTOL.

Wiadomo czym, teraz z czym. Szeroka gama broni oznacza również szeroką gamę przeciwników. Tych w grze jest uwaga, ponad 60! Początkowo są to zombie i tych jest dobre 20 rodzajów. Są zombie klasyczne, obdartusy, z bronią, którą walczyli za życia, kolejna ewolucja Crimson Head - czyli Bloodshot, zombie grubas, który jest ciężki do ubicia, Shriker, który krzykiem przywołuje hordy zombie, a i przy okazji może nas ogłuszyć. Pare razy trafi się Cerberus. Są potwory, które atakują taranując wszystko na swojej drodze. Pozostałe kampanie oscylują wokół przeciwników bardziej żywych, będących pod wpływem Wirusa C, tzw. J'avo. Tu mamy opcje walczące w zwarciu (maczeta, pałka elektryczna) i na dystans (karabin, snajperka, wyrzutnia rakiet), oraz żołnierze Neo-Umbrelli, czyli bardziej dojebani J'avo. Są też przeciwnicy mechaniczni - opancerzone samochody, jeepy, śmigłowce... No i boss class. Wielka ryba, gigantyczny wonsz (pun intended), zmutowany dinozaur, wielka ćma, Ustank, Haos i wiele innego cholerstwa. Jest co zabijać.

Biohazard 4 wprowadził nowość w serii - sekwencje walk opartych na QTE (Quick Time Event). Robił to w sposób częsty i gęsty - w tym na filmach. Było to epickie, gdyż pomyłka pokazywała nam często widowiskowe zakończenie przygody pana Kennedy'ego, choćby poprzez nadzianie na kolce, pocięcie nożem przez Krauzera, upierdolenie głowy piłą łańcuchową, etc. Biohazard 5 kontynuował tradycję, ale ilość sekwencji QTE została mocno ograniczona. Nie było już sekwencji na filmach. Biohazard: Revelation próbował jakoś sytuacje ratować choć wyszło mu to, jak pijanemu z rozporka. Szósta odsłona wraca mocno do korzeni. Nie ma QTE na filmach, ale sporo akcji wykonywanych jest na zasadzie QTE, oraz pojawiają się całe sekwencje wykonywane na przemian (przykładowo Leon/Helena i walka z rybą). Są to sekwencje w pełni automatyczne gdzie akcja idzie sama, a my skupiamy się na napierdzielaniu w klawisze/przyciski. Bliżej temu do filmów, ale filmy to jednak co innego. A szkoda bo walka Leon vs Chris w Chinach byłaby świetna w QTE, gdybyśmy stali po odpowiednich stronach (oddzielne QTE dla tego starcia jako Leon i oddzielne jako Chris). Niestety nie ma tak dobrze. Wspomniane sporo akcji to też dobra zabawa. W momencie ataku na naszą postać, jeśli w odpowiednim momencie naciśniemy klawisz, nasza postać wykona efektowny kontratak. Margin wynosi około 0.5 sekundy więc trzeba się wyćwiczyć.

Ruch postaci też jest krokiem w przód. Zazwyczaj biegamy. Możemy też iść oraz biec sprintem. Możemy robić efektowne uniki, strzelać w czasie ruchu. Turlać się w lewo i w prawo. Można też rzucić się na plecy i z tej pozycji prowadzić ostrzał. Klasycznie możemy wspinać się na rożne obiekty, oraz chować za nimi. Ciekawostką jest też quick shot. Można go wykonać dowolną bronią. Naciskami LMB+RMB i nasza postać wykonuje szybki strzał - nie wycelowany, ale jako ostatnia deska ratunku nadaje się idealnie, zwłaszcza jeśli dzierżymy ciężki oręż jak na przykład Piersowy przeciwpancerny karabin snajperski. Dodatkowo też, w końcu można walczyć melee i to jest dobre bo serią ataków można pokonać przeciwnika bez utraty amunicji. Coby nie było za łatwo - dodany jest pasek zmęczenia, więc nie można atakować nonstop.

Leczenie też uległo zmianie. Owszem, nadal mamy klasycznie roślinki i spreje, ale... Sprejaki jak to było już w Biohazard 4 są rozpryskiwane tak, że leczą też partnera jeśli jest w okolicy. Roślinki natomiast zamieniane są na tabletki. O ile sprej leczniczy leczy całe sześć pasków hp, o tyle jedna tabletka to jeden pasek. Roślinki się łączy. Jedna roślinka, to jedna tabletka. Dwie roślinki to trzy. Trzy roślinki to sześć tabletek. Jedna zielona + jedna czerwona to również sześć. Dodatkowo jeśli mamy aktywne odpowiednie perki, gdy leczymy się roślinkami, możemy też uleczyć partnera. W przypadku braku energii zostajemy powaleni na ziemię i wchodzimy w stan umierania. Wówczas na ekranie pojawia się pasek. Gdy się zapełni, postać wstanie choć będzie w stanie krytycznym. Partner może nam pomóc wstać. Przebywanie w stanie krytycznym przez jakiś czas pozwala na zmianę stanu na ciężki. Trafienie w stanie ciężkim znów powala nas na ziemię. Będąc zarówno w stanie umierania jak i stanie krytycznym, każde trafienie nas zabija. Nie ma tu niestety takich fancy animacji jak headless Leon w czwartej części. Będąc powalonym na ziemie nie jesteśmy jednak bezbronni - wciąż możemy walczyć lekka bronią. Nie jest to zbyt efektywne, ale lepsze to niż nic. Gdy natomiast nasz partner wchodzi w stan umierania, ekran zmienia się w negatyw pokazując co się z nim dzieje. Jeśli nie zdążymy mu/jej pomóc... No cóż... Ty zobaczysz napis 'Twój partner nie żyje', natomiast drugi gracz - 'Nie żyjesz.' Ot taki przykład z doświadczenia.

Padło wspomnienie o perkach. Co tot to jest ? Ano podczas gry zbieramy różne figury szachowe. Każda z nich to doświadczenie. Gdy zbierzemy odpowiednią ilość możemy za nie kupić mniej lub bardziej przydatne ulepszenia. A z tych bardziej przydatnych zwiększenie obrony, zwiększenie paska walki, zwiększenie obrażeń przeciwko specyficznemu typowi przeciwników czy też (po ukończeniu CAŁEJ gry) - Nieograniczoną amunicję do... Z tych mniej przydatnych to np. zwiększenie obrażeń gdy stoisz blisko partnera, usunięcie celownika w celu zwiększenia obrażeń, zwiększona szybkość wychodzenia ze stanu umierania (18 sekund zamiast 20 czy coś koło tego, nie sprawdzałem w sumie) czy zwiększenie obrażeń ostatnim nabojem, tak, to po chuju przydatne. Są też specjalne wymagania by uzyskać pewne ulepszenia. Są to zwiększenia obrażeń daną bronią, ale by to odblokować, należy zabić X przeciwników takową pukawką. Np. 1000 przeciwników Magnum. W przypadku Magnum, to takie z dupy ulepszenie, bo Magnum sam w sobie to najpotężniejsza giwera w grze (nie licząc granatników, rakietnic, etc). Ogółem możemy złożyć sobie osiem lub dziewięć zestawów po trzy perki w każdym i możemy dowolnie przełączać się miedzy zestawami w grze.

Perki również występują w dodatkowych trybach. Dodatkowe tryby to Najemnicy, Najemnicy Bez Litości, Polowanie na agenta, i chyba jeszcze Oblężenie. Trybów typowo sieciowych nie próbowałem... Ale Najemników owszem. Tryb chujowy jak w poprzednich grach. Czas dostajemy za walkę melee więc właściwie można to o kant dupy rozbić. Ciekawostką natomiast jest, że w trybie Najemnicy Bez Litości można zagrać... ... ... Postaciami z Left 4 Dead 2. Tak - Coach, Rochelle, Nick i Justin Bibber... Eeee... Znaczy się Ellis. Dodatkowo, jeśli mamy połączoną grę z ResidentEvil.Net, możemy kupić dodatkowe stroje dla postaci. Są to: Wojskowy Strój dla Heleny, Szkolny Mundurek dla Sherry, Chińska sukienka dla Ady, Piracki Strój dla Leona, Samurajskie kimono dla Chrisa, Strój rajdowy dla Piersa i Podwórkowy Gangster Jake. Koszt każdego to 60.000 punktów. Szkoda, że nie można z tych strojów korzystać w trakcie normalnej gry.

Jak w ogóle zdobyć te punkty ? Ano układamy sobie nieśmiertelnik sieciowy. Nieśmiertelnik składa się z trzech elementów. Blaszki, którą odblokowujemy płynąc przez kampanię, grafiki osiągnięcia - te również, oraz tytułu. Tytuły zdobywamy za różne rzeczy. Przykładowo, za ukończenie gry postaciami żeńskimi dostajemy tytuł Amazonka. Za przejście na dupie iluś metrów mamy tytuł Twarda Niunia. Często giniemy ? No to damy tytuł Częstotrup. Wsio byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że niektóre tytuły levelują. Np. Zabij 100/500/1000/3000 zombie. Ot taki przykład. Ogółem tytułów jest w chuj. Odblokowałem jakieś 3/4, ale wymaksowałem może 1/5. W każdym razie połączenie gry z kontem na RE.net oraz logowanie się tam daje nam punkty za które możemy kupować stroje oraz dioramy. Ot taki bajer.

Ostatnią rzeczą którą można w grze odblokować to archiwa i figurki. Archiwa odblokowujemy poprzez zniszczenie symboli węża rozmieszczonych w grze. Jest 5 na rozdział. Są one ułożone na siatce 5x5. Zebranie wszystkich symboli w linii odblokowuje nam również figurkę. Ot taki niepotrzebny bajer zaczerpnięty z Biohazard 4. Przynajmniej akta są ciekawe - działają jako rozszerzenie historii przedstawionej w grze.

Od strony graficznej gra prezentuje się całkiem nieźle. Postacie są szczegółowe, zadbano o realistyczne ruchy. Postacie rozglądają się, nonstop, mówią (czego wciąż brakuje w niektórych grach) i ogółem MoCap stoi na dobrym poziomie. Lokacje są szczegółowe, (przynajmniej na początku kampanii Leon/Helena) mroczne. Tereny po których się poruszamy przywodzą nam na myśl Raccoon City za czasów gdy hasaliśmy tam jako młody Leon. Choć kampania Chrisa, przypomina nieco Battlefield, miasto również zostało przedstawione szczegółowo. Zwłaszcza wrażenie robi opuszczona, skuta lodem europejska Edonia, po której hasają wozy opancerzone BSAA. Na uwagę zasługuje umundurowanie żołnierzy BSAA. Może to dlatego, że zawsze podobały mi się mundury sił specjalnych ? Nie wiem. Szczegółowość jak i różnorodność przeciwników też cieszy oko ale... Trochę zniesmacza fakt, że żywi przeciwnicy po śmierci wyparowują, zombie natomiast rozpuszczają się.
Muzycznie gra dupy nie urywa. Brakuje choćby jednego kawałka, który by przykuwał uwagę. No coś tam gra. Cool. Nie ma takich przykuwających ucho kawałków jak w Biohazard 2 czy Last Escape. Za to dialogi są nagrane całkiem nieźle. Widać lata różnicy i doświadczeń miedzy wszystkimi częściami. Jest dobrze.

Na koniec jeszcze podsumowanie. Ile gier mamy w grze ? Liczymy! Call of Duty (J'avo Warfare), Twisted Metal, Ace Combat, Splinter Cell, Super Bike 2000, Vulture... Jak widać seria poszła bardzo w stronę akcji, mniej w stronę horroru. Gra została różnie przyjęta, ja natomiast oceniam ją bardzo pozytywnie. Na początku tekstu wspomniałem o żyrafie. Otóż jak ktoś spojrzy na logo, wygląda ono jak... Człowiek robiący loda żyrafie. Nie wierzycie ? No to proszę:
Zwykłe logo:


Żyrafa:


I to tyle w kwestii Biohazard 6. Grze daję ★★★★★ z wynikiem (83%). Seal sobie daruję. Fani horrorów mogą sobie darować. Fani akcji - pozycja jak najbardziej zjadliwa. A fani serii - No cóż. Jakby nie było - pozycją obowiązkowa. Kreton out!

2016-10-05

Przegrałeś z Kretasem #012 - Command & Conquer: Tiberian Sun

W dwunastym epizodzie Przegrałeś z Kretasem powracamy do uniwersum Command & Conquer. Jednak nie będziemy biegać po zielonej trawce niebieskimi ludzikami, o nie... Przeniesiemy się nieco w przyszłość. Recenzja może zaciekawić Grabarza, gdyż on, podobnie jak ja jestem fanem serii. By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

Kane is dead and I'm not afraid of ghosts. - Gen. Solomon, GDI


Title: Command & Conquer: Tiberian Sun
Genre: RTS
Developer: Westwood Studios
Publisher: Electronic Arts
Release date: 27.08.1999
Metascore: N/A
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated length: 30h+

Expansion:

Title: Command & Conquer: Tiberian Sun - Firestorm
Genre: RTS
Developer: Westwood Studios
Publisher: Electronic Arts
Release date: 07.03.2000
Metascore: N/A
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated length: 12h+

Nie będzie pewnie zbyt wielką niespodzianką, jeśli powiem, że moją ulubioną serią RTSów jest Command & Conquer. Było by niespodzianką gdybym powiedział, że jest inaczej, prawda ? Jakiś czas temu recenzowałem "ostatnią" część C&C czyli Red Alert 2. Tą recenzją cofniemy się w przeszłość skacząc do przyszłości. Tak, wiem, brzmi to jak chujem w oko, ale tak jest. A to dlatego, że omówimy wydany w roku 1999 sequel gry Command & Conquer: Tiberian Dawn. A akcja owego sequela ma miejsce w niedalekiej przyszłości. Recenzję podobnie jak w przypadku Czerwonego Alarmu uzupełniam o opis rozszerzenia - Firestorm. Zaczniemy klasycznie - od fabuły.

Ziemia AD 2030. Philadelphia, orbitalna stacja kosmiczna Global Defence Initiative (GDI for short) odbiera sygnały z całej planety o skoordynowanych atakach na pomniejsze placówki GDI na ziemi. Na pytanie generała Jamesa Solomona - "O chuj tu chodzi ?" odpowiada przekaz nadawany z nieznanego miejsca na ziemi. Uznawany za martwego, przywódca Bractwa Nod, Kane we własnej osobie oświadcza, że to Bractwo jest źródłem wszystkich ataków oraz, że nadchodzi nowa era - era Tyberium. Nie czekając na nadejście ery Tyberium, GDI włącza się do wojny powierzając dowodzenie nad oddziałami dowódcy - Michaelowi McNeil.

Jak fabuła rozwija się dalej zależy od nas, a dokładniej od opowiedzenia się po jednej ze stron. Jeśli walczymy po stronie GDI pchamy fabułę, aż do momentu pokonania Kane'a. Jeśli gramy jako Bractwo, wcielamy się w dowódcę z oddziału Black Hand - Antona Slavika, a naszym ostatecznym celem jest zniszczenie stacji orbitalnej Philadelphia. W obu przypadkach prowadzi nas ciekawa fabuła rozłożona na 18 misji na stronę.

Po zainstalowaniu dodatku, ściśle związanego z grą, otrzymujemy dodatkowe 9 misji dla każdej ze stron. Fabularnie wygląda to tak:
Bractwo zostało pokonane, Kane nie żyje. Kluczem do rozwiązania tajemnicy Tyberium jest Tacitus, tajemniczy artefakt znaleziony we wraku obcego statku kosmicznego. Po śmierci mutanta Tratosa (który jako jedyny mógł rozgryźć Tacitusa), okazuje się, że EVA, superkomputer GDI nie jest w stanie samodzielnie rozszyfrować artefaktu. Zapada decyzja - uruchamiamy CABALa - superkomputer Bractwa. Ten jednak miał inne plany i krótko po aktywacji przechwytuje Tacitusa po czym wypowiada wojnę zarówno GDI jak i pozostałościom Bractwa. Ostatecznie obie strony zawieszają broń by stanąć na przeciw nowemu wrogowi - CABALowi i jego armii cyborgów.

Od pierwszej Tyberiańskiej Wojny minęło 30 lat. Uzbrojenie przeszło od tamtej pory spore przeróbki. Każdą stroną gra się też inaczej. GDI to taki mieszong między Aliantami i Sowietami z RA (technologicznie Alianci i wytrzymałość Sowietów). Nod to tacy nieco Alianci (technologicznie zaawansowani ale słabsi). Oczywiście mówię o ogólnym wrażeniu, gdyż Bractwo to ci źli. No ale omówmy nieco dokładniej nasze "trzy" strony konfliktu. Zacznę może dość dziwnie - Trzecią stroną są 'Zapomnieni'. W skrócie mutanty. Zwani również Lśniącymi, za sprawą kryształów Tyberium pokrywających ich ciała. Zazwyczaj podpierdalają co się da i tym walczą. Posiadają też przerobione jednostki cywilne więc nie powinno dziwić gdy nagle do bazy wjedzie nam autobus i zacznie napierdzielać w budynki niczym czołg. Z rzadka, otrzymamy w kampanii kontrolę nad piechotą mutantów. Chuja warta, w zasadzie taki cannon fodder.

GDI to ci dobrzy. Gra się nimi łatwo, ale trudno. Posiadają silniejsze i lepiej uzbrojone jednostki (łatwa część), ale za to modułowy system rozbudowy budynków, co wymaga dokładnego przemyślenia co i jak (trudna część). Z budynków elektrownie są słabe, choć można wyposażyć je w dodatkowe turbiny zwiększające ich moc o 50% każda. Wieżyczka komponentowa to sam w sobie chuja warty budynek. Wszystko zależy od tego co na niej zamontujemy. A tu możemy zamontować trzy typy uzbrojenia. Działka Vulcan jako obronę przeciw piechocie i słabym pojazdom, działko SAM (Surface to Air Missile) czyli działo p-lot lub też RPGL (Rocket Package Grenade Launcher) - Wyrzutnię granatów z napędem rakietowym. Idealne na cięższe pojazdy i grupy piechoty dzięki AoE. GDI dba również o swoje pojazdy więc dostępny mamy budynek będący stacją naprawczą. Do tego centrum technologiczne dające dostęp do zaawansowanych technologii. Budynkiem bardzo unikatowym jest Generator Firestorm. Budujemy generator, stawiamy komponenty osłony i możemy ją w dowolnym momencie włączać i wyłączać. Nic nie może strzelić czy przejść przez tą osłonę. Ostatnim budynkiem jest Centrum Kontroli... Ale czego ? No to zależy od nas. Można zamontować na nim dwa rozszerzenia. Sterownie Działa Jonowego lub Sterownie Robotów Szperaczy (tylko potyczka). Z racji, że sloty są dwa - możemy posiadać oba ulepszenia na raz. Piechota to ciekawe jednostki. Light Infantry to chuja warci żołnierze. Cannon fodder motzno. Disc Thrower to grenadier rzucający granatami w kształcie dysków. Te natomiast - jeśli nie trafią w cel - mogą odbijać się od podłoża. Czyni to z tej jednostki idealną piechotę do niszczenia lekkich systemów obronnych bazy, gdyż wykorzystując odbijanie się granatów mogą pozostać poza zasięgiem broni. Medic to... No medyk. Leczy piechotę, ale jest nieuzbrojony. Inżynierowie naprawiają nasze budynki, mosty i przejmują wrogie budynki. Jump Jet Infantry to piechota, która na dalsze dystansy porusza się dzięki Jetpackowi. Wygląda jak motyl. Jednostki specjalne (dostępne w niektórych misjach kampanii oraz w potyczkach) to mutantka Ummagon - chuja warta snajperka mogąca (jak wszyscy mutanci) leczyć się na złożach Tyberium. Ghoststalker to inny mutant. Silny na tyle, by wytrzymać odrzut swojej broni, którą jest... Prawdziwy Railgun. Mało co wytrzymuje pierwsze trafienie, dodatkowo Railgun rozwala wszystko na linii strzału więc dobrze ustawione jednostki zmiatane są jednym strzałem. Pojazdy to ciekawostka. Gruntowana modernizacja to słabe określenie. Volverine to lekkie pancerze bojowe uzbrojone w karabiny maszynowe. Titan MK.I to chodzące roboty uzbrojone w działo. Disruptor to pojazd rozrywający wszystko na strzępy dźwiękiem. APC to nieuzbrojony transporter piechoty. Amfibia. HMLRS (Hover Multiple Launch Rocket System) to poduszkowiec uzbrojony w wyrzutnie rakiet. Działa również na lotnictwo i jest całkowicie bezużyteczny w czasie burz jonowych. Zestaw czujników to jednostka, której celem jest wykrywanie niewidzialnych oraz podziemnych jednostek Nod. Ostatnią jednostką naziemną jest Mammoth MK.II. Olbrzymi czołg kroczący na czterech mechanicznych nogach. Uzbrojony w wyrzutnie rakiet i Railguna, posiadający częściową autoregenerację. Z racji prędkości (wolniejszy niż żniwiarka) i możliwości posiadania tylko jednego na raz - chuja warty (aczkolwiek posiadający po jednej z misji epicki film). Lotnictwo to klasyczne już myśliwce Orca. Teraz również dodana została opcja - Bombowce Orca oraz podnośniki (użyteczne np. do szybkiego przemieszczania Mammotha czy też innych pojazdów po mapie).

Bractwo Nod to inna para kaloszy. Grani nimi jest zdecydowanie trudniejsze, ale łatwiejsze. Ich jednostki są słabsze, większy nacisk położony jest na taktykę (trudna część), ale budowanie bazy jest jak to mówią hamburgery 'pretty straight'. Budowanie bazy i zarządzanie jednostkami Nod to granie na taktykę oraz używanie ukrytych jednostek. O ile w przypadku grania z AI ma to małe znaczenie, o tyle w przypadku gry z innymi graczami znaczenie będzie mieć to dość duże. Ukrycie gdzieś w okolicy wrogiej bazy grupki Stealth Tanków oraz wysłanie w to samo miejsce kilku podziemnych Devil's Tongue to styl gry Nod. Z budynków, podstawową różnicą jest elektrownia. Ta występuje w wersji zwykłej oraz zaawansowanej. Daje więcej prądu, ale zajmuje więcej miejsca. Koszary to nic innego jak słynny Hand of Nod. Wielgachna ręka. Why not ? Zamiast centrum technologicznego - mamy nową wersję Temple of Nod. Obronę stanowią małe lasery skuteczne w zwalczaniu piechoty i lekkich pojazdów, potem do akcji wchodzą wielkie Obeliski Świetlne. Takie lasery x10. W roli broni specjalnych - Silos Rakietowy dający dostęp do rakiety wielogłowicowej oraz umożliwia budowę Przetwórni Odpadów, która działa jak Rafineria, z tym, że nie używa Żniwiarek, a Włóknożerów, i nie zbiera Tyberium ze złóż, ale z żył. W efekcie czego daje nam dostęp do rakiety chemicznej. Piechota nieco różni się od tej GDI. Brak Disc Throwera zastąpiony jest przez Rocket Soldiera. Dodatkowo mamy Cyborgów. Jednostka o tyle ciekawa co niebezpieczna. Leczy się stojąc na polu Tyberium. Dodatkowo, jeśli straci całą energię, nie ginie tylko traci nogi. Tłów wciąż można wycofać z pola walki by energia się naładowała. Jednostki specjalne (dostępne tylko w misjach lub potyczce) to Chameleon Spy (tylko wybrane misje), niewidzialny, nie uzbrojony szpieg. Cyborg Commando to nic innego jak bardziej wypasiona wersja Cyborga. Uzbrojony w działo plazmowe. Drugim specjalnym wojakiem jest Mutant Hijacker. Porywa pojazdy. Dosłownie każdy pojazd może być porwany. Dodatkowo jeśli pojazd zostanie zniszczony, mutant wyskakuje z niego i może przejąć kolejny. Pojazdy prezentują się naprawdę ciekawie. Tick Tank to czołg, który może zagrzebać się w ziemi, przez co wzrasta siła jego pancerza, a on sam pełni rolę wieżyczki. Artyleria pozwala na prowadzenie ostrzału z dużej odległości. Odrzut z działa jest tak duży, że Artyleria musi być wpierw rozłożona, a tym trybie nie może się poruszać. Dodatkowo, jej pociski mogą deformować teren. Stealth Tank to niewidzialny czołg. Jest niestety lekko opancerzony, za to wyrzutnia rakiet może atakować zarówno cele naziemne jak i latające. Subterranean APC to transporter piechoty. Porusza się pod ziemią więc może ominąć niebezpieczne i niedostępne tereny. Niestety nie można go wysłać na zasłonięty teren. Podobnie wspomniany wcześniej czołg Devil's Tongue. Jest to ziejący ogniem podziemny potwór. Lotnictwo stanowią samoloty klasy Harpy siekające wszystko karabinem maszynowym lub też bombowce Banshee używające bomb plazmowych do atakowania celów. Nad stanem wszystkich pojazdów czuwa Ruchomy Pojazd Naprawczy.

Rozszerzenie Firestorm wprowadza pare nowych jednostek. Obie strony zostały wzbogacone o Limpet Drone. Rozkłada się go przykładowo na polu Tyberium i czeka aż przyjedzie wroga Żniwiarka. Wówczas dron podczepia się pod nią i odsłania teren tam gdzie buszuje Żniwiarka. Dobre do odsłaniania choćby częściowo mapy, a zwłaszcza wrogiej bazy. Obie strony dostały też fabrykę pojazdów na kółkach. Dla GDI jest to Mobile War Factory, a dla Nod - Fist of Nod. GDI otrzymało także jednostkę typu Juggernaut. Jest to artyleria montowana na układzie kroczącym Titana. Ostatnią jednostką, która wzbogaciła arsenał GDI jest Mobile EMP. Pojazd wytwarzający wokół siebie impuls elektromagnetyczny unieruchamiający pojazdy i budynki. Nowym budynkiem dla GDI jest rozszerzenie dla Centrum Kontroli. Drop Pod Control pozwala co jakiś czas zrzucać na mapę oddział żołnierzy. Nod nie otrzymało żadnych nowych budynków, dostało za to takie jednostki jak Cyborg Reaper. Jest to uzbrojony w wyrzutnię rakiet cyborg na pajęczych nogach. Dodatkowo posiada siatkę, którą może unieruchomić wrogą piechotę. Drugą unikatową jednostką jest Mobile Stealth Generator. Jest to po prostu Stealth Generator na kółkach. Ma dużo mniejszy zasięg niż stacjonarny odpowiednik, ale za to nie wymaga prądu i może się poruszać choć by ukryć cokolwiek musi się wpierw rozstawić, a wówczas nie może się poruszać. Mus w trybie Multiplayer (RIP), chuja warte w walce z AI (i tak buduje, bo lubię).

Już w pierwszym Command & Conquer: Red Alert i chyba nawet wcześniej - Command & Conquer: Tiberian Dawn dochodziliśmy do miejsca 'podziału scenariusza'. Choć podział ten był prawdę mówiąc, chuja warty, o tyle pojawia się również tutaj takie coś i ma to duże znaczenie. Podam przykład. Trzecia misja GDI. Oglądamy wstawkę, w której McNeil odbiera transmisje o tym, że odziały GDI znalazły statek kosmiczny rozbity na ziemi. System EVA (Electronic Video Assistant/Agent) informuje, że Bractwo dosyła sobie na teren misji posiłki z położonej nieopodal bazy. McNeil stwierdza, że mają dwie opcje. Albo walić na obszar ze statkiem, lub też zająć się wpierw tą bazą, z której przychodzą posiłki. Wówczas zostajemy rzuceni na mapę świata, na której pojawiają się strefy kontrolowane przez GDI (żółte) i Bractwo (czerwone) oraz dwa znaczniki misji. Wybranie misji pobocznej (baza) wydłuża grę o dodatkową misję (30-60 minut więcej), ale w efekcie wpływa na poziom trudności następnej, fabularnej. Podam inny przykład. Mutant Tratos został złapany przez Bractwo. Na ratunek ruszają piękna Ummagon, zabójczy Ghoststalker i chuja warty Hijacker. Jednak, szpital, w którym przetrzymywany jest Tratos chroni zestaw czujników. Znów mamy podział scenariusza, w którym jeśli zaatakujemy wpierw czujniki, misja z Mutantami zacznie się bez ograniczenia czasowego. Jeśli jednak pominiemy misje z czujnikami, misja z Mutantami będzie miała ograniczenie 20 jeśli dobrze pamiętam minut. I szkoda, że tylko u GDI, jeśli dojdziemy do pewnej misji, po jakimś czasie na jej obszar wpadnie Ghoststalker. Pojawi się nowy cel - dostarczyć go do stacji kolejowej położonej na drugim końcu mapy, za baza Nod. Jeśli to zrobimy, otrzymamy dostęp do kolejnej misji, w której będziemy musieli zaatakować Ghoststalkerem małą bazę stanowiącą siatkę zasilającą do systemów obronnych w kolejnej misji. Ogółem zabawnie jest tutaj, gdyż mapa taktyczna daje nam trzy misje. W pierwszej opcjonalnej możemy, używając Mutantów odbić zakładników z frakcji Zapomnianych. Następnie możemy - znów opcjonalnie - zniszczyć bazę produkującą pociski chemiczne. W tej też misji możemy uaktywnić misję z elektrowniami. Dopiero dalej idziemy z fabułą. Czy warto robić te dodatkowe ? Patrząc na ich poziom trudności - średnio. Ale jeśli je zaliczymy - misja fabularna będzie nieco łatwiejsza. Po pierwsze - za odbicie Mutantów z niewoli, będziemy co kilka minut dostawać mały oddział piechoty Mutantów. Ot taki Cannon Fodder. Zniszczenie kompleksu chemicznego sprawi, że nie będziemy nękani przez przez pociski chemiczne, a wykonanie misji z elektrowniami wyłączy pierwsza linię obrony Nod. Podsumowując wykonywanie misji nie jest wymagane, ale na pewno ułatwia grę.

A jak wygląda rozgrywka w Tyberiańskim Słoneczku ? Identycznie jak w pierwszym Command & Conquer. Zmienił się nieco kąt widzenia. Teraz obserwujemy akcję w rzucie izometrycznym. Pasek boczny jest teraz różny zależnie od tego jaką stroną gramy. Jeśli miałbym to jakoś opisać, GDI posiada bardziej surowy metal, utrzymany w kolorach brązu i żółci, podczas gdy pasek Bractwa wygląda jak plastik z dominacją czerni i szarości. Sterowanie zostało też nieco uproszczone. Możemy teraz tworzyć punkty zborne zaznaczając budynek produkcyjny, wciskając CTRL+ALT + klikając gdzieś. Jednostki po wybudowaniu tam podążą. Technicznie ostatnią nowością jest możliwość za kolejkowania budowy do 5 jednostek. Tyle technicznie.

Graficznie Tiberian Sun jest grą mroczną. Akcja osadzona w 2030 roku pokazuje nam planetę zniszczoną przez niekontrolowany rozrost Tyberium. Ziemia jest jałowa, aglomeracje miejskie zniszczone, tu i ówdzie pojawiają się zmutowane organizmy niezbyt przyjaźnie nastawione do każdej ze stron konfliktu. Zielone Tyberium jest zabójcze dla piechoty wystawionej na jego działanie, niebieskie jeszcze bardziej. Niekontrolowany rozrost żył Tyberium jest niebezpieczny dla pojazdów i budynków gdyż niszczy je w kilka sekund. Brakuje mi jednak trochę znanych z pierwszego Red Alert misji, których akcja dzieje się wewnątrz budynków. Ogółem akcja toczy się na całym świecie, więc czasem walczyć będziemy na jałowej ziemi, w klimacie pustynnym jak i na śniegu. Jak wspominałem, ziemia jest zniszczona. Czasem przyjdzie nam odwiedzić pozostałości po miastach, wsiach, zniszczone i opuszczone domy, tereny zamieszkałe przez zmutowane formy życia. Jest klimatycznie. Czasem przyjdzie nam nawet odwiedzić stare tereny, na których toczyła się pierwsza Tyberiańska wojna 30 lat wcześniej. Przypomną nam o tym ruiny starych baz. Nie ma z nimi niestety żadnej interakcji. Z budynków, które będziemy mogli zobaczyć są to dla wszystkich Construction Yard, Advanced Power Plant, Tiberium Rafinery, Tiberium Silo, dla GDI - Weapons Factory, a dla Nod - Temple of Nod. Czasami przyjdzie nam też natrafić na pociągi. Trzeba uważać bo pociągi nie są zbyt miłe i nie zatrzymują się jeśli na ich drodze stoi jakaś jednostka, aczkolwiek zniszczenie lokomotywy zatrzymuje cały skład na stałe. Pojawiają się też pierwsze budynki techniczne - takie jak Szpital, Zbrojownia czy zestawy czujników. Niestety, nie ma z nimi żadnej interakcji niż ta, sprecyzowana w misjach. Ciekawostka też jest to, że pewny ciężki oręż taki jak rakiety wielogłowicowe, działo jonowe czy artyleria, mogą deformować teren uniemożliwiając w tym miejscu budowę bazy. Dodatkowo, by temu zapobiec, jak również zapobiec Bractwu poruszanie się pod ziemią, możemy położyć sobie w bazie beton. Jednostki Nod nie mogą wykopać się na terenie pokrytym betonem, a i wszystkie pojazdy poruszają się po betonie szybciej. Nowością są również deszcze meteorytów oraz bardzo niebezpieczne burze jonowe. Przed pojawieniem się takich należy czym prędzej posadzić lotnictwo na ziemi, poduszkowce zabrać znad zbiorników wodnych. Gdy burza nadejdzie, zmieni się kolor ekranu, wyłączony zostanie radar, a całe lotnictwo znajdujące się powietrzu... No cóż. Jest nawet misja, w której latające centrum dowodzenia GDI - Kodiak będzie unieruchomione na ziemi podczas burzy, a my będziemy musieli go bronić. Nawala tu skalowanie. Kodiak w grze jest mniej więcej wielkości placu budowy. W rozszerzeniu burza zestrzeli Kodiaka i będziemy odwiedzać jego wrak - wtedy dopiero będzie widać jaki to był olbrzym. Odpowiednikiem Kodiaka dla Nod jest Montauk. Dość sporej wielkości bydlę poruszające się pod ziemią.

Całą historię obserwujemy z perspektywy dwóch dowódców. Dla GDI jest to Michael 'Mack' McNeil, a dla Bractwa - Anton Slavik. O ile we wcześniejszych grach wcielaliśmy się w siebie, działając pod nazwa np. Field Commander A9 (jak w Red Alert), o tyle w Tibeiran Sun mamy jasno powiedziane w kogo się wcielamy, postacie to po prostu gwiazdorska obsada. W roli Gnerała Jamesa Solomona wcielił się James Earl Jones, znany z choćby z Hunt for Red October, czy głosu Dartha Vadera z Star Wars. Rolę McNeila otrzymał Michael Biehn znany z takich filmów jak Terminator (Kyle Reese) czy Aliens (Dwayne Hicks). Rola Brink (Co-Pilota Kodiaka) trafiła się Athenie Massey. Powróciła jeszcze jako Porucznik Eva w Command & Conquer: Red Alert 2. Mutantka Ummagon grana jest przez Christine Steel. Po stronie Bractwa, w roli Slavika gra Frank Zagarino. Prawdę powiedziawszy ma niezła listę filmów, choć po tytułach sądzę, że nie były to kasowe produkcje ^^;. W rolę Oxanny Kristos wcieliła się jebalna Monika Schnarre. Znana z gościnnych występów w The New Addams Family, Charmed, Earth: Final Conflict czy Team Knight Rider. W rolę Kane'a po raz kolejny wciela się Joseph D. Kucan. Znany głownie z tej roli we wszystkich częściach Tyberiańskiej sagi jak również i pierwszego Red Alert. W rozszerzeniu pojawiają się nowi bohaterowie głownie po stronie GDI. Są to dowodzący na ziemi Generał Cortez (Efrain Figueroa) oraz naukowiec, dr. Gabriella Boudreau (Linnea Pyne). Głosów systemom EVA oraz CABAL użyczyli kolejno Jessica Straus (znana z masy gier i angielskich dubbingów anime) i Milton James (jak i koleżnaka - masa gier i eng dubbów). Filmów w całej grze jest około godzimy. Dodatkowo Tyberiańskie Słoneczko jest ostanią grą, w której pojawiają się trójmiarowe animacje przed i po misjach. Za reżyserię FMV odpowiada Joseph D. Kucan. Za stronę dźwiękową odpowiadają Frank Klepacki i Jarrid Mendelson. Soundtrack utrzymany jest w mocno w konwencji funky oraz ambient, a utwory które najbardziej zapadły mi pamięć to Ion Storm oraz z rozszerzenia Killing Machine.

Czas na podsumowanie. Command & Conquer: Tiberian Sun przedstawia nam ponurą, ale klimatyczną wizję przyszłości. Dobra jak na swoje czasy grafika, prosty gameplay, marka C&C, gwiazdorska obsada, ciekawie i zróżnicowane misje ułożone w bardzo ciekawą fabułę, ładny box. Dla fanów C&C - propozycja bardziej niż obowiązkowa (zwłaszcza, że jest to gra jeszcze sprzed upadku serii). Dla fanów RTS - must play. Dla pozostałych - godne uwagi. Gra obecnie darmowa, dostępna również za nie całe 100 PLN w paku 'Command & Conquer Ultimate Collection' wraz z 16 innymi częściami serii, na platformie Origin. Go on kids. Peace through power! In the name of Kane!

END OF TRANSMISSION...

2016-08-30

Przegrałeś z Kretasem #011 - Danganronpa

Żeby odejść z tego blogu, ktoś będzie musiał zginąć... By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

"Upupupupu!"


Title: Danganronpa
Genre: Visual Novel/Logic/Adventure
Developer: Spike Chunsoft
Publisher: NIS America
Release date: 14.02.2014
Metascore: 80/100
Steam Score: Overwhelmingly Positive (1,646)
My Score: ★★★★★
Estimated length: ~50h

Gry są głupie. Powie nam to prawie każdy rodzic. No wiecie, "Nic nie robisz tylko grasz w te głupie gry". Kinda that way. Pamiętam to dobrze, jakieś dziesięć lat wstecz. Ale nie do końca jest to prawda. Owszem, mamy takie gry jak Counter Strike czy Unreal Tournament, których poziom intelektualny to poziom pantofelka toteż innej bakterii. Tj. przeżyj i zabijaj przy okazji. Zdarzają się oczywiście produkcje bardziej ambitne, typu np. Biohazard: Last Escape, które do wyżej wymienionego schematu dodają średniej klasy fabułę, oraz zagadki, przy których trzeba ruszyć głową. Są też gry, w których nacisk w 100% położony jest na ruszenie głową - to tak zwane gry logiczne. Z takich innych pure story driven mamy praktycznie wszystkie gry z kategorii Visual Novel. Mile widziane są wszystkie możliwe crossovery i takim zajmiemy się dzisiaj. Panie i panowie, loli i shota. Przed wami - *robo-vioce*Danganronpa*instrumental intro* xD. Recenzja bazuje na wersji PSVita.

Zaczniemy standardowo - od fabuły. Spoilers inbound, you have been warned.
Hope Peak Academy. Szkoła, do której nie można się dostać drogą konwencjonalną. By móc się w niej uczyć jest tylko jeden sposób - szkoła musi nas wyscautować. A by to zrobić - nie można być w czymś dobrym. Trzeba być w czymś najlepszym. Ci najlepsi otrzymują wraz z możliwością uczęszczania do HPA - tytuł Ultimate. Poznajemy naszego bohatera. Naegi Makoto ♂. Jest najlepszy w byciu zwyklaczkiem. Jego mocną stroną jest nie wyróżnianie się z tłumu. Do szkoły trafił przypadkiem - wylosowany w loterii, dzięki czemu zyskał tytuł Ultimate Lucky Student.
Nasz wesoły protagonist przychodzi pierwszego dnia do szkoły i... mdleje po przekroczeniu progu. Budzi się godzinę później i zauważa iż... Okna są zablokowane grubą blachą i przykręcone śrubami wielkości ludzkiej głowy. Po krótkiej eksploracji szkoły, trafia do miejsca gdzie jest wyjście główne... A raczej powinno być. Zamiast tego znajduje jebutnie wielką śluzę, oraz innych uczniów. Są to:
Kirigiri Kyōko ♀ - Ultimate ??? - Dziewczyna równie piękna co tajemnicza. Zimna, opanowana i ogółem chuja o niej wiadomo. Jebalna.
Togami Byakuya ♂ - Ultimate Affluent Progeny - Typowe dziecko wyższej klasy. Wszystkich traktuje z pogarda. Zimny skurwysyn, ale ogółem ciekawa i przyjemna postać... ... ... Jak na faceta.
Fukawa Tōko ♀ - Ultimate Writing Prodigy - Jak wyobrażasz sobie ultimate pisarkę ? Stara kurwa, okulary, plain dress, idź w chuj. Wsio się zgadza. Prócz jednego - nie jest stara. I nawet trafiła w moje gusta... Charakterem ale... ... ... ... ... ... A, i skrywa mroczą tajemnicę... Jak na pisarkę przystało.
Asahina Aoi ♀ - Ultimate Swimming Pro - Aoi, pseudonim Hina. Wielkie cycki, równie wielkie zamiłowanie, do słodyczy, jedna z ulubienic Kretona. Wielkość jej cycków musi zajmować połowę jej mózgu, bo czasem zadaje bezsensowne pytania, ale jest postacią, którą się lubi ♥.
Hagakure Yasuhiro ♂ - Ultimate Clairvoyant - Przepowiem ci przyszłość. Cena to tylko milion jenów. Nie żartuję. Jasnowidz, przepowiada przyszłość. Skuteczność to tylko 30%. Nie zdał trzy razy, ma do spłacenia dług wieeeeeelki jak chuj Archiego i ogółem pozytywne nastawienie do otaczającego go świata - zwłaszcza jeśli chodzi o pieniądze.
Maizono Sayaka ♀ - Ultimate Pop Sensation - Czyt. Przyszła aktorka porno. Nie wiesz o co kaman ? Google Aida Sakura for more info. Idolka u szczytu sławy. Nie wiesz o co chodzi ? Sayaka, z godzinę w moim pokoju - nie interesuje mnie to, że nie żyjesz. Masz być. I JUŻ! Będziemy robić [censored] i [censored]. Ty także zrobisz [censored], [censored], [censored] oraz [censored] gdy ja będę ci robił [censored] podczas [censored]. Got it? Good. Kuwata Leon ♂ - Ultimate Baseb​all Star - Dużo o nim powiedzieć nie można. No, może prócz tego, że bardziej wygląda jak zagniewany młodociany, niźli gwiazda bejsbolu. Podejście do życia to "I don't give a fuck." Napiłbym się z nim. Podejście do życia ma jak ja.
Fujisaki Chihiro ♀ - Ultimate Programmer - Madoko przenajświętsza, wybacz nam nasze grzechy - mamy żonę ZUNa w teamie... ... ... ... Ale czy aby na pewno. Fapcie ile się da przed drugim trialem.
Ōwada Mondo ♂ - Ultimate Gang(bang) Leader - Masz gościa, który ma fryzurę na Elvisa + wpierdoli każdemu, bo tak. Cool story bro. Lider motocyklowego gangu jak się patrzy. Przypomina mi protagów z męskich anime z lat 90. Starch się bać.
Ishimaru Kiyotaka ♂ - Ultimate Moral Compass - Wyobraź sobie lizusa w stylu Raspberyll (Disgaea 3) i pomnóż to raz dziesięć i masz Ishimaru. Moralny kompas nastawi cię na szkolny tryb życia. Będziesz miał zawsze odrobioną pracę domową i będziesz na każdych zajęciach... czekaj... NA CZYM ?
Yamada Hifumi ♂ - Ultimate Fanfic Creator - Aka raz-dwa-trzy. Typowy otaku. Gruby, brzydki, okularnik kochający wszystkie dziewczyny... Tak długo jak są w 2D.
Celestia Ludenberg ♀ - Ultimate Gambler - Celeste for short. Gothing Fucking Lolita. Znaczy fucking to dopiero będzie, jak tylko trafię do jej pokoju. Zachowuje się jak typowa ojousama, starając się rządzić wszystkim w koło. Fapcie, a będzie wam dane.
Ōgami Sakura ♀ - Ultimate Martial Artist - Pseudonim The Ogre. Szafa 2x2. Wbrew pozorom - kobieta. Mimo, iż wygląda tak, że lepiej jej nie wkurzać - nie jest taka zła. W dobrych stosunkach z Hina. If you know what I mean ofcoz. Taki Hulk Hogan w spódnicy.
Enoshima Junko ♀ - Ultimate Fashionista - Aka Enoshima Fucking Junko. Gdy dochodzimy do gyaru, Kreton fapie z mocą tysiąca słońc. Modelka, gyaru, z przejebanym charakterem, parodiująca Jo-Jo Bizzare Adventure as well as kilka innych rzeczy. Ginie pierwsza :<.

Gdy już poznamy naszą wesołą gromadkę, z głośników słyszymy głos babki gdzieś - lat 70 przynajmniej informujący naszych protagów (i protażki), iż stawić się w mają w sali gimnastycznej. Tam też, dowiadują się, że babciny głos należy do pluszowego misia (CV: 大山のぶ代, świetna rola). Pluszowy miś okazuje się robotem imieniem Monokuma i oznajmia naszej gromadce, że w owszem, znajdują się w Hope Peak Academy i mają spędzić w niej resztę życia. Istnieje też możliwość opuszczenia szkoły. Należy kogoś zabić. Gdy ktoś zginie - poprowadzona będzie klasowa rozprawa sądowa celem znalezienia mordercy. Jeśli nasi bohaterowie dojdą do tego kto zabił - mordercę czeka kara, której efektem jest śmierć. Jeśli jednak wskażą źle - giną wszyscy... Prócz mordercy. Temu dany będzie przywilej ukończenia szkoły. Niech rozpocznie się rozprawa! PS: Główny bohater ginie na końcu.

Tyle o grze od strony fabularnej. Zrobię wyjątek i nie będę się spuszczał nad szczegółami co było dalej - pozostawiam odkrycie fabuły wam - graczom. A jest co odkrywać. Kto zamknął naszych bohaterów w szkole ? Dlaczego drzwi i okna są zabite blachą i nie da się ich otworzyć ? Kim jest naprawdę Monokuma ? I o co właściwie w tym wszystkim chodzi ?

Rozgrywka wygląda dość specyficznie. Poruszamy się obserwując świat z perspektywy pierwszej osoby. Do dyspozycji mamy (jeśli gra nie każe inaczej) całą szkołę, jaka dostępna jest w danym momencie. W poszczególnych pomieszczeniach zazwyczaj widzimy całą lokację i stojących tam ludzi. Dotykając przedniego ekranu możemy wchodzić w integracje z poszczególnymi postaciami oraz sprawdzać elementy otoczenia, za które czasem można dostać monocoiny, które możemy wywalić w sklepie na przedmioty. Każdy dzień w grze wygląda podobnie. Śledzimy poranek, dostajemy chwilę wolnego czasu (przeznaczonego na eksplorację i budowanie relacji z innymi), następnie idziemy spać i od nowa, aż w końcu Monokuma postanawia przerwać nudę poprzez motywację do działania. Ktoś musi zginąć.

Denat znaleziony zostaje zazwyczaj dnia następnego. I od tego czasu, mamy jakiś (bliżej nie określony) czas na poszukiwanie poszlak, dowodów i ogólną analizę sytuacji. Każdy znaleziony (niekoniecznie na miejscu zbrodni) dowód zostaje oznaczony jako "pocisk prawdy". Zbieranie dowodów kończy się gdy mamy komplet - wówczas Monokuma wzywa nas na rozprawę. Przed samą rozprawą możemy wybrać umiejętności, które pomogą nam w grze. Te natomiast - dostajemy od postaci podczas budowania relacji. Są one różne - zwiększenie czasu na namyślenie, zwiększenie lub zmniejszenie szybkości celownika, usunięcie jednej błędnej odpowiedzi, zwiększenie czasu koncentracji i tak dalej. Przed samą rozprawą możemy też przeanalizować całą amunicję, jako iż w czasie rozprawy będziemy ograniczeni czasowo.

Rozprawa wygląda następująco: postacie stoją w kole i debatują. Sama rozprawa podzielona jest na kilka etapów. Najbardziej powszechnym jest po prostu rozmowa. Postacie omawiają sprawę, sprzeczają się i jest ogólny rozpiździel. I tu ciekawostka. O ile w normalnej grze, dialogi sprowadzają się do tekstu podczas i pojękiwań (krótkich słów), o tyle już cała rozprawa jest w pełni voicowana. W wersji PSVita/PC - w dwóch językach (oryginalny japoński i nawet niezły angielski). Drugim etapem jest 'Make Your Argument!'. Otrzymujemy kilka pocisków prawdy (czyt. dowodów zebranych wcześniej) i czytamy kawałek rozmowy gdzie mamy podświetlone pewne elementy. Jeden z tych kilku elementów jest sprzeczny i musimy go trafić odpowiednim pociskiem. Podając przykład z pierwszej rozprawy (która jest niejako treningiem):

SPIOLER ALERT!

Pociski: 1. Evidence of a Struggle

Ishimaru: I assert that one who was murdered was Miss Sayaka Maizono!
Hagakure: ... Yeah, we know taht part already.
Togami: And the murder took place in Makoto's room.
Asahina: In the bathroom...
Fujisaki: So it seems most likely that...
Fujisaki: The killer must have taken her by surprise while she was in the bathroom.
Fujisaki: She didn't even have a chance to resist...

Więc dowiadujemy się, że Maizono nie miała szansy by się oprzeć napastnikowi - ale na miejscu zdarzenia znaleźliśmy dowód - ślady walki. Strzelamy więc w podświetlony tekst i nasz protagonist zaczyna wyjaśniać co się nie zgadza. 'Make Your Argument!' może powtarzać się kilka razy pod rząd. Kolejnym możliwym etapem jest 'Hangman Gambit'. Każdy z nas zna grę w szubienicę, prawda ? To właśnie taka gra. Mamy dane jakieś litery i z reszty wyświetlanych na ekranie musimy ułożyć słowo klucz. Nie jest to jakieś super trudne, ale trzeba pomyśleć. Następny możliwy etap to 'Select Someone'. Tutaj musimy z listy wszystkich postaci wybrać tą jedną "in question". Przedostatnim etapem jest 'Bullet Time Battle' zwanym po prostu BTB lub też (Head-to-Head Battle). W tym trybie dana osoba rzuca w nas wyzwiskami i temu podobnymi. Musimy niszczyć je we wskazanym rytmie - czym dalej tym trudniej. Zbijamy tym energię przeciwnika. Gdy ta spadnie do zera - wybieramy jeden z pocisków i uderzmy przekonując przeciwnika, że mamy rację. Chyba najciekawszym etapem podczas całej rozprawy jest 'Closing Argument'. Mamy przedstawiony komiks w którym brakuje okienek. Z rozsypanych elementów musimy go złożyć do kupy, ale nie wszystkie elementy do niego pasują. Ukończony komiks opisuje przebieg całego morderstwa. Wskazanie mordercy kończy rozprawę i oglądamy krótki filmik, w którym przedstawiona jest kara kończąca rozprawę jak i życie mordercy. Są dwie trudności w tych elementach. Prócz zwykłej rozmowy - wszystkie elementy interaktywne - są ograniczone czasowo. Jeśli nie zmieścimy się w czasie - przegrywamy i wszyscy głosują na naszego protaga, co jest złe i morderca wychodzi na wolność. Drugą trudnością jest nasz pasek energii. Jeśli źle trafimy, tracimy jedno z pięciu serc. Jeśli stracimy wszystkie - game over. Ale żeby nie było za trudno - jeśli mamy mniej niż pięć, i dobrze wybierzemy opcje - regeneruje się nam pół serca. Więc dwie dobre odpowiedzi przywracają nam jedno serducho. Dodatkowo dla ułatwienia, posiadamy pasek skupienia. W czasie skupienia pasek się opróżnia, ale dość szybko napełnia się gdy nie korzystamy ze skupienia. A co w ogóle daje skupienie ? Czas biegnie dużo wolniej dając nam chwilę na np. dokładniejsze wycelowanie. Przeciętny czas trwania rozprawy to około 3 godzin.

Po zakończeniu rozprawy i obejrzeniu kary dla mordercy wracamy do "szkolnego" życia i zaczyna się kolejny chapter, w którym odblokowany zostaje nowy kawałek szkoły - tj. kolejne piętro. Przy okazji kawałek fabuły - o co chodzi i co się stało ? Po rozprawie wszystko zaczyna się od nowa. Eksploracja, budowanie relacji, morderstwo. I tak w koło. Może brzmieć to trochę nudno, ale wierzcie mi - nie ma miejsca na nudę... Zwłaszcza jeśli mamy przedmiot "A Man's Fantasy" przed rozpoczęciem trzeciego chaptera. A o co w ogóle chodzi z tymi przedmiotami ? Otóż jak wspominałem, za eksplorację oraz za triale otrzymujemy monocoiny. Te możemy w maszynie MonoMono, znajdującej się w szkolnym sklepiku wydać na przedmioty. Przedmioty te dajemy postaciom w celu budowania relacji, za co w efekcie otrzymujemy skille.

Nowością, w stosunku do oryginalnej wersji PSP, jest tryb Dangan Academy. Tryb ten jest czymś bardziej "What if". Zostajemy zamknięci w Hope Peak na 50 dni. W tym czasie musimy montować dla Monokumy roboty. Zmienia się tu nieco rozgrywka. Ogółem dzień podzielony jest na dwa etapy. Pierwszą połowę ustalamy co będą robić nasi podopieczni. Czynności są trzy. Szukanie przedmiotów, sprzątanie i odpoczynek. W przypadku pierwszej opcji, wybieramy gdzie szukać będziemy przedmiotów. Z początku nie wiemy co i gdzie można znaleźć. Szukające postacie zużywają energię, a ta - zależna jest od wybranej lokacji. Przykładowo jadalnia wymaga mało energii, ale laboratorium chemiczne - już bardzo dużo. Sprzątanie też zużywa mało energii ale jest ważne. Za nie utrzymywanie porządku Monoskurwiel może nas ukarać... Choć przyznam nie testowałem nigdy jak. Odpoczynek jak nazwa wskazuje wyłącza postać na jeden dzień z użytku, a ta regeneruje utraconą energię. Niekiedy postacie mogą być w wielkim nastroju do pracy - w ten dzień nie tracą w ogóle energii. Jednak, postacie, które utraciły całą energię są wyłączane z użytku na trzy dni. Należy też dodać, że postacie są określone dwoma parametrami. Search i Clean. Czym wyższe te parametry, tym lepsza jest w tym postać. Postać, która nonstop szuka - poprzez wzrost Search będzie szukała więcej i sprawniej. Tak samo postacie, które częściej sprzątają - będą sprzątać lepiej. Co ciekawe - te statystyki przenoszone są do następnej gry. Drugą połowę dnia możemy poświęcić albo na odpoczynek, albo na budowanie relacji z innymi postaciami. Wygląda to jak w dating simie. Wybierz postać, zaproś ja w jakieś miejsce, daj prezent. Koniec. I tu zabawnie jest, gdyż postacie niekoniecznie dobrze muszą czuć się w takich miejscach. Byakuya lubi np. bibliotekę. Sakura - salę gimnastyczną. Asahina - basen. Celesita - pokój gier. Będąc z daną postacią gdzieś mamy do wyboru jedną z trzech opcji. Decydują one o tym jak będzie czuć się postać. Może poczuć się źle (wzrost 0), średnio (+0.5) lub być zadowolona (+1). Na koniec możemy dać postaci prezent. Te, wcześniej kupujmy za monocoiny w maszynie MonoMono. Tu też, nie każda postać lubi wszystko. Asahina uwielbia słodycze. Sakura, rzeczy do ćwiczeń i wszystko związane z walką. Celeste... Rose whip is just enough... Zwłaszcza jak będzie cię nim lała. Taki femdom. (。◕‿‿◕。) wait for meh mistress... Ekhm, o czym to ja...? A tak. Ogółem trzaskamy tak postacie, aż odblokujemy o nich całe info i zdobędziemy serduszko. Postacie, u których mamy serca są "zaliczone" i kończąc ten tryb mamy możliwość przeczytania endinga, po którym dostajemy majtki. Zaraz... Kurwa, co ? Tak, dobrze przeczytałeś. Dostajemy majtki tej postaci... Majtki Celeste... Albo Hiny... *drool* I tu niespodziewajka: tyczy się to również postaci męskich. "Oh, Makoto, masz moje wielkie majtki promieniujące mocą otaku!". "Makoto, masz te gacie. Uwierz mi na słowo, w życiu nie będzie cię na nie stać więc doceń to..." Kurwa, Boku no Pico było mniej hardcorowe xD. Z drugiej strony... "Makoto, masz moje ulubione majtki... Tylko proszę... Nie mów mi, że będziesz zakładał je sobie na głowę... Moje przepełnione pływaniem kokoro może nie wytrzymać tego 'doki doki'." Święta Madoko, gdzie popełniliśmy błąd ?

Graficznie gra prezentuje się nieźle. Tekstury z PSP ... nie wiem czy zostały poprawione ale nie kują w oczy. Muzyka też brzmi nieźle i jest przyjemna... ... ... Zwłaszcza temat Monokumy, który brzmi jakby śpiewało go acapella kilku nawalonych murzynów. Zresztą co wam będę mówił... Just click here. Ciekawie wykonane są postacie. Są po prostu płaskie. Wyglądają jak wycięte z kartonu. Płaskie postacie... Pojęcie płaska dziewczynka w tym nabiera nowego znaczenia... Nowego wymiaru. Ogółem ciekawie też wygląda wchodzenie do lokacji. Wszystko spada z góry tworząc lokację. No i krew jest różowa. Nie jest czerwona - tylko różowa. To taki znak rozpoznawczy serii. No są ładne CGki. Voice acting - światowy poziom, klasycznie romanizacja po najechaniu myszą. Głos Celeste - 椎名へきる możemy znać z roli Chouno Ami w dziewczynkach w czołgach (Girls und Panzer). Byakuya to 石田彰 znany z takich roli jak Gaara w Naruto, Nagisa w Shin Seiki Evengeluion czy Ryuunosuke w Fate/Zero. Grająca Enoshimę Fucking Junko 豊口めぐみ znana jest głównie z takich ról jak Klan Klan w Macross Frontier czy Revy w BLACK LAGOON. Miriallia Haw w Kidou Senshi Gundam SEED czy Winry Rockbell w Hagane no Renkinjutsushi. fApOI Asahina towspaniały głos 斎藤千和 (fav Kretona) czyli głos Otonashi Meru w spizganym senseju (Sayonara Zetsubou Sensei), Senjougahra Hitagi-sama z Monogatari, Homura-chan Homu Homu z Mahou Shoujo Madoka Magica czy Alicia Luu z Sword Art Online oraz Chloe von Einzbern z Fate/Kaleid Liner Prisma Illya Zwei!. Głos samemu Makoto oczywiście jak każdemu dobremu protagowi musi podkładać kobieta. I jest nią 緒方恵美 znana np. jako Sailor Uranus (Ur Anus xD) z Bishoujo Senshi Sailor Moon, masa randomowych jednolinijkowych wypowiedzi w Shin Seiki Evangelion jak i w tym samym - Shinji "Cipa" Ikari. Obsada iście first class. W angielskiej wersji usłyszmy... ... ... ... ... ... Kto kurwa gra w takie gry po angielsku ? Jakieś niedojebane hamburgery chyba. No i Grabarz by grał, jakby takie gry lubił.

Co oferuje nam wersja PS Vita ? Obsługę Touch Screena i Touch Pada co cholernie przydaje się w grze. Dodatkowo klasycznie - trofea 38 w tym 9 ukrytych (mam all). Gra dostępna jest do kupienia w PlayStation Store w cenie 79 PLN, lub na Steamie w cenie 28€ (~120 PLN). A teraz...
KRETON HAS BEEN FOUND GUILTY.
TIME FOR THE PUNISHMENT! *deleting all porn, music, anime*...