2016-04-26

Przegrałeś z Kretasem #008 - Borderlands 2

Czym więcej typów gier zmieszamy razem tym bardziej wybuchową mieszankę otrzymamy. Ósmy odcinek poświęcam takiej właśnie mieszance. By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

"SMASH THE SYSTEM!" - Gaige


Title: Borderlands 2
Genre: FPS
Developer: Gearbox Software
Publisher: 2K Games
Release date: 21.09.2012
Metascore: 89/100 (PC)
Steam Score: Overwhelmingly Positive (79,927)
My Score: ★★★★★
Estimated lenght: 50h+

Przyznaję, że zasiadając za pierwszym razem do Borderlands 2 dotykałem tego jak randomowego anime, o którym tylko słyszałem, że jest dobre... I właściwie tyle. No, wiedziałem jeszcze, że to FPS. I gra pierwsze wrażenie zrobiła na mnie bardzo negatywne za sprawą DLC. Ale o tym za chwilę. Najpierw słowo o fabule. Z uwagi na złożoność serii nie będę wyjaśniał kim są postacie z poprzedniej cześci, deal with it.

Akcja ma miejsce pięć lat po zakończeniu Borderlands. Czworo nowych Vault Hunterów - Żołnierz Axton, Siren Maya, Gunzerker Salvador i Assassin Zer0 jedzie pociągiem, który okazuje się zaminowany przez Handsome Jacka. Sux to be them. Przytomność odzyskują gdy znajduje ich robot CL4P-TP czyli Claptrap. Tajemnicza kobieta, Guardian Angel kontaktuje się z naszymi Hunterami i mówi by razem z Claptrapem wyruszyć do miasta Sanctuary by przyłączyć się do Crimson Raiders - ruchu oporu walczącego z korporacją Hyperion, której CEO jest Handsome Jack.

Po dotarciu do Sanctuary i przemaglowaniu kawałka historii dowiadujemy się, że Crimson Raiders dowodzeni są przez Rolanda (grywalna postać z pierwszej części). Następnie poznajemy resztę - Lilith, Mordecai oraz Brick (wszystkie grywalne postaci z pierwszej części). Po kolejnym mało znaczącym kawałku story dowiadujemy się w końcu o co chodzi: Handsome Jack planuje na Pandorze otworzyć drugi Vault i wypuścić wielkiego lawowego potwora kontrolowanego przez tego kto go wypuści. Dowiadujemy się też, że by tego dokonać Jack musi posiadać naładowany Vault Key, a ładowaniem go z przymusu zajmuje się Guardian Angel. Po serii mało znaczących dla dramatu misji umożliwiających nam dostanie się do bunkra Hyperion wpadamy do miejsca gdzie znajduje się Angel. Po jej rozwaleniu Roland ginie, Lilith zostaje porwana, a my teleportowani do Sanctuary. Tam Brick i Mordecai decydują się uderzyć na Vault i pokonać Handsome Jacka. A my wkurwieni (w końcu porwali nam ładną dziewczynkę, nie ?) ruszamy razem z nimi. W końcu docieramy do Vault, zabijamy Handsome Jacka i... Lecimy postgame lub zaczynamy NG+.

Uff... Jakbym miał opisywać całą fabułę krok po kroku, była by długości całej recenzji Red Alert 2. Jest to więc skrócona wersja skróconej wersji, skróconej wersji. Fabułę zalecam przemaglować samemu przygotowując się na to sama linia fabularna to jakieś 45h gry, a nikt nie jest na tyle głupi by pruć ścieżkę fabularną na pałę wiedząc ile contentu ma gra, więc bezproblemowo rozciągamy to do 80h+ (sam mainstory kończyłem mając około 130h na liczniku).

Zacznijmy może od postaci, zarówno tych grywalnych, jak i nie. Jeśli chodzi o grywalne postacie, gra przedstawia nam sześcioro Vault Hunterów. Są to Axton, będący żołnierzem. Ma możliwość rozstawienia działka, które pluje ołowiem we wszystko co się rusza. Kolejna jest Maya. Jako Siren może unieruchomić przeciwników raniąc ich przy okazji. Trzeci jest Salvador. Taka szafa dwa na dwa metry. Jest Gunzerkerem więc może nawalać z dwóch armat na raz. Double gun, double fun. Ostatni jest Zer0. Assassin, który specjalizuje się w znikaniu zabijaniu wrogów po cichu i zazwyczaj od tyłu. Whatever it means. Dodatkowo dzięki DLC mamy dostęp do Gaige, pierdolniętej nastolatki, która może przywołać sobie Deathtrapa - tors robota siejącego śmierć i zniszczenie. Drugą postacią z DLC jest Krieg. Psycho z rozdwojeniem jaźni.

Z postaci niegrywalnych, które możemy spotkać w grze są to między innymi pierwsi Vault Hunterzy - wspomniani wcześniej - Roland (Soldier), Lilth (Siren), Mordecai (Assassin) i Brick (Berserker). Inne postacie to irytujący robot CL4P-TP - Claptrap, Sir. Hammerlock - Hunter, Scholar, Gentleman. Swój Come Back mają też zakręcony Scooter, naukowiec Dr. Patricia Tannis, sprzedawca Marcus, lekarz Dr. Zed i barmanka Mad Moxxi. Pisząc w skrócie - prawie cały cast pierwszego Borderlands ma tu swój powrót, a prócz tego dochodzi masa nowych postaci jak np. siostra Scootera czy "World deadliest 13-years old" - Tiny Tina (Your trainer, as it turns out is your old pal Tiny Tina. [Except for the "old" part, because she's, like, thirteen, and maybe "pal" part as well, if you don't like her very much.]). Prawda jest taka, że ciężko nie lubić Tiny. Dlaczego ? Dlatego! W skrócie wyobraź sobie pojebaną trzynastkę, która jeśli trzeba to cię zabije, a do tego ma strasznie niewyparzoną gębę ♥. Tak, lepsza i młodsza Marisa. Nuff said.

K, wiemy po co i wiemy kto. Teraz może słowo o tym jak. Ano tak, jak w klasycznym FPSie. Chodzimy, biegamy, skaczemy, strzelamy. Ale to nie wszystko. W końcu to RPG! Więc do tego odbieramy questy, levelujemy, grindujemy, giniemy, respawnujemy się i badassujemy (o tym nieco dalej). Tak, seria Borderlands to nic innego jak hybryda FPS z RPG i to na dodatek w coopie. Maksymalnie czterech graczy na raz może biegać i siać spustoszenie na Pandorze, co nie zmienia faktu, że równie dobrze możemy zagrać sami. W kwestii gameplayu jest hybrydowo. Biegamy, strzelamy i zdobywamy doświadczenie. Co chwilę odbieramy zadania, udajemy się na wskazane miejsce, szukamy specyficznych przedmiotów toteż zabijamy odpowiednich wrogów i wracamy oddać zadanie, za które, prócz doświadczenia otrzymujemy pieniądze i czasem ekwipunek, a ten z kolei dzieli się na pięć części. Pierwszą są bronie. Tych możemy mieć mieć w jednej chwili cztery. Dalej mamy podręczną tarczę, modyfikator granatów, modyfikator postaci oraz relikt.

Zaczynając od broni - tych w całej grze jest około kilkudziesięciu milionów (tak, dobrze czytasz) podzielonych na kilka podstawowych typów. Nim opiszę typy - należy zaznaczyć, iż pierwszy Borderlands został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako gra posiadająca największą ilość możliwych do wygenerowania broni. Było to siedemnaście milionów. Kolejne części mają jeszcze więcej. No, ale wracając do typów, są to: Pistolety. Małe, poręczne, wykazujące się raczej dobrą szybkostrzelnością, zwłaszcza jak ładują seriami. Mają dobrą celność. SMG to drugi typ. SMG czy SubMachineGun czyli pistolety maszynowe to kolejny krok ewolucji między pistoletem i karabinem. Duża szybkostrzelność przy znośniej celności, ale za to średniej klasy obrażenia. Karabiny to typ trzeci. Duża szybkostrzelność, pojemność i obrażenia, za to kosztem celności. Najbardziej wkurwiający badass w grze (o tym jak wspominałem - później). Czwarty typ to shotguny. Na krótki dystans, idealne. Charakteryzują się tym co shotguny w innych grach czy też życiu. Duży rozrzut i niska szybkostrzelność, ale na krótkim dystansie, nie mają sobie równych. Karabiny snajperskie to kolejny, zarazem przedostatni typ. Praktycznie nie trafiają przy normalnym strzale, za to gdy celujemy przez lunetę, headshoty to czysta przyjemność. Problemem jest niska szybkostrzelność i mała pojemność magazynka. Ostatni, najpotężniejszy typ broni to wyrzutnie rakiet. Wolne, ciężkie, z małą ilością amunicji ale wielkim pierdalnięciem. Jak direct hit nie zabije - to zrobi to AoE. Dodatkowo statystyki broni są zależne od jej producenta, a to też odbija się na innych rzeczach. Np. bronie od Torgue zawsze strzelają wybuchową amunicją, ale pociski są wolne. Bronie do Jakobs strzelają tak szybko, jak jesteś w stanie ciągnąć za spust, ale magazynki są małe co wymaga częstego przeładowania. Bandit to pojemne magazynki, kosztem celności i przeładowania. Hyperion to dziwactwo w stylu czym dłużej strzelasz tym stabilniejsza jest broń. Ogółem producentów jest ośmiu, więc jest w czym wybierać.

Reszta ekwipunku to tarcze, relikty i mody. Tarcze to nasza szansa na przeżycie. Nim zaczniemy tracić energię, wpierw musimy stracić tarczę. Te natomiast różnią się nie tylko pojemnością i szybkością ładowania, ale też efektami. Są tarcze, które przy otrzymywaniu obrażeń tworzą elementarne novy, są takie, które zwiększają nam obrażenia, takie, które wyłapują wrogie pociski i przekazują je nam. Do wyboru, do koloru. Modyfikatory granatów, jak nazwa wskazuje - modyfikują nam granaty. Wybór jest szeroki. Są takie, które po prostu wybuchają, takie, które przed wybuchem przyciągają do siebie wrogów, czy choćby takie, które dodatkowo rozpryskują się na mniejsze. Są też takie, które przy wybuchu absorbują energię i po eksplozji przekazują ją nam. Modyfikatory postaci nadają nam unikatową klasę oraz ulepszają umiejętności. Na przykładzie mojej Gaige, posiadany modyfikator nadaje jej klasę "True Neutral Necromancer" oraz zwiększa pojemność magazynków o 48%. Dodatkowo ulepsza umiejętności Wires Don't Talk o +3, Strength of Five Gorillas o +2 i Made of Sterner Stuff również o +2. Relikty działają... Podobnie do modyfikatorów. Zazwyczaj coś podnoszą. Np. zwiększają ilość amunicji dla danego typu broni, lub jak w przypadku mojej Gaige - 5% więcej doświadczenia za zabijanie przeciwników. Podsumowując: 90% zebranego złomu jest chuja warte, ale trafiają się bardzo rzadko przedmioty tak dojebane, że biegać z nimi to przyjemność.

Każda postać, którą możemy zagrać posiada swoje drzewa umiejętności. Te dzielą się na dwa typy. Umiejętności pasywne i tak zwane Kill Skille. Te działają tylko w momencie zabicia przeciwnika. Generalnie każda postać ma swój bazowy skill, który otwiera nam dostęp do drzew. Dla Axtona jest to działko, dla Gaige przywołanie Deathtrapa, itd. Drzewa też mają swoje nazwy zależnie od tego na co działają. Dla przykładu u Gaige są to drzewa: Best Friends Forever, Little Big Trouble oraz Ordered Chaos. Pierwszy skupia się na boostowaniu zarówno Gaige jak i Deathtrapa, drugi bardziej na elementarnych obrażeniach z dużym naciskiem na elektryczność. Trzecie drzewko odblokowuje umiejętności boostujące Gaige w tym jej najlepszy skill, którym jest Anarchy.

Ogółem czworo podstawowych Vault Hunterów to postacie przygotowane z myślą zarówno o bardzo zaawansowanych graczach - weteranach pierwszej części, graczach dobrych - mających jakieś tam umiejętności gry w FPSy i RPG, jak i laikach, którzy grać nie umieją lub umieją słabo. Gaige i Krieg czyli postacie DLC to wyższa szkoła jazdy. W założeniu Gaige, prócz bycia przejebaną postacią, jest również przejebanie trudną - najtrudniejszą do opanowania postacią (nią zacząłem grę - po pierwsze jest najbardziej jebalna ze wszystkich dostępnych, a po drugie - powiedzmy sobie szczerze - jaki normalny facet gra w gry męskimi postaciami jeśli nie są narzucone ?), a przy tym niesamowicie zabawną. Wyobraź sobie nastolatkę poszukiwaną za "creation of unauthorized technology" i "excessive adorability". Nagroda za jej głowę wynosi $820,000,000,000 czyli najwięcej w całej grze. Dlaczego granie jako Gaige jest trudne ? Wszystko za sprawą wspomnianego skilla - Anarchy. Jest to skill, który oducza cię używania klawisza R (Reload). Otóż - każdy kill i każde automatyczne przeładowanie (czyli takie gdy postać sama przeładowuje z braku amunicji) dodaje nam stack Anarchy. Otóż każdy stack zwiększa obrażenia o +1.75%. Myślisz - zajebiście. Wszystko zajebiście, bo stacków można zebrać aż 400, a z odpowiednim modem (Slayer of Terramorphous) do postaci - 600! Tak, +700% dmg przy 400 stackach lub +1050% przy 600. Pomyślisz sobie teraz "albo kogoś konkretnie popierdoliło, albo jest jakiś haczyk". Ano jest. Każdy stack zwiększa obrażenia o +1.75%... ... ... Ale zmniejsza celność o -1.75%. Więc masz +700% dmg, ale -700% celności. Jak trafisz, to zaboli... Jeśli trafisz... Inny haczyk jest taki, że grę zawsze zaycznamy z Anarchy w ilości zero. Każde przeładowanie też nam je zeruje, tak samo jak każda śmierć. Dodatkowo posiadanie tej umiejętności daje szanse na odegranie ekskluzywnych linii dialogowych, w których widzimy przemianę Gaige z normalnej na podekscytowaną, bardzo podekscytowaną, kompleks boga, aż do niszczenia czwartej ściany. Kilka najlepszych cytatów:
● I got brain on my shoe... I like it. [Critical Kill]
● I need to build you an extra arm JUST for high-fives! [Deathtrap Kill]
● Eh, accuracy's overrated anyway. [Getting Anarchy Stack]
● So inaccurate but so awesome! [Getting Anarchy Stack]
● Don't accidentally reload, don't accidentally reload! [Getting Anarchy Stack]
● I'm getting a god complex and I LIKE IT! [Getting Anarchy Stack]
● I WILL NEVER HIT ANYTHING! [Getting Anarchy Stack]
● I probably won't hit anything but whatever! [Getting Anarchy Stack]
● I will miss almost every shot, and I don't care! [Getting Anarchy Stack]
● PLAYER? WHAT! ARE! YOU! DOING?! [Getting Anarchy Stack]
● You're breaking the game, dude! [Getting Anarchy Stack]
● God help you all if I actually HIT something! [Getting Anarchy Stack]
● I don't even remember what accuracy MEANS! [Getting Anarchy Stack]
Cytat z przypadkowym przeładowaniem nawiązuję do tego co mówiłem wcześniej. Otóż ręczne przeładowanie powoduje stratę wszystkich zebranych stacków. A w tym też momencie może trafić się cytat "NooooooooooOOOOOOOoooooooooooOOOOoooooo" gdzie 'O' jest przeciągane tak długo, jak licznik stacków spada, aż osiągnie zero. Ciężko mi napisać cokolwiek o innych postaciach, jako, że nie grałem nimi za długo. (chyba żadną nie przekroczyłem 20 poziomu podczas gdy jako Gaige mam 43).

Wspominałem coś o złej dupie... Znaczy się systemie Badass. Nie wiem jak to się ma w pirackich wersjach gry... Ale w oryginalne na Steam nasze konto to nasz ... Profil. No i nasz profil jest współdzielony na wszystkie postacie. Teraz każda postać ma zakładkę z wyzwaniami. Za ich wykonywanie zdobywamy punkty Badass. Gdy uzbieramy ich odpowiednią ilość, dostajemy token. Tokeny te, wymieniamy na ulepszenia, takie np. zwiększenie celności, obrażeń, szybkość ładowania tarczy itd. O ile wyzwania przypisane są do postaci, o tyle Badass Rank przypisany jest do konta. Tak wiec w tym momencie - ja zaczynając nową grę jakąś postacią na dzień dobry zaczynam mając między innymi: +8% Max HP, +8% większą tarczę, +8.4% lepszą celność, tyle też większe obrażenia, +8% szybsze przeładownie. Ogółem co token wybieramy jedno z pięciu wylosowanych rzeczy, a wszystkich jest czternaście. A jako, że wyzwania są przypisane do postaci - na każdej możemy nabijać wyzwania od nowa co jeszcze bardziej zwiększa te statystki! A jakie są te wyzwania ? Różne. Zacznijmy od tego, że każde "normalne" wyzwanie ma pięć poziomów. Dostajemy za nie kolejno +1, +5, +25, +50 i +100 punktów Badass i dodatkowo czasem skórkę do postaci. Wyzwań mamy całą masę. Zabij X przeciwników, zdobądź X broni, wykonaj X obrażeń krytycznych bronią Y. Strasznie wkurwiające było zabij 3500 przeciwników z karabinu w czasie gdy kucasz. Chciałem przy tym wyjebać komputer przez okno, udusić myszkę i zjeść klawiaturę. Drugim typem wyzwań są wyzwania location-related. Te sprowadzają się do dwóch pod-typów. Pierwszy to Cult of the Vault, czyli znalezienie X znaków Borderlands rozmieszczonych na planszy. Zazwyczaj trzech lub czterech. Drugi pod-typ jest zależny od lokacji. Zbierz X przedmiotów, uruchom X przełączników itd. Te wyzwania mają tylko jeden poziom.

Słowo jeszcze o skórkach. Każda postać ma uwaga... Ponad 80 skórek. Problemem jest tylko to, że wszystkie są identyczne, różnią się tylko kolorem. No dobrze... Na niektórych pończochy Gaige mają paski, a na niektórych nie. Inaczej ma się sprawa z głowami. Tych w grze jest około 30 na postać i tu zaczyna się zabawa. Problemem jest to, że część trzeba kupić (1 USD/EUR za pack), resztę odblokowujemy za misje lub dropimy z potworów. Jak ktoś wie gdzie szukać - można nawet zdobyć skórkę z Minecrafta (kolor i pixelową głowę).

W grze zwykle poruszamy się na piechotę, ale możemy też poszaleć pojazdami. Niestety jest ich strasznie mało. Mamy terenówkę, potem odblokowujemy pickupa. Dalej mamy łódkę (DLC) i odrzutowy poduszkowiec (DLC). Do każdego pojazdu mamy też ponad 50 skórek, które prócz zmiany koloru - klasycznie - chuja dają. Prestiż i e-penisa bo cóż innego ? Ale Pickup z Lilith w Bikini jest mołe.

Gra ma sporą kolekcję DLC. Wszystkie kosztują tylko 151€ czyli tylko 650 PLN! Jest to naprawdę chuja warte wiec gry nie warto kupować. 30€ (około 130 PLN) za grę + 150€ za DLC ? Nah. Polecane za to jest zakup Borderlands 2 GOTY. Gra kosztuje 40€ (około 170 PLN) choć mi udało się dostać ja na przecenie za 5€. Co oferuje nam wersja GOTY ? Prócz samej gry, dostajemy cztery obszerne DLC. Są to Captain Scarlett and her Pirate's Booty, Mr. Torgue's Campaign of Carnage, Sir Hammerlock's Big Game Hunt oraz niesamowicie śmieszny Tiny Tina's Assault on Dragon Keep. Każdy z tych DLC zawiera również kilka raid bossów. Dostajemy także dwie dodatkowe postacie - Gaige i Krieg, a także Ultimate Vault Hunter Pack podnoszący maksymalny poziom postaci do 71. Dostępne jest też sześć DLC (nie uwzględnionych w wersji GOTY) zwanych Headhunter. Każdy z nich trwa około dwie do trzech godzin. Na ilość zadań do wykonania nie będzie można narzekać. Reszta DLC jest chuja warta bo dodają tylko nowe skórki dla postaci (każdy pack 1 $/€ (Mam wszystkie dla żeńskich postaci kekeke)).

Co oferują nam te cztery obszerne DLC ? Captain Scarlet and her Pirate's Booty to nic innego jak zabawa w piratów i szukanie zakopanego skarbu, z tym, że na pustyni. Daje dostęp do poduszkowców oraz - po ukończeniu DLC story - Raidbossów. Zabijanie raidbossów solo ? Why not ? Why so serious ? Mr. Torgue's Campaign of Carnage zwane również Badass Crater of Badassitude to zabawa w szukanie największego badassa na całej pandorze, a wszystko w kraterze, który przerobiony został na tor wyścigowy i arenę. Sporo biegania, jeszcze więcej jazdy. Sir Hammerlock's Big Game Hunt to safari na pandorze z Sir Hammerklockiem. Dużo dużych potworów, masa szamanów, polowanie na wielkie bestie, a także spotkanie z tajemniczym Profesorem Nakayama. Tiny Tina's Assault on Dragon Keep to historia, która dzieje się gdzieś koło dwunastego rozdziału głównego story. Granie w czytanego RPG gdzie Gamemasterem jest Tiny Tina nie może się skończyć dobrze, a na pewno będzie śmiesznie... I hardcorowo. "ROLL FOR INITIATIVE SUCKERS!". Jak wspomniałem też, są mini DLC zwane Headhunter. Każdy z nich zawiera kilka prostych questów i walkę z bossem gdzie na końcu dostajemy skórkę głowy postaci, dzięki czemu po halloweenowym Headhunterze możemy założyć naszej postaci na łeb dynię. DLC dodają też odpowiednie dla siebie wyzwania do systemu Badass. Np. dla Assault on Dragon Keep mamy "Fus Roh Die!" za zabijanie smoków. Wspominałem też, że początkowo gra rozczarowała mnie i była to wina DLC. Otóż głupi poleciałem - mając 3-4 lv mordować moby w DLC (lv 30). Ach ta niewiedza...

Jak gra prezentuje się od strony technicznej ? Mamy tu produkcję jadącą na silniku Unreal Engine 3 utrzymaną w komiksowej oprawie przez niesamowite ilości cel-shadingu. Tworzy to unikalną i ciekawą oprawę graficzną. Wszystkie obiekty są ładne i szczegółowe tak samo jak modele postaci choć te wyglądają nawet nieco zabawnie przedstawione w taki sposób. Strona muzyczna też nie jest zła. Muzyka z intra - 'Short Change Hero' autorstwa 'The Heavy' po prostu wpada w ucho. Dalej też nie jest źle. Muzyka np. w Tiny Tina's Assault on Dragon Keep parodiuje muzykę (jak i całe story i grafikę) z gier fantasy. Aktorstwo jest pierwszej klasy. O ile nasza postać jak tako jest niema jeśli chodzi o fabułę, o tyle co chwilę rzuca jakimiś tekstami w czasie gry. Np. wspomniane teksty do Anarchy u Gaige czy również jej teksty przy porównywaniu obrażeń w broniach - "Oh, I love comparin' loot!". Czy przy znalezieniu broni klasy Rare lub wyżej - "What's your name, sexy?". Każda postać ma swoje teksty w tej kwestii i na każdą postać przypada około 15 minut tekstów. Dodatkowo dubbing innych postaci też jest epicki. Posłuchajcie np. Tiny Tiny na YouTube czy Scootera mówiącego "Catch a ride". Fabularnie jest dobrze, historia wciąga, a ilość questów w tym pobocznych przytłacza. Warto je wykonywać. Tak samo challange (np. miej na raz 3.000.000$, życzę powodzenia gdy później za śmierć tracimy jakieś 150k czy zabij 15 razy Hyperiusa (zrobiłem solo)). Błędów w grze jako takich nie udało mi się znaleźć, za to miejsce gdzie można wyskoczyć poza grę (i dzięki temu popatrzeć na majtki Mad Moxxi) już tak. Granie w coopie jest nieco trudniejsze, ale i łatwiejsze. Trudniejsze - bo przeciwników jest nieco więcej i są silniejsi, a łatwiejsze bo - jeśli grają różne klasy to np. Gaige Deathtrapem może regenerować tarcze ludziom w party, Axton podładowywać amunicje działkiem, Maya leczyć swoim skillem.

Jak gra się ma na Steam (mowa o wersji GOTY) ? Za 40€ czyli około 170 PLN dostajemy podstawową grę, 4 obszerne DLC, dwie postacie i rozszerzenie poziomu, a także dwie bronie i dwa klucze do specjalnej skrzyni. Warto choć jak móiwłem - kupiłem grę w promocji za 5€ (~20 PLN xD). Da sie! Gra posiada łącznie 69 osiągnięć, z wyjątkiem jednego wszystkie można zdobyć solo. Mamy też pełne wsparcie kontrolera (kto gra na padzie w FPSy ?), karty kolekcjonerskie i obsługę Steam Cloud. Gra wyszła też na PS3 i w specjalnym packu (Borderlands The Handsome Collection) na PS4. Ogółem gra dostaje ode mnie ocenę ★★★★★ z wynikiem 98% oraz (Vault) Hunter's Seal of Approval. No. Idźcie grać, a ja idę szukać Vaulta w robocie. Kreton out.

2016-04-23

Life goes on...

Jako, że dawno nie było nic "normalnego", tylko same "Przegrałeś z Kretasem", postanowiłem coś skrobnąć. Chciałbym napisać coś kreatywnego, głębokiego jak... Nawet porównania znaleźć nie mogę (屮゚Д゚)屮. No, ale coś ciekawego, a tu taki chuj. Brak jakiejkolwiek kreatywności. Ogółem ze mną jest tak, że pomysłów mam w chuj i jeszcze trochu, ale za to albo brak skilla (np. MMD/rysowanie) albo brak właśnie tej kreatywności (muzyka/pisanie). Wszystkie dobre plany też idą w chuj. Ot tak na przykład - dnia dzisiejszego z racji weekendu planowałem skończyć czytać Metro 2035. Planowałem też pchnąć Raspberyl Route w Disgaea 3: Absence of Detention... I może poczytać jakieś mangi na tablecie coby zwolnić miejsce. Na planowaniu się skończyło. Najbardziej kreatywnymi rzeczami zrobionymi dzisiaj było wbicie osiągnięcia "Reclamation: Thief" (Reclaim at least 5,000 enemy ships in a single game.) w AI War: Fleet Command i zaliczenie kilku challenge w Borderlands 2. Czyli po chuju kreatywnie. Czy to te słynne dobre spożytkowanie wolnego czasu ? I really doubt it...

Jak w ogóle stoję z projektami ? Może zacznę od pisania. No więc Battle R0yale (spelled: Battle Royale Zero) wisi tak jak wisiało. 51 stron w tym momencie. I tak patrząc na stronę 46 trochę mi się śmiechło. Dlaczemu ?
„Muszę prosić wszystkich o chwilę cierpliwości. Dzisiejsze gwiazdy wieczoru trochę się spóźniły, więc koncert zaczniemy z kilku minutowym opóźnieniem. Czas oczekiwania umili wam DJ A.N.L. Expander.”

Na scenie pojawił się chłopak w masce przeciwgazowej i zaczął puszczać muzykę, która przypominała odgłosy remontu. Nazywało się to schranz, czy jakoś tak. W sumie jak dobrze pamiętam, jeden z moich znajomych sam tworzył taki styl, remontując mieszkanie. Instrument, który używał nazywał się kruszarka.
Działo się. Ogółem jak pamiętam, w kajeciku mam zapisane 12 killów (tak, używam innych nazw niż "rozdział"), na kompie jak widzę 10 jest skończony.
Ogółem, sprawa wygląda zazwyczaj (z paroma wyjątkami) tak, że mam przy sobie kajecik, w którym piszę tekst - traktowany jako rough draft, który później przy odrobinie czasu i natchnienia jest przepisywany na kompa i odpowiednio rozszerzany. Bodaj przy LoHu było tak, że 3 strony z zeszytu rozłożyłem na 7 w (wówczas) Wordzie. Ogółem, patrząc do zeszytu, napisane jest 12. I stanąłem dzieś na spotkaniu w kawiarni Angel Cake, ale co tam miało się dziać - nie za bardzo pamiętam. Ciekawostka: ten tekst NIE jest częścią L⊕liverse.

Tweety (dokładniej - TWEWY, ale Tweety brzmi bardziej elo) aka The World Ends With You to mieszanka mieszongu z mieszongiem. Tu w kwestii problemów gówno uderzyło w wentylator. Mamy 82 strony (81 jeśli odliczyć szkołę niemieckiego dla początkujących Black Mageów (czyli Magiczny Słowniczek)) co daje nam... 11 Nyanów (ฅ(*ΦωΦ*) ฅ nya~). Ale też nie do końca. 11 mam zaczęty. Prócz tego napisany mam jeszcze Nyan XX mający być tym trzynastym, potem znów XX będący początkiem 14. Następnie jest końcówka chyba 17 (tego nie jestem pewien sam), Interlude (czyli niech będzie 17b) i początek 18. Prócz tego dziury, które ni chuja nie wiem jak zapełnić. Ogółem tekst jest częścią L⊕liverse jak również projektem sztandarowym.

Beautiful Nights to najbardziej oddalona część L⊕liverse jako iż dzieje się w niedalekiej przyszłości około roku 203X. Nasz protagonista będzie miał ub3r ch0ice między jedną z czterech bohaterek - poważną Sayuri, nieśmiałą Hiną, żyjącą nieco obok ogólnie przyjętej rzeczywistości Kotone i garyu-like pokojówką Ayą. Kogo wybierze ? Może MILFa - Kohaku (czyt. matkę Sayuri, Hiny i Kotone). Dzięki wielkiemu J czyli Jeleniowi pierwszy rozdział liczący sobie 8 stron rozciągnął się do ... 19. W kajetach (rozciąga się to od pierwszego do czwartego) jest łącznie chyba 14 czy 15 rozdziałów. Dawno stallnietę... Wypadałoby pchnąć.

LoH RE: to nic innego jak napisany na nowo Lesson of Happiness. Nazwa zmieniła się z Lesson of Happiness ~The Story of Forbidden Love~ na Lesson of Happiness RE:write ~The Re:story of Forbidden Love~. Jak się ma zwykła wersja do rewrite ? W zwykłej początek, aż do sceny w magazynie miał ... nie całe 2.5 strony. W wersji rewrite ma 3. Niby niewielka różnica, z tym, że LoH był pisany czcionką Courier New, 12 (515 słów, 3581 znaków), a LoH RE pisany jest Arialem, 12 (1365 słów, 9292 znaki). Po drodze zmieniły się nieco imiona. Hayate Suwako ► Himura Sachiko, Nagato Chise ► Nakano Chie, dyrektor Kazuya Yakumo ► Koizumi Yakumo. Rzucę cytatem:
Tabliczka na drzwiach głosiła „Dyrektor Yakumo Koizumi, Sekretariat: Tsukino Kaguya”.
Piwo dla tego kto wyłapie znaczenie. Dodatkowo wszystkie imiona i nazwiska maja swoje znaczenie. Przykładowo Himura (scarlet village) Sachiko (happy child). Treść w większości zostanie taka sama - ale poprawiona i rozszerzona i zostaną dodane trzy rozdziały specjalne: Memories in Rain (skupiający się na historii Chie), Dark Scars of Past (skupiający się pobocznej postaci - Noriko), The Place Where You (not) Belong (skupiający się na innej koleżance Sachiko, ale o tym ciii).

Ostatni projekt będący w fazie planowania (Prolog: Ergo-Londyn) oznaczony jako 'Project A L I C E', to będąca we wczesnej fazie wariacja na temat przygód pewnej autystycznej dziewczynki i bynajmniej nie mam tu na myśli Haruhi.

Miałem się rozpisać jeszcze o czymś jak i o innych projektach, ale gdzieś przez pisanie o pisaniu (jak to debilnie brzmi) zgubiłem wątek. Chuj. Kończę i idę czytać Metro 2035. Chciałbym te ostatnie 120 stron przemaglować w ciągu weekendu.

2016-04-02

Przegrałeś z Kretasem #007 - Biohazard 3: Last Escape

W ostatnim odcinku, Grabarz zasugerował, bym zrecenzował Command & Conquer: Red Alert 2. W dzisiejszym, wybrałem grę, którą zna zarówno Grabski, jak i ShlafRock. Grę znamy dobrze, gdyż wszyscy jesteśmy fanami serii. Liczę, że może Shlafu zrobi couterpost bo z chęcią przeczytałbym reckę w jego wydaniu. By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

S.T.A.R.S.


Title: Biohazard 3: Last Escape
Genre: Survival Horror
Developer: Capcom
Publisher: Capcom
Release date: 18.02.2000
Metascore: 71/100 (PC)
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated lenght: 8h+

Do pewnych gier lubię wracać. Wspominałem o tym już nie raz przy okazji serii Przegrałeś z Kretasem. Nie inaczej jest z opisywaną dzisiaj produkcją ze studia Capcom - Biohazard: Last Escape znanego w Europie i Ameryce jako Resident Evil 3: Nemesis (tytuł ssie pałę, więc dla własnej przyjemności używać będę japońskiego odpowiednika, deal with this nigga). Od czasu wydania pierwszej części minęło 20 lat. Gra ukształtowała nieco styl gier określanych jako Survival Horror. Pierwsza część nie dość, że straszyła, to jeszcze dodawała takiego, klaustrofobicznego klimatu zamkniętych pomieszczeń, a statyczna kamera - co przerażało chyba najbardziej - dawała efekt niepewności. A co jeśli za rogiem jest zombie ? Druga część wydana dwa lata później robiła dokładnie to samo, ale mniej wyrafinowanym stylu. Była łatwiejsza - ale na pewno dłuższa, ciekawsza i miała niepowtarzalny klimat. Trzecia część wydaje się być najlepsza, zahacza o drugą i ogółem pokazuje nam miasto - Raccoon City w takim stanie jakiego spodziewamy się w czasie inwazji żywych trupów. O tym jednak za chwilę. Zacznijmy od fabuły. Zaznaczam, że wypowiadam się łącznie zarówno o wersji PSO jak i PC.

28 września 1998 roku. Dwa miesiące po wydarzeniach z Raccoon Forest, przez wyciek Wirusa-T, niemal wszyscy mieszkańcy Raccoon City zostali zamienieni w zombie. Jill Valentine, agentka oddziału specjalnego - S.T.A.R.S. - Special Tactics And Rescue Service, jedna z osób które przeżyły incydent w Raccoon Forest, usiłuje wydostać się z miasta. Jednak korporacja Umbrella nie śpi. W ślad za wszystkimi członkami S.T.A.R.S. wysyła nowego BOW (Bio-Organic Weapon) o kryptonimie Nemesis. Koniec fabuły - lecim po spoilerach. Jill dociera na komisariat policji gdzie spotyka Brada Vickersa - partnera z oddziału i poznaje Nemesisa. Od tej pory Nemesis będzie kilkukrotnie wchodził nam w paradę. Po serii wydarzeń Jill trafia do tramwaju w którym schroniło się trzech członków oddziału Umbrella Biohazard Countermeasure Service. Są to najemnicy zatrudnieni przez Umbrellę - Carlos Oliviera, Mikhail Victor i Nicholai Ginovaef. Po uruchomieniu tramwaju, nasza wesoła gromadka rozbija się o wieżę zegarową, a gdy ta zacznie wyć, przyleci helikopter. Po drodze Nicholai prawdopodobnie ginie, Mikhail poświęca się w walce z Nemesisem. W końcu po uruchomieniu wieży zegarowej przylatuje śmigłowiec. Tak, koniec gry. Jill może w końcu uciec z miasta... A taki chuj! Nemesis zestrzeliwuje śmigłowiec po czym udaje się na randkę z Jill. Nemesis próbuje dobrać się do Jill używając macki - nie ma orgii bez tentacli, ale Jill chętna na takie igraszki nie jest. Zniesmaczony Nemesis odchodzi, a Jill traci przytomność. Budzi się dwa dni później - jest zarażona Wirusem-T. Carlos obiecuje przygotować szczepionkę, w tym celu udaje się na wycieczkę do szpitala. Po uratowaniu, Jill podążając przez park i cmentarz (gdzie okazuje się, że Nicholai żyje) oraz spotkaniu z Dużą Złą Gąsienicą trafia do opuszczonej fabryki. Jill spotyka tam Carlosa i dowiaduje się, że rząd postanowił wysterylizować miasto używając bomby atomowej. W fabryce - zależnie od wybranej wcześniej opcji możemy spotkać Nicholaia jak zabija go Nemesis lub spotykamy go jak kradnie nam śmigłowiec sprzed nosa (możemy pozwolić mu odlecieć lub go zestrzelić). Ostatecznie Jill walczy z Nemesisem i pokonuje go używając eksperymentalnego Rail Cannon. Potem razem z Carlosem uciekają helikopterem z miasta... Lub jeśli Nicholai ich uprzedził przylatuje po nich specjalista od broni S.T.A.R.S. - Barry Burton. W finałowej scence widzimy jak bomba zmiata miasto z powierzchni ziemi. Koniec... Ale czy aby na pewno ?

Uff. Fabuła fabułą. Biohazard at it's best. I'm luvin' it. WcRonnalds. Jak więc wygląda gra ? Ano podobnie jak poprzedniczki. Biegamy w te i wew te, jak z pershingiem i staramy się przeżyć w mieście pełnym nie do końca żywych ludzi. Od czasu do czasu musimy znaleźć przedmiot X i użyć go w miejscu Y by dostać przedmiot Z i użyć go w jeszcze innym miejscu. Cobyśmy się za bardzo nie nudzili po drodze - czasem trafiają się logiczne zagadki. I tu pojawia się różnorodność. Np. musimy zapalić wszystkie światła na panelu, czy poustawiać pozytywkę tak, aby zagrała odpowiednio melodię. Najbardziej znienawidzona zagadka znajduje się w szpitalu gry gramy jako Carlos, gdzie musimy wyrównać ciśnienie zbiornikach. Jak każdą zagadkę rozgryzłem jak działa - tak tą zawsze wykonuje na chybił trafił - a się ustawi lub daję siostrze do przejścia - bo bardzo lubi te zagadki. Natomiast moją ulubioną jest chyba najtrudniejsza w całej grze zagadka z samplami gdzie trzeba odtworzyć wyświetlany wzór.

Gra wprowadza również kilka nowości w porównaniu do poprzedniczek jak i następczyń. Pierwszą nowością jest możliwość robienia uników. Wciśnięty w odpowiednim momencie przycisk akcji, domyślnie X na padzie. Wówczas nasza postać uskakuje na bok. Unikając ataku. Kolejną nowością jest możliwość zrobienia QT180 czy Quick Turn 180°. Jest to szybki obrót o 180 stopni wykonywany kombinacją dół + bieg (bodaj □). Najciekawszą dodaną rzeczą jest chyba możliwość wytwarzania amunicji. W czasie gry znajdujemy proch strzelniczy. Łączenie go ze sobą, lub też bezpośrednio z maszyną do produkcji amunicji daje nam... Amunicję. Czerwony proch (A) daje nam amunicję do handguna. Żółty (B) - do shotguna. Niebiski (A+B = C) - do granatnika. Łączenie prochów dalej daje różne odmiany pocisków do granatnika. C+A - zapalające, C+B - kwasowe, C+C - zamrażające. Dodatkowo C+C+C daje nam cenną amunicję do Magnum. Dodatkowo - choć działa to tylko z A i z B i tylko na hardzie - czym więcej tego używamy tym lepiej nam to wychodzi i po jakimś czasie możemy stworzyć specjalne pociski do owych broni, które zadają masywne obrażenia. W przypadku pocisków do granatnika i Magnum - zwiększa się tylko iść wytworzonej amunicji. Ostatnią nowością wprowadzającą częściową nieliniowość fabularną są tzw. podziały scenariusza. Gdy dochodzimy do takiego miejsca - gra zatrzymuje się, kolory zmieniają się na negatyw i wyświetlane są dwie opcje. Wówczas gra wraca do normalnych kolorów i mamy około 6 sekundowe slowmotion w czasie, którego musimy wybrać jedną z opcji. Przykładowo - Spychasz brzydala z mostu lub sam skaczesz z mostu. Odpowiedni wybór daje nam dostęp do nowych lokacji (zamkniętych od środka), uzbrojenia (tylko hard) czy skraca drogę.

Lokacje, które odwiedzamy są w 90% nowe. Jedyna lokacja, która "powraca" to komisariat. Szkoda tylko, że został tak bardzo okrojony, a także niezgodny fabularnie. Otóż, gdy gramy w Biohazard: Outbreak File #2, jako Kevin widzimy jak policjant Marvin poświęca się by ocalić bohaterów. Zwróciłem uwagę o grze jako Kevin - wówczas na końcowej scence uciekający mijają radiowóz, w którym Leon i Claire jadą na komisariat. W Biohazard 2 Leon i Claire spotykają ciężko rannego, ale jeszcze żywego Marvina. Gdzie jest błąd ? Otóż w Biohazard 3: Last Escape znajdujemy ciało Marvina. Oznaczałoby to, że nie żyje... Tylko, że wydarzenia przedstawione w Last Escape dzieją się 48 godzin przed wydarzeniami z poprzedniej części i około 46 godzin przed wydarzeniami z Outbreak File #2. Dodatkowo, większość drzwi jest pozabijane deskami. IMO jest to strasznie chujowa opcja okrajania możliwości poruszania się. Ja na przykład zrobiłbym drzwi normalne ale dał tekst, "It's locked. I have no time to look for keys." albo coś w tym stylu. Bardzo mi się to nie podoba. Jest to jeden z minusów gry. Zapis gry wykonywany jest konsolowo. Zbieramy taśmy do maszyny do pisania (tylko hard, na easy mamy nieograniczoną ilość) i zapisujemy jak znajdziemy maszynę.

Z grywalnych postaci, tych w grze mamy cztery. Jill Valentine jako nasza... Seksowna protagonistka, Carlos Oliviera jako support-playboy. Nicholai Ginovaef oraz Mikhail Victor. Nicholai, Mikhail i Carlos dostępni są w oddzielnym trybie. Może teraz opowiem co i jak. Graficznie gra prezentuje się średnio. Mamy ładne, pre-renderowane filmiki, tych jest kilka. Już in-game mamy od czasu do czasu wstaweczkę na silniku gry, a tu jest dość biednie. Mamy trójwymiarowe postacie biegające po pre-renderowanych dwuwymiarowych tłach. Może postacie są nieco bardziej szczegółowe niż w poprzedniej części - ale wciąż nie ruszają ustami jak mówią. Serio, PSO miało moc obliczeniową by wyświetlać na przemian dwie tekstury. Wyglądałoby to chujowo nawet jak na tamte czasy... ... Ale na pewno lepiej niż statyczna tekstura postaci. Na uwagę zasługuje różnorodność przeciwników. Prócz kilku typów zombie mamy powrót Lickerów (jednak zrobionych bardziej kiepsko niż w poprzedniej części), pająków. Są też huntery i huntery przerobione na żaby. Do tego pieski, wrony, małe węże. Czasem w grze możemy natknąć się na kogoś żywego... A przynajmniej był gdy go słyszeliśmy bo nim dobiegniemy na miejsce, zmuszeni jesteśmy przerwać zombiakom posiłek. Taka ciekawostka - Zombie - straszny. Ale zombiak - swojski (© PSXExtreme lub Neo+).

Tytułowy (w Amerykańskiej i Europejskiej edycji gry) Nemesis to inna para kaloszy. Patrz - Tyrant, Mr. X z poprzednich części. Zazwyczaj przed nim uciekamy, a ten goni nas przez kilka lokacji, ale możemy też z nim walczyć. Co prawda podchodzenie do niego z handgunem to dość bezsensowa sprawa za to podejście z Magnumem czy granatnikiem to bardziej zadowalające rozwiązanie. Z drugiej strony Grabarz widział jak raz u niego przedostatnią walkę z Nemesisem przeszedłem samym nożem. Dodatkowo, jeśli gramy na hardzie, pokonanie Nemesisa przy każdym spotkaniu nagradza nas przedmiotami. Za każde pokonanie go dostajemy jedną z dwóch części broni. Po złożeniu ich mamy nowy pistolet. Raz dostajemy też apteczkę pierwszej pomocy, która zajmuje w ekwipunku tylko jedno miejsce, ale za to mieści, aż trzy spreje lecznicze. Słowo teraz o broniach. Mamy więc typową S.T.A.R.S.-ową Berettę 92F Custom "Samurai Edge". Do tego zwykły - na chuj przydatny nóż, STI Eagle 6.0 (do zdobycia od Nemesisa, posiada Carlos), karabin Szturmowy (do kupienia, posiada Carlos), Shotgun Benelli M3S Enhanced, Shotgun Western Custom M37 (do zdobycia od Nemesisa), Magnum S&W Model 629C, Miotacz Min (do zebrania, tylko Hard) Granatnik Heckler & Koch Penn Arms L1, Wyrzutnia Rakiet M66 oraz Gatling Gun (do kupienia). Dwie bronie które możemy dostać od Nemesisa, mają poważny minus. Nie mogą być ładowane ulepszonymi pociskami.

Podobnie ja poprzednia część - również w tej części mamy mini grę. W Biohazard 2 mieliśmy ich trzy. Były to "The 4th Survivor", "The To-fu Survivor" oraz "Extreme Battle". W Last Escape mamy jedną. "The Mercenaries: Operation Mad Jackal". Całość polega na przejściu z punktu A do punktu B. Proste ? No ba. Ale musimy zmieścić się w czasie, a tego jest o wiele za mało. Dodatkowy czas dostajemy za wszystko. Zabijanie zombie, w tym combo (czym wyższe, tym więcej czasu), uniki oraz ratowanie osób. Ci ostatni również zostawiają nam przydatne przedmioty takie jak amunicja czy leczenie. Tryb ten - w przeciwieństwie do Extreme Battle - nie ma poziomu trudności, ale za to ma trzy postacie. Mikhail (easy mode) uzbrojony w Shotgun, Magnum i Rakietnice posiada jedynie roślinkę RGB. Carlos (medium mode) ma wspomnianego STI Egale i karabin + trzy roślinki RGB, Nicholai (extreme mode) ma nóż, handguna z piętnastoma pestkami i trzy spreje lecznicze. Zabójstwo zombie dodaje nam trzy sekundy czasu. Dwa zombie, to już siedem sekund. Wyjątkiem jest Nicholai. Jeśli uda nam się zabić zombie nożem dostajemy dwadzieścia cztery sekundy. Każde zabicie przeciwnika, w czasie gry jesteśmy uzbrojeni w nóż, to czas mnożony razy osiem. Dwadzieścia sekund za zabicie Nemesisa ? Why so serious ? Czemu nie sto sześćdziesiąt ? Na YouTube można nawet znaleźć video, na którym gościu kończy Merców z zapasem czterdziestu dziewięciu minut. Gościu był szalony, ale wybił nawet wrony nożem nie mówiąc o zasztyletowaniu Nemesisów.

Z innych rzeczy, które da się odblokować, mamy też epilogi. Są to plansze z grafiką i tekstem opisujące co się stało z kluczowymi postaciami. Ostatnim unlockiem jest specjalny klucz, którego możemy użyć w butiku niedaleko początku gry. Tam możemy oddać się przyjemności przebierania się w damskie ciuszki. Tych natomiast jest sporo - policjantka w minióweczce (tak Shlafu, Kreton pamięta, ale nie będę ci robił przypału publicznie), strój RPD S.T.A.R.S. z pierwszej części gry, strój Reginy z Dino Crisis... Jest tego sporo. Różnica między wersją PSO i PC jest taka, że wersja PC posiada wszystkie stroje jak i tryb Merceneries odblokowane od razu, natomiast w wersji PSO (posiadana wersja na Vite z PSOClassics) trzeba sobie to odblokować kończąc grę. Zajmuje to cztery do pięciu godzin, a rekordy świata dochodzą do czterdziestu minut (42:20 chyba aktualny z początku tego roku). Jednak - trzeba to odblokować. Są to czasy, gdy NIE było DLC - gracz był nagradzany sowicie unlockami po ukończeniu gry. Panie, dzie te czasy ?

Gra nie jest wolna od błędów. Część z nich ułatwia grę jak na przykład blokujący się przeciwnicy. Wersja PC ma też tendencje do crashowania się podczas przyspieszania animacji otwierania drzwi. Okrojony komisariat zniesmacza. Brak animacji ruchu ust - choćby chujowej - też. Trochę boli również to, że wersja PC ma tendencje do wyświetlania na ekranie "kafelków" w wyższych rozdzielczościach, co jakby nie patrzał przeszkadza. Trochę również rozczarowuje długość. Biohazard 2 zajmował koło sześciu do ośmiu godzin jeden scenariusz, a tych było cztery (Leon A/Claire B i Claire A/Leon B). Walki z bossami a tych jest dwóch (za to Nemesis się powtarza kilka razy) też nieco rozczarowują. Wszystko się sprowadza do Magnum lub granatnika z pociskami zamrażającymi lub kwasowymi. Średniej klasy jest dubbing, ale na pewno o niebo lepszy, niż w pierwszym Biohazard - "Barry! Look! It's a monster!", kekeke. Na uznanie zasługuje jednak muzyka. Wszystkie utwory skomponowali 上田雅美 i 前田早織 (hover for romaji) i są one klimatyczne. Podobnie dobrej jakości są prerenderowane filmy odgrywane w kluczowych momentach gry. Największym minusem jednak jest klimat gry jako takiej. W założeniu jest to Survival Horror. Problem w tym, że bardziej jest to Survival niż Horror. Ok, można się przestraszyć w dwóch czy trzech miejscach gdy okno rozbija się trzaskiem i wpadają przezeń zombiaki, ale to wszystko. Brakuje tego elementu niepewności, którym charakteryzowała się pierwsza część, i który godnie kontynuowała druga. Nie pomagają nawet statyczne kamery - oznaka pierwszych części serii. Gra jest po prostu za łatwa. Starcia z Nemesisem zmuszają do ucieczki (przynajmniej na początku), ale to wszystko.

Podsumowując recenzję - gra, a mówię o wersji PSO dostaje ode mnie ★★★★★ z wynikiem 83%. Wersja PC ★★★★☆ z wynikiem 75% (obniżam za unlocki i crashe). Dla fanów serii (zwłaszcza tych młodszych (2000+)) propozycja obowiązkowa. Dla fanów Survival Horrorów - również. Dla innych ? Jeśli nie odstraszają cię piksele wlewające się z ekranu oraz stare gry - polecam. Tryb Merceneries wydłuża nieco rozgrywkę, ale to wciąż nie to. Mimo wszystko - polecam gorąco. Jednak nie musisz wierzyć recenzji... I Kretonowi przebranemu za zombie.