2016-03-30

Chwilozofia 02 - Religia, Duchy, Wieloświaty

Uwaga: Tykanie religii to jak branie do ręki gówna. Na początek zaznaczam, że chuj mnie interesują twoje poglądy religijne, polityczne, etc. Tekst w pełni oddaje podejście autora do tego tematu. Należy być świadomym, że tekst na pewno obali i obrazi twoje poglądy i autor wykłada na to wielkiego peniora i chuj go obchodzi twój ból dupy. Jeśli jesteś wierzący lub boisz się obrażenia twoich poglądów religijnych PRZESTAŃ CZYTAĆ W TYM MIEJSCU. Jeśli nie, to zapraszam do filozoficznej lektury.

Religia - Ale co kaman?

Nim zaczniemy spuszczać się nad tą głupotą, zapytajmy Wikipedie co tot to w ogóle jest ?
Religia – system wierzeń i praktyk, określający relację pomiędzy różnie pojmowaną sferą sacrum i sferą boską, a określonym społeczeństwem, grupą lub jednostką. Manifestuje się ona w wymiarze doktrynalnym, w czynnościach religijnych, w sferze społeczno-organizacyjnej i w sferze duchowości indywidualnej.
Czyli na dzień dobry dostajemy w mordę sektą. Religia opiera się ponoć na wierze. Wiara w... No właśnie ? W co ? Miss wiki, can you ?
Bóg (lub bóstwo) – istota nadprzyrodzona, której istnienie uznaje większość religii. Bóg jest przedmiotem zainteresowania teologii i filozofii, gdzie jest uważany za zagadnienie metafizyczno-egzystencjalne. Ze względu na duże zróżnicowanie rozumienia tego pojęcia, trudno jest o jego jednoznaczną definicję.
Cool. To jest pewien rodzaj zbiorowego spierdolenia. No bo zadajmy sobie pierwsze - najważniejsze pytanie: CZY WIERZYSZ W BOGA ?. Załóżmy, że tak. To powiedz mi waćpanie, co sprawia, że w niego wierzysz ? Zagiąłem cię, nie ? Wiki ?
Wiara religijna – różnie definiowana postawa osobowa. [...] W myśli europejskiej uważano nieraz wiarę za niepełne poznanie i wstęp do intelektualnego oglądu. Wśród postaw wiary rozróżnia się jednak postawę [...] „wierzę w”, która odnosi się do Absolutu i jest mocnym przekonaniem o jego istnieniu jako prawdy absolutnej.
Cool. Więc skoro wsio wiadomo - to powiedz mi teraz, na czym bazujesz swoją wiarę w boga ? Bo zobacz, ja jestem w pewien sposób wierzący. Wierzę w coś, co jest w jakiś sposób namacalne. Przykładowo - wierzę, że jutro będzie rzucało żabami, bo w TV w prognozie zapowiadali deszcz. Wierzę też w ZUNa i piwo jego - bo jest. I być może pisze teraz Touhou 16, czy tam innego sidestory aka 15.3, bo czemu nie ? Nazwijmy rzecz po imieniu - jestem realistą. Wierzę w to co widzę. A ty ? Wierzysz w boga, tak ? Dlaczego ? Co sprawia, że w niego wierzysz ? Objawił ci się ? Dostałeś olśnienia przy fapie (to się nazywa orgazm, tak btw) czy ki chuj ? Na czym leży podstawa twojej wiary w coś co ludzie zwykli zwać bogiem. Widziałeś go ? Słyszałeś ? Poczułeś ? Pokaż mi dowód tego. Jeśli mamy rozbić się o dowód - to polecam to co nie tak dawno przydarzyło mi się przy okazji spotkania SOKistów.
SOK: Czy wie pan, że nie wolno przechodzić przez tory ?
Kreton: A czy ja przechodziłem przez tory ?
SOK: No przechodził pan.
Kreton: Czy ma pan jakiś dowód na to ? Zdjęcie czy film ?
SOK: No widziałem pana. I moi koledzy też pana widzieli.
Kreton: A ja widziałem jak brał pan łapówkę. Brzmi tak samo prawdopodobnie bez dowodu.
O dziwo podziałało. No więc powtórzę: czy masz jakiś dowód na jego istnienie ?

Nie przytoczę źródła, bo kompletnie nie pamiętam gdzie to czytałem - czy to była jakaś strona internetowa czy książka, czy może widziałem to w jakimś filmie, nie wiem. W każdym razie przytoczę pewien cytat. Uważam, że jest on kurewsko prawdziwy. I urywa dupę.
To nie bóg stworzył ludzi. To ludzie stworzyli boga.
Niech zgadnę, twoja reakcja to pewnie "lul, wut ?". Kekeke. Tak. To nie bóg stworzył ludzi. To ludzie stworzyli boga, żeby mieć na kogo zrzucić winę za nieudane plony, zarazy bydła i inne chujostwa. Tak jest łatwiej, prawda ? Problem w tym, że za bardzo zaczęli w to wierzyć. Wówczas nauka kulała, ludzie myśleli, że ziemia jest płaska niczym klatka piersiowa sześciolatki. Nie znane były choroby, które znamy obecnie. Bydło nie było szczepione więc jak się zaraziło jakimś gównem to zdychało, a rolnik miał przejebane - i dalej szukał żony. Zabiła choroba - ale nie znamy jej - zrzućmy winę na nie wiem... Niech będzie bóg. Kim on jest ? A kogo to obchodzi. Still, to jego wina. Wymyśl se jak wygląda. The only limit, is your imagination. (© Builder - Her Voice (Headhunterz Edit))

Jak wygląda ten so-called Bóg ? No spotkałem się z dwoma wyobrażeniami. Pierwsze to wiadomo, stary dziadek. Druga wersja - South Park. Całkiem prawdopodobna - ci co zajmują się badaniem zwierząt mieli by co robić. Poniżej przedstawiam trzy wizje boga. Trzecia wersja to moje wyobrażenie. Najbardziej realne z tych wszystkich.


Przeanalizujmy nieco dokładniej powyższe wersje. Wersja zwykła. No stary dziadu. Równie dobrze może być to Morgan Freeman jak w filmie Bruce Almighty. Czemu dziadu ? Czemu nie kobita z boobsami w rozmiarze Z ? Albo nie loli ? Albo czemu nie pierdolony Gundam. Bo nie. Dziadu. I chuj. I chuj z chujem. I z chujem twoim, na wieki wieków - zamęt.
Druga opcja czyli South Park. No, to jest jak pisałem - bardziej prawdopodobna wersja. Wygląda jak przybysz z innej planety, toteż inne spierdolenie z czarnej dziury rodem z CERNu (yeah, they did). Objawił się, odpowiedział i spierdolił. Jego szczęście - jakby go naukowcy dojechali to by resztę życia skończył na wybiegu w zoo.
Trzecia wersja czyli moja - jest najbardziej prawdopodobna. There's no god, my friend.

Grejzuje gówna lecące w moją stronę. Bo skoro ja nie wierzę w boga, to czemu obrażam tych co wierzą ? Bo są ... Nie no. Powstrzymam się od wyzwania wierzących. Po prostu wierzą w coś czego nie ma. Seriously, otwórzcie oczy! Chcecie suche fakty ? Smarujcie dupy wazeliną, bo będą wchodziły z pełnym impetem. Dozo:

1. Proof - Pokaż mi dowód na jego istnienie. Jebany, namacalny dowód. No właśnie, tak myślałem.
2. Heaven - DJ Bogu niby mieszka w niebie. GDZIE jest to NIEBO ? W dupie, a gdzie. Jak donosi Wikipedia jest to część atmosfery lub przestrzeni kosmicznej widzianej z powierzchni dowolnego obiektu astronomicznego. Czyli znaczy to, że jest wysoko. Jakoś nie słyszałem, żeby tam widziano jakiegoś starucha siedzącego na chmurce. Chcesz iść do nieba ? Bo jak ja będę chciał to pójdę na jakąś dyskotekę, podhaczę dealera, kupie jakiś LSD czy inny kwas i zarzucę - też poczuję się jak w niebie - i to leżąc we własnym łóżku.
2b. Heaven (Paradise) - W paradajście bo był Thunder i Hulk Hogan. Niebo jako raj. Patrz punkt 1 i 2c.
2c. Heaven (Multiverse) - O tym będę pisał później.
3. Being - Bóg z założenia jest bytem wyższym. Tzw. Nadbytem (nie mylić z odbytem). Więc skoro jest nadbytem - to nie mamy prawa o nim wiedzieć. Więc skoro o nim wiemy to znaczy, że ktoś go musiał wymyślić a tym samym jest wytworem ludzkim i bogiem jest właściwie tylko z nazwy.
4. Through the Fire and Flames - W książce kłamstw (potocznie zwanej biblią, o tym później), konkretnie w ewangeliach dwóch przygłupów pisze o napalonym krzewie, w którym niby objawił się bóg Moździerzowi... Em, znaczy temu, Mojżeszowi. Seriously. Gdzieś czytałem, że w tamtych czasach (i wcześniejszych i nawet późniejszych też) jedzono sztućcami z ołowiu. Powodowało to wiele zachorowań. Z higieną też było kiepsko. Haluny na pełnej kurwa piździe. Srsly, krzewy się nie palą. Nie ma też duchów. Nie ma objawień bez - niekoniecznie dragów - ale innych środków psychoaktywnych, a tych - znano całkiem sporo nawet w starożytności. Jak Technohead w I wanna be a Hippy - I want to be a hippie and I want to get stoned on Mari-Marijuana. Tak, w tamtych czasach było tego sporo i było dostępne łatwiej, niż teraz.

Nie ma boga... Jest tylko ludzkie spierdolenie...

Wspominając o niebie, należy wspomnieć o duszy. Będąc jeszcze w techbazie, chodziłem na religię. Już wtedy zacząłem wątpić w ten cały biznes. Nie sądzicie, że coś jest na rzeczy jak nawet gościu wiek piętnaście lat zaczyna w to wątpić ? Chciałem się z religii zwolnić coby dużej w domu posiedzieć, etc. ale rodzice (swoją drogą, też po chuju wierzący) nie chcieli mi napisać zwolnienia. Now więc na religii byłem lecz byłem jednak obecny tylko ciałem. Po prostu spałem na ławce. Jedna z uczennic w mojej klasie, nie pamiętam już kto to był (nie pamiętam nawet nazwisk ludzi z którymi chodziłem od techbazy, ba do gimbazy połowy nie pamiętam, nie pamiętam też, czy owa panna była jebalana, choć kojarzę coś, że w techbazowej klasie wszystkie były mniejszym lub większym stopniu jebalne, niektóre nawet motzno), ale podczas gdy byłem na wpół przytomny zadała księdzu pytanie: czy zwierzęta mają duszę. MC Klecha odpowiedział, że nie. Zwierzęta nie mają duszy. No właśnie. Człowiek też nie ma duszy. Przykro mi ziom - po śmierci nie idziesz ani do nieba, ani do piekła. Idziesz w dół - 3 metry pod ziemię. Po śmierci nie ma raju. Po śmierci niema nic. Kaput, podświadomość wyłącza świadomość. Koniec.

Teh Bookz of Liez

Biblia (lit. Księga Kłamstw) to ... No właśnie. Wiki-chan.
Biblia, Pismo Święte, zbiór ksiąg, spisanych pierwotnie w językach hebrajskim, aramejskim i w greckim, uznawanych przez żydów i chrześcijan za natchnione przez Boga. [...] Na chrześcijańską Biblię składają się Stary Testament i Nowy Testament.
No, tutaj to gówno uderzyło w wentylator... NATCHNIONE PRZEZ BOGA. Kojarzycie Dodę, nie ? Nie ? No to dla waszej wiadomości: Dorota Rabczewska, ur. 1984, fajna dupa, 90/63/88, niezłe cycki (choć niestety sztuczne), i niezłe IQ - 156 wg. MENSA. Z chęcią bym zapoznał ją z [Dick]iem [Dick]chelsoem (kekeke) ? No ale, nie o tym miałem - no więc Doda w roku 2012 w wywiadzie rzuciła tekstem iż, tu cytat:
Bardziej wierzę w dinozaury niż w Biblię, bo ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła. (Source: Newsweek Polska)
Shit hit the fan. W tym momencie podszedłbym do Dody i strzelił z nią high five albo... No właśnie. Z facetem można strzelić brofist. A co panienka ? Sisfist ? Może od razu sisfisting ? Albo wait. Bitchslap ? Oj, jadym po bandzie jadym, kekeke.
Ale, zgadzam się z Dodą w 101%. Seriously. Książka nie dość, że kłamie, to jeszcze promuje zapłodnienie in vitro i nawołuje do masochizmu ! Gdzie ? Ano tu:
Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (Mat. 5:39)
Więc mamy tutaj podręcznik masochizmu dla początkujących oraz garść kłamstw i nieprawdy. Dlaczego ? Zobaczmy - pierwsze zdanie z Księgi Rodzaju:
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.
Sorry, kurwa, CO? CO KURWA ? Chwileczkę... Na początku, to pierdalnęło jak w kieleckim i powstał wszechświat. I to było jakieś... Jak donosi Lolipedia wszechświat ma 13,82 miliardów lat (dane z misji Planck z 2013). Wtedy ludzi jeszcze w planach nie było. I suddenly KTOŚ KTO NIE ISTNIEJE stworzył ziemie, a potem jeszcze ludzi. Wiecie, jest nawet taki żart z tym:
Czy Ewa zdradziła Adama?
Nie wiadomo, ale niektórzy naukowcy sądzą, że człowiek pochodzi od małpy...
No. To by było. Seriously - dzie w biblii dinozaury ? Dzie meteoryty co jak jebły to wsio na ziemi wyparowało. Fucking magic. Jorge Mario Bergoglio znany szerzej jako Papież Franciszek w 2014 rzekł, iż:
Teoria ewolucji nie jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła.
Co prawda jego interpretacja tez jest o dupe rozbić. No bo seriously - wg. jajogłowych - biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw - chociażbyśmy się spuszczali wiadrami z mocą tysięcy słońc - nie dowiemy się co było przed wielkim wybuchem. Możemy się cofnąć w czasie - o te prawie 14 miliardów lata (będę o tym pisał w którejś Chwliozofii). Ale nie wcześniej. Więc zwykło się zakładać, ze przed wielkim wybuchem nie było nic. Nie można tego opisać nawet jako nicość - bo nawet nicość ma jakąś formę. No ale skoro była nicość - to była NICOŚĆ. W takim wypadku nie było boga - bo skąd on. Nie, przykro mi Pope. There was no god. Bóg stworzył ziemię... Sorry ziom, cytując Wiki-chan:
[...] Odwołując się do informacji zebranych metodą datowania izotopowego, planeta uformowała się ok. 4,54 ±0,05 mld lat temu.
Tak, popierdalały w kosmosie skałki, połączyły się i poof. Tak powstał Chokapic. Wszystko ma początek - więc skoro bóg stworzył ziemię to kto stworzył boga ? No srsly, jeśli jest, to nie jest jakimś pierdolonym Perpetum mobile. You see ? Kościół nie zebrał tego zakrętu i rozjebał się o ścianę. Będzie tylko gorzej. O wiele gorzej. Wszystko ma początek. WSZYSTKO! W S Z Y S T K O ! Ten wasz so-called bóg też! Powiesz mi, że istniał od zawsze ? Rly, głupota też istniała do zawsze. Chociaż nie. Głupota powstała gdy małpy zaczęły myśleć. DJ Bogu na powstanie musiał poczekać jeszcze kilka milionów lat.

Wspomniałem też, że księga kłamstw promuje in-vitro. No srsly. Albo Maryję ktoś zgwałcił ... ... ... Albo kurwa zostaje in-vitro. Święta Maryjo, nie zawszę dziewico... Fuck this shit. Jestem w stanie przełknąć wiele gówna, ale w cudowne zapłodnienie, wysrane z dupy nie uwierzę. Chcecie jakiś przykład bez seksu ? Hm... Ocieranie się panienki o chuja. Tak moje ludki. Tak kobieta może zajść w ciążę. Wystarczy nawet pre-cum.
Also, promujmy bezpieczny seks - ocieranie się miednicami w ubraniach. Road to Hell: Retribution, ShlafRock poleca XDDDDDD.

Przyznam szczerze - że pismo śnięte chciałbym przeczytać. Trafiłem kiedyś na cytat jakiegoś filozofa - nie przytoczę, bo ciężko o cytaty znalezione 10 lat temu - ale, twierdził, że biblia to kompletna bzdura, ale napisana jest jak ciekawa powieść. A ja lubię ciekawe powieści. Dodatkowo święta Madoko, jakbym przeczytał biblię przed pisaniem tego wpisu - aktualnie byłbym pewnie 1/20 całości - wierzcie mi - przetrzepałabym tekst dokładnie. Nie skończyłoby się na kłamstwach, masochizmie i in-vitro. Bo jakbym przyjebał, to z przypierdolem. Takim full konkret.

Ten!

Dziesięć derpów... A sorry dziesięć derpów to Touhou 12. Tu mam na myśli dziesięć przykazań. Panie Mojżesz... Toś pan grubą krechę pociągnął toteż dobre zioło spalił, żeś wykuł te przekazania. Ale dobra. Cza by je obalić, niczym butelkę wódki.

01. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
02. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie.
03. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
04. Czcij ojca swego i matkę swoją.
05. Nie zabijaj.
06. Nie cudzołóż.
07. Nie kradnij.
08. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
09. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

A teraz ANALiza:

01. Ano kurwa nie będę. There's NO GODS DAMNIT!
02. ... No kurwa. Patrz linijkę wyżej.
03. ... ... KTO i JAKIM PRAWEM uznaje dni za święte ? Rozumiem święto państwowe. Tak zwane, kalendarzowe święto czerwone. Ale, często, ze świętością ma chuj wspólnego. Przykład ? Jedenasty listopad. Chuj tego waszego boga obchodzi jakiś kurwa kraj gdzieś na szarej dupie wszechświata ?
04. No kurwa... Kurwa... CHUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUJ! Nie no. O Mamci złego słowa powiedzieć nie dam. Temat ojca przemilczę (kto wie, ten wie. Kto nie - ten nie, tyle w temacie).
05. Bwahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha
Kurwa... Ja jebie... Z podłogi wstać nie mogłem ze śmiechu, a jutro będę miał zakwasy na brzuchu... Nie licząc Hitlera... I Stalina... Kto dokonał największej rzezi ? Byli w średniowieczu tacy pojeby - Templariusze i Krzyżowcy. Z większym naciskiem tych drugich. Robili niby krucjaty religijne. Nawracali niewiernych. Przy okazji mordowali tych co się nawrócić nie chcieli i gwałcili nie gorzej niż Techno-Wikingowie ze Skandynawii. Przykro mi - facet to facet. Najlepsza baba - twoja własna graba nie zawsze wystarcza. Co do morderstw - nie widziałeś, że najbardziej krwawe były zawsze krucjaty RELIGIJNE ?
06. Hm... W czasie FFM byłem zajęty przemyśleniami w stylu "Święta Madoko, minęła dopiero godzina, umieram, a cała noc przede mną..."
07. Hm... Marekczek, pamiętasz jak kiedyś zajebałeś te cukierki ze spożywczaka jak poszliśmy na waksy w techbazie ? Święta Madoko... A! No zaraz! Mojżesz przecie zajebał żydów z... Egiptu. Nie kradnij, po chuju do raju i wsteczny.
08. Dosłownie: Nie kłam. Cytując From First to Last - I Once Was Lost, But Now Am Profound: "But sometimes lying's really the truth in disguise." Tyle w temacie.
09. Ale przecie MILFy są po to, żeby je pożądać, nie ?
10. Hm... A gangsterzy w starych starych filmach ? Zbij go, a potem ukradnij mu żonę/dziewczynę, samochód i pieniądze. Nie ma już takich gangsterów co honor, rodzina, etc. Teraz gangsta to dragi, dragi, dragi i raz jeszcze dragi.

Tyle kwestii ANALizy dziesięciu rzeczy zrobionych ŹLE! O ile w takich punktach 1-3, 6, 8-10, starałem się patrzeć na rzecz z przymrużeniem oka, ale z naciskiem na prawdę, o tyle pozostałe punkty, tj. 4-5, 7 to prawda w 120%. No na prawdę. Krzyżowcy to zapierdalali, w każdym kierunki krew lała się mocniej, niż z dziewicy, która na dzień dobry spróbowała DPP (Double Pussy Penetration, w życiu nie pomyślałby, że się da, a jednak, dobry pierog, dzięki SirMallack za link). To nie wszystko. Większość spraw, w których łapska maczał kościół wiązały się z rozlewem krwi i bynajmniej, dziewice nie były tu głównym powodem. Kościół oficjalnie się do tego za chiny ludowe nie przyzna, ale sorry - tego uczą na historii w szkole (chyba, że przed ostatnie 10 lat się program historii zmienił) - z dupy tego nie wysrałem.

Dodatkowa rzecz odnośnie samego Królestwa Kościoła Katolickiego. Z punktu widzenia polski - PIERDOLONA PEDOFILIA. Jak donosi mapa legalności kobiet - w polszy przeruchanie piętnastolatki - to pedofilia. Ale szesnastka - to cool stuff. A płaska siedemnastka to już zupełnie pojęcie względne. Jak to wygląda w Japonii ? Legalna dziewczynka, to taka która, skończyła 13 (słownie: trzynaście) lat. Watykan bije rekordy. 12 lat. Ser-fucking-yously.

Kreton i religia

No właśnie. Bo ten chuj Kreton to tak na tą religię wrzuca, a pewnie co niedziele księdzu na tacę na mszy wrzuca... NO CHYBA CIĘ KURWA POJEBAŁO CHŁOPCZYKU/DZIEWCZYNKO/OBOJNIAKU/. Jeszcze się z własnym chujem na mózgi nie pozamieniałem. Jestem ateistą. Jeśli już miałbym chwycić się jakiegoś wyznania - byłaby to sekta wyznawców Latającego Potwora Spaghetti lub wyznawcy Różowego Niewidzialnego Jednorożca. Obie te religie mają więcej sensu niż opisane powyżej chrześcijaństwo. A parafii z której jestem zapisany (dziękuję kochani rodzice, nie prosiłem was o chrzest.) mam zamiar się wypisać. W sumie wyznania FSM i PIU są kuszące... Ale jakoś bardziej kusi mnie ZUNizm, albo Suikizm. Ten drugi nawet bardziej. Albo kurwa wiem! Wyznawcy dziewczynek w strojach kąpielowych! Ile wyznawców trzeba by założyć religię ? Bo podpisy zbieram! Wyobraźcie sobie te przykazania: 1. Do swisuitów i dziewczynek w swimsuitach, fapać będziesz i tylko do nich. 2. Widząc dziewczynkę w swimsuicie (toteż innym bikini) zdjęcia robić będziesz. 3. Fap do innych rzeczy jest zabroniony. 4. Swimsuits FTW.
EPIC ? EPIC! Wyobraźcie sobie ten obraz - nagi Kreton (oczywiście w masce przeciw pyłowej) zasłonięty czteropakiem kasztelana, wyciąga rękę do nieba, a tam w chmurach do Kretona wyciąga rękę... Loli w swimsuicie. Stawiam litra temu kto to narysuje. Jak Ayę kocham! Madokizm

Zapytacie - What the fuck ? Co to je ten Madokizm. Troll na trolla. Gdy wychodziło anime 魔法少女まどか★マギカ, w dzień premiery ostatnich dwóch odcinków, max godzinę po relejsie pojawił się demot: Na pierwszym plane Madoka. Pod nią wielką czcionką napis "W OSTATNIM ODCINKU MADOKA ZOSTAJE BOGIEM", a pod tym - mniejszym drukiem "A wy wciąż czekacie na polskie suby". Oryginalnej grafiki znaleźć nie mogę, ale moja reprodukcja znajduję się pod tym sznurkiem. Potraficie wyobrazić sobie tych polaczków, którzy dostali taki spoiler na zakończenie serii ? Mnie to ominęło - demota zobaczyłem na szczęście po zakończeniu ostatniego epa. No, ale skoro Madoka została bogiem - jest to dla mnie bardziej wiarygodne, niż bóg w wierze chrześcijańskiej - nie wzięła się z dupy - powstała przez Kyuubeya. Słowo kluczowe: POWSTAŁA. Still, i tak wierzę w dziewczynki w swimsuitach. Dlaczego ? Bo są namacalne (nie mylić z macalne świntuchy). Wystarczy iść w lato na plażę, basen czy kurwa inny zbiornik wodny. Have fun.

Świadkowie Jechowy

O, to grube spierdolenie. Próbują się na siłę na chatę wbić. Raz wyskoczyłem do nich z mieczem samurajskim. Spierdalali, aż miło. Chociaż w boga nie wierzę i cała religię mam głęboko w dupie - podoba mi się tekst ShlafRocka do zbywania Jechowów. "Gdyby bóg był miłosierny, to by piekło było puste". Ofcoz o tym pisałem nieco wyżej. Ja ich zbywam tekstem, iż "To nie bóg stworzył ludzi. To ludzie stworzyli boga.". Działą jak pedofil na loli. Najpierw chwila zmieszania potem rezygnacja i następnie spierdalają czym dalej.

Uff. Stara matura to przy tym pikuś. Co miałem do powiedzenia na temat debilizmu jakim jest religia - powiedziałem. Przyznaję się, że jechałem tu głownie po chrześcijaństwie - ale powyższe wypociny są tak samo prawdziwe w każdej religii. Nie ważne czy jest to buddyzm, taoizm czy shintoizm czy też inny spierdolenizm. Zawsze jest jakiś bóg, bóstwo toteż inny bug (za to tym testerom płacili ?). Różnią się nazwy i wyobrażenia. Czasem dochodzi reinkarnacja, ale to spierdolenie pokroju wiary, że po śmierci idziemy do nieba czy piekła. Oczywiście - prawda kwestii wiary leży na równi po obu stronach konfliktu. Nie udowodnię wam, że boga nie ma - a wy nie udowodnicie mi, że jest... Ale to ja przedstawiłem wam dowody - które działają na moją korzyść. Więc no cóż. Przekonywał was na siłę nie będę - ale pomyślcie trochu - czy ta godzina w kościele raz czy dwa w tygodniu - i te kilkadziesiąt złotych rzucane na tacę nie dało by się lepiej spożytkować. Czas na odpoczynek, pieniądze ? Choćby na zabranie jakiegoś czworonoga ze schroniska. Duszy nie mamy - ale serce - jak najbardziej.
PS: nienawidzę kotów, ale psy uwielbiam.

2016-03-28

Przegrałeś z Kretasem #006 - Command & Conquer: Red Alert 2

Oto szósta już część Przegrałeś z Kretasem. Tym razem spytałem Grabarza co by chciał tu zobaczyć. Więc na jego życzenie - RA2. By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

This sparks my curiosity.


Title: Command & Conquer: Red Alert 2
Genre: RTS
Developer: Westwood Studios
Publisher: Electronic Arts
Release date: 27.09.2000
Metascore: 84/100
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated lenght: 20h+

Expansion:

Title: Command & Conquer: Red Alert 2 - Yuri's Revenge
Genre: RTS
Developer: Westwood Studios
Publisher: Electronic Arts
Release date: 19.09.2001
Metascore: 86/100
Steam Score: N/A
My Score: ★★★★★
Estimated lenght: 15h+

Do serii Command & Conquer mam pewien sentyment. Ukończonych gier mam na koncie ponad 200. Kolejne 100 grałem, ale nie ukończyłem. Wśród tych gier byłą cała masa RTSów - i tych lepszych i tych gorszych, ale żaden z nich nie zadowalał mnie tak jak seria Command & Conquer. W serii zakochałem się od dema Command & Conquer: Tiberian Sun. Dodatkowo pierwsze trzy części serii, mam w oryginalnych bigboxach, prócz tego całość mam oryginalną, w wersji digital jako Command & Conquer Ultimate Collection (17 gier w 1 paczce). Godzin spędzonych w tych grach nie ma co liczyć ponieważ liczba będzie to być może czterocyfrowa, przy czym najwięcej spędziłem właśnie w Red Alert 2.

By opowiedzieć o fabule gry należy cofnąć się w czasie do pierwszej odsłony Czerwonego Alarmu. Rok 1946, Nowy Meksyk. Profesor Albert Einstein pracuje nad zwieńczeniem eksperymentu Filadelfijskiego - Chronosferą. Używając tej maszyny cofa się w czasie do roku 1924 gdzie spotyka Adolfa Hitlera zaraz po wyjściu z więzienia. Przyjacielskim uściskiem ręki Einstein wymazuje z historii Hitlera. Po powrocie asystent Einstaina jest zadowolony z tego faktu, ale Einstain stwierdza "Time will tell. Sooner or later. Time will tell..." Tak też się dzieje - Europa zostaje zaatakowana przez Sowietów pod wodzą Stalina. Po długich bojach Stalin zostaje pokonany...

Po pokonaniu Sowietów, Alianci sadzają na tronie Alexandra Romanova i żyją długo i szczęśliwie... ... ... Do czasu. Pewnego pięknego dnia okazuje się, że Romanov potajemnie budował potęgę armii. Sowieci pod przykrywką tłumienia zamieszek w Meksyku przypuszczają masywny atak na Stany Zjednoczone. USA pada na kolana śląc błagalne depesze do Europy - a ta, postanawia włączyć się do wojny.

Tak oto prezentuje się fabuła gry. Jest taka jak być powinna. Prosta, ale ciekawa. Gra składa się ogółem z 24 misji, po 12 na każdą stronę konfliktu. Alianci zaczynają od odbicia Nowego Jorku, przez odbicie bazy lotniczej w Colorado, następnie misję w Polszy, w Niemczech, na Kubie, aż do Chrono ataku na Moskwę. Sowieci przypuszczają atak na Waszyngton, bronią Władywostoku, niszczą flotę na Perl Harbor, kontroler pogody na Wyspach Kanaryjskich, toczą wojnę domową, aż ostatecznie spuszczają łomot Aliantom na Alasce.

Rozszerzenie zaczyna się krótko po zakończeniu podstawki. Sowieci zostali pokonani, ale chyba o kimś zapomniano. Tak też jest - Yuri. Pojawia się nagle znikąd i oznajmia prezydentowi Duganowi, że przejmuje kontrole nad światem. By tego dokonać używa superbroni - Psychic Dominator. Jedno z takich urządzeń znajduje się na wyspie Alcatraz. Air Strike mający zniszczyć budynek daje dupy, ale jeden ze spadających samolotów rozbija się o elektrownie odcinając zasilanie od budowli przez co nie zostaje ona aktywowana. Yuri używa pozostałych Domianatorów przejmując kontrole nad niemal całą planetą. Tym czasem Albert Einstein udostępnia nam swoją nową zabawkę - Wehikuł Czasu. Cofamy się więc w czasie do czasu pierwszej Sowieckiej okupacji i gdy my kopiemy dupę Sowietom (RA2), my z przyszłości ścigamy Yuriego nim jego armia stanie się zbyt potężna.

Rozszerzenie rzuca nas znów po całym świecie. San Francisco, Hollywood, Egipt, Londyn, Antarktyda. Sowieci zaś odwiedzają San Francisco, Londyn, wyspę wielkanocną, księżyc i Rumunię. Obie strony ogółem biorą w trakcie gry sojusz i walczą z Yurim wspólnie więc czasem będziemy mogli grając Aliantami bawić się Sowieckim uzbrojeniem i odwrotnie. Ciekawostką jest też, że odwiedzamy jedną mapę z podstawki. Mianowicie jako Alianci w RA2 broniliśmy laboratorium Einstaina w Czarnym Lesie, Niemcy. W rozszerzeniu jako Sowieci zjawiamy się w tym samym miejscu by zniszczyć owe laboratorium.

Gra w wielu miejscach jest ulepszeniem tego, co widzieliśmy w Tiberian Sun. Zaczynając od grafiki - ta jest bardziej szczegółowa, przez różnorodność jednostek, aż po ulepszenie sterowania. Wraz z grafiką, zmienił się klimat. Nie walczymy już na zniszczonej ziemi. Akcja przenosi nas w mniej więcej obecne czasy w równoległej rzeczywistości. Grafika oferuje nam dwa typy terenu - Letni i Zimowy. Oba mają jeszcze opcję zurbanizowany. Instalacja dodatku - Yuri's Revenge rozszerza to jeszcze o księżycowy i pustynny. Miasta przedstawione w Red Alert były... No po prostu porażką. Tiberian Sun zaczął już nieco poprawiać to, choć miasta były tam ubogie, to jednak wyglądały bardziej jak miasta. W Red Alert 2 miasta mamy pokroju miast. Budynki, ulice, i ogółem jest nieźle. Czasem oskryptowane jeszcze samochody czy cywile.

Ulepszone zostało również sterowanie. Pasek boczny przeszedł gruntowną modernizację. Teraz mamy tam zakładki - Budynki, Obrona, Piechota, Pojazdy. Dodatkowo jeśli uda nam się zdobyć wrogi Plac Budowy to wówczas mamy jeszcze grupowanie budynków na pasku. Możemy teraz łatwiej ustawiać punkty zborne - nie trzeba wciskać dziwnych kombinacji - wystarczy zaznaczyć koszary czy fabrykę i kliknąć gdziekolwiek by postawić tam punkt zborny wszystkiego co się wyprodukuje. Na dole ekranu dodatkowo znajduje się pasek na którym mamy "pod ręką" takie komendy jak tworzenie grup (tylko 2, reszta pod kombinacjami CTLR+Numer), ustawienie trybu obronnego czy tez wypointy. Wszystko to mamy oczywiście pod klawiaturą, ale skróty przydają się - zwłaszcza początkującym. Również ciekawą nowością związaną z podziałem paska bocznego jest przełączanie się między zakładkami przy pomocy QWER. Dodatkowo, jeśli zakończyła się budowa budynku, a my wciśniemy Q, to budynek od razu możemy umieścić na mapie (nie trzeba go wybierać z paska bocznego). System weteranów również został udoskonalony. Teraz jednostka z trzema odznakami nie dość, że jest mocno silniejsza, to posiada też automatyczne leczenie.

W kwestii jednostek, to tu odbył się największy postęp. Do tej pory mieliśmy podstawową jednostkę piechoty - Light Infantry. Cool. Każda ze stron posiadała taką samą, w takiej samej cenie itd. Teraz zaszły pewne różnice i właściwie tylko jedna jednostka jest taka sama - Inżynier. Jako podstawową jednostkę Alianci posiadają GI. Uzbrojeni w lekkie pistolety mogą zostać "rozłożeni", wówczas okopują się workami z piaskiem przez co wzrasta ich siła ognia i obrona. Sowieci natomiast posiadają Conscriptów. Słabo wyszkolona, uzbrojona w pepesze lekka piechota. Nie posiada żadnych bajerów - ale jest połowę tańsza niż GI, więc idzie tutaj na przewagę liczebną.

Przyjrzyjmy się nieco oddziałom Aliantów. Elektrownie są nieco droższe niż Sowieckie, ale też wytwarzają więcej prądu, a są przy tym mniejsze (tylko 4 pola). Radar służy również jako lotnisko Mieści 4 samoloty Harrier lub Black Eagle (tylko Korea) oraz daje dostęp do spadochroniarzy (tylko Ameryka). Budynkiem specjalnym jest Ore Purifier, który po wybudowaniu zwiększa wartość kruszcu, gdyż Alianckie Żniwiarki mają mniejszą pojemność. Defensywne budynki to klasyczne bunkry skutecznie przeciwko lekkiej piechocie, przeciwlotnicze systemy Patriot, wieże pryzmatyczne, gdzie dwie, lub więcej ustawione obok siebie, zwiększają swoją siłę ognia oraz Grand Cannon (tylko Francja). Dodatkowo jest jeszcze klasyczny Gap Generator, który wytwarza nad pewnym obszarem zasłonę i Satelita Szpiegowski który, odsłania całą mapę z wyjątkiem miejsc osłoniętych Generatorem. Superbronie to oczywiście Chronosfera umożliwiająca przenoszenie jednostek do dowolnego punktu na mapie oraz Kontroler Pogody. Budynek jak nazwa wskazuje - kontroluje pogodę wytwarzając w dowolnym miejscu burzę z piorunami siejącymi zniszczenie. Piechota to wspomniani GI, Rakietowcy to piechota z jetpackami. Posiadają lekkie karabiny ale mogą atakować zarówno cele naziemne jak i powietrzne. Mamy też znanych z pierwszej części "bondów" czyli szpiegów mogących przebrać się za wrogie jednostki (w tym np. za psa) i po wysłaniu ich do wrogiej bazy mogą siać spustoszenie moralne. Mamy też dostęp do Navy SEAL - komandosów uzbrojonych w potężne karabiny i materiały C4, dodatkowo umiejących pływać. Bardzo interesującą jednostką jest jednak Chrono Legionnaire. Jest to ukoronowanie prac nad chrono technologią. Jednostka ta może skakać po całej mapie i wysyłać wrogie jednostki i budynki w kosmos. Sniper (tylko Wielka Brytania) jak się można domyślić zdejmuje wrogą piechotę na duże dystansy. Minusem jest też duży reload miedzy strzałami. Jednostką specjalną jest Tanya. Baba jak chłop. Piechotę szatkuje jak kapustę, może wysadzać w powietrze budynki i statki (w dodatku również inne pojazdy). Pojazdy Aliantów mają tyle samo plusów, co minusów. Grizzly to standardowy czołg Aliantów. Jest szybki, słabo opancerzony, strzela słabiej niż Sowiecki Rhino, ale nadrabia to szybkostrzelnością. IFV to dość wszechstronny pojazd którego działanie jest różne zależnie od tego jaką piechotę w niego zapakujemy. Zazwyczaj jest to lekki pojazd przeciwlotniczy. GI zamienia go w karabin maszynowy, Inżynier - w pojazd naprawczy. Kombinacji jest tyle ile piechoty. Tank Destroyer (tylko Niemcy) to jednostka całkowicie bezużyteczna na piechotę czy budynki, ale tej jednostki winny obawiać się nawet Sowieckie Apocalypse. Następną jednostką jest czołg Mirage. Nigdy nie wiesz czy to drzewo które stoi we wrogiej bazie to faktycznie drzewo. Czołg Mirage zmienia się w drzewo gdy się nie rusza. Gdy coś podjedzie w jego zasięg, strzela i znów zmienia się w drzewo nim zostanie namierzony. Tak jak Chrono Legionnaire jest ukoronowaniem technologii chrono, tak Prism Tank jest ukoronowaniem technologii pryzmatycznej. Lekko opancerzony jak wszystkie alianckie pojazdy, z potężnym zasięgiem - kilka takich potrafi zrównać wrogą bazę z ziemią. Każde trafienie w jednostkę sprawia, że promień światła rozbija się na pobliskie jednostki i budynki. Dodatkowo, każde trafienie spowalnia nieco pojazdy wroga. Chrono Miner to chyba najciekawsza jednostka. Potocznie nazywana żniwiarką, zbiera kruszec. Na pole musi dojechać, a gdy magazyn jest pełny - teleportuje się do bazy używając przenośnej Chronosfery. Niestety wielkość generatora negatywnie wpłynęła na ilość przestrzeni magazynowej więc aliancka żniwiarka mieści tylko 500 kredytów. Mamy wspomniane Harriery i Black Eagle (tylko Korea). Oba samoloty to VTOLe i właściwe niczym się nie różnią. Black Eagle ma ciut lepsze statystki. Dodatkowo dochodzi jeszcze transporter Nighthawk. Helikopter mogący pomieścić pięć jednostek piechoty, uzbrojony w lekki karabin maszynowy. Nic dodać, nic ująć. Aliancka flota od czasu drugiej wojny przeszła gruntowną modyfikację. Destroyer to podstawowa jednostka, która prócz siania zamieszania dodatkowo może wykrywać i zatapiać łodzie podwodne dzięki samolotom typu Osprey (da się zestrzelić) stacjonującym na pokładzie. Aegis Cruiser to chyba najlepsza jednostka przeciw lotnicza. Nie bez powodu mówi przy zaznaczeniu "Protector of the Allied Fleet". Delfiny to chyba najciekawsza jednostka pływająca. Są to... No delfiny. Z tym, że posiadają soniczne wzmacniacze dzięki czemu atakują dźwiękiem. Dodatkowo by strzelić nie muszą się wynurzać choć mogą zostać wykryte przez Sowieckie łodzie podwodne i wielkie ośmiornice. Aircraft Carrier to Aliancki "A larger ship in the fleet". Nie jest to Kaga czy Akagi, ale wciąż lotniskowiec. Posiada na pokładzie trzy samoloty Hornet (da się zestrzelić), które co chwilę nękają wroga, aż do zniszczenia (czyli ogółem kilka sekund). To jest podsumowanie sił Alianckich.

Nim przyjrzymy się stronie Sowieckiej warto wspomnieć, iż Red Alert 2 jest grą nieźle wyważoną. Tam gdzie Alianci zyskują, Sowieci tracą i na odwrót. No, ale do rzeczy: Sowieckie elektrownie - Reaktory Tesli - są większe i słabsze niż Alianckie odpowiedniki. Ma to swój cel. Tym celem są Reaktory Atomowe. Duże, cholernie niebezpieczne, ale jeden potrafi zasilić sporej wielkości bazę. Budynkiem specjalnym jest maszyna Klonująca. Każda wyszkolona jednostka piechoty tworzona jest w dwóch egzemplarzach. Przewaga liczebna, huh ? Reszta budynków jest tak genericowa, że aż niewarta uwagi. Obrona to karabiny maszynowe. Dobre na małe grupy piechoty. Powietrza bronią działa typu Flak. Mają mniejszy zasięg niż Alianckie Patrioty ale strzelają zdecydowanie częściej choć słabiej. Kolejne są - znane już pierwszej części - Cewki Tesli. Rażą prądem wszystko co się zbliży. Psychic Sensor to zabawka wskazująca dokąd zmierzają wrogie oddziały. Superbronie to Żelazna Kurtyna sprawiająca, że pojazdy na krótką chwilę stają się niezniszczalne. Pomyśl co się stanie jak Apocalypse nagle staną się niezniszczalne kilka metrów od twojej bazy. Tą bardziej destruktywną zabawką jest oczywiście Bomba Atomowa. Rosyjska piechota to mieszanka mocno wybuchowa (dosłownie). Mięso armatnie to oczywiście Conscript. Obronę przez Alianckim lotnictwem stanowią Falk Trooperzy. Zwieńczeniem Sowieckiej technologii Tesla są oczywiście piechurzy Tesli. Odziani w metalowe kombinezony smażą wrogą piechotę, niszczą idealnie wrogie czołgi, a do tego zasilają w wolnych chwilach Cewki Tesli. Trzech Tesla Trooperów sprawia, że Cewka Tesli będzie działać nawet bez prądu. Crazy Ivan goes for boom. Ta piechota podkłada ładunki wybuchowe pod dosłownie wszystko. Podłóż pod krowę - to słynny McBomb. Inżynierowie mogą zdjąć założony ładunek - jeśli zdążą na czas do niego dobiec. Desolator (tylko Irak) to ciekawa jednostka - strzela promieniami radioaktywnymi. Można go też rozłożyć dzięki czemu skazi spory teren wokół siebie. Odporny na promieniowanie. Terrorysta (tylko Kuba) to piechota samobójcza. Podbiega do celu i wysadza się razem z nim. Pieprzony Bin Laden! Yuri to jednostka, której strach się bać. Może przejąć kontrolę nad każda dowolnie wybraną jednostką - jeśli tylko uda mu się do niej zbliżyć. Jednostka może zostać uwolniona jeśli Yuri zostanie zabity. Pojazdy to ciężkie pancerne konserwy. Wolne, strzelające wolno, ale mocno. Dodatkowo ciężko opancerzone. War Miner to Sowiecka żniwiarka. Pojemniejsza, niż Alianckie Chrono Minery (700 kredytów), dodatkowo uzbrojona w karabin maszynowy - skuteczny przeciw piechocie. Czołgi Rhino to odpowiedniki alianckich Grizzly, choć wolniejsze i wolniej strzelające, za to robiące nieco więcej szkód. Nic dodać, nic ująć. Flak Truck to działko Flak na kółkach. Dodatkowo działa jako APC więc może przenieść pięć jednostek piechoty lub jednego... Terror Drona. Te mechaniczne pająki to utrapienie dla pojazdów. Wskakują do takowego i rozrywają go od środka. Da się pozbyć takowych jeśli uda się zainfekowanym pojazdem dojechać do stacji naprawczej. Wyrzutnie rakiet V3 to dalekosiężne jednostki siejące spustoszenie. Wolne i słabo opancerzone. Rakiety dodatkowo da się zestrzelić, ale jeśli trafią... AOE zrobi swoje. Tesla Tank (tylko Rosja) to cewka tesli na kółkach. Słabsze niż stacjonarne odpowiedniki, ale silniejsze niż piechota. Dodatkowo zabawne odzywki (dodatek). Demolition Truck (tylko Libia) to bomba atomowa na kółkach. Wysyłasz do wrogiej bazy i patrzysz na rozpierdziel. Apocalypse Tank - najpotężniejszy czołg w grze, następca znanych z wcześniejszych części czołgów Mamut. Cholernie ciężkie opancerzenie, podwójne działa 120mm i podwójna wyrzutnia rakiet przeciw lotniczych, a do tego pełna autoregeneracja energii. Lotnictwo Sowieckie jest bardzo ograniczone - posiadają tylko Sterowce Kirov. Są POWOLNE, ale ciężko opancerzone, a gdy dolecą do wrogiej bazy - mało który budynek jest w stanie wytrzymać bezpośrednie trafienie bombą. Flota Sowiecka to znane z pierwszej części łodzie podwodne Typhoon. Nie muszą się wynurzać by strzelać. Sea Scorpion to lekko opancerzona jednostka zwiadowcza służąca również jak wodne działo przeciw lotnicze. Jeśli myślałeś, że widziałeś już wszystko - to się myliłeś. Giant Squid to wielkie ośmiornice, które mogą unieruchomić wrogie statki, aż w końcu pociągną je na dno. Wrażliwe jednak na ataki delfinów. Dreadnought to odpowiednik Alianckich lotniskowców. Wystrzeliwuje po dwie potężne rakiety (da się je zestrzelić), które jak uderzą to boli. Tyle w kwestii sił Sowieckich.

Rozszerzenie - Yuri's Revenge miesza nieco w siłach - zwłaszcza Sowieckich. Alianci dostali nowy budynek - Robot Control Center i nową jednostkę bezpośrednio z owym budynkiem powiązaną - Robot Tank. Słabo opancerzone jednostki ale z całkiem niezłą siłą ognia, które - jak nazwa wskazuje - nie mogą być przejęte przez siły Yuriego. Drugą jednostką, która zasiliła szeregi wojsk Alianckich to Battle Fortres. Olbrzymi czołg, w którym można umieścić pięciu piechurów, którzy będą z owego pojazdu strzelać. Dodatkowo jest to jedyny pojazd który może przejechać przez mur oraz zmiażdżyć inne pojazdy. Najlepsza kombinacja to pięciu Guardian GI Są oni trzecią nowością. Wolni, słabi, kiepsko uzbrojeni. Błyszczą dopiero po rozłożeniu gdy lekkie pistolety zmieniają na wyrzutnie rakiet mogące atakować zarówno cele naziemne jak i latające. Dodatkowo nie da się ich rozjechać. Sowieckie oddziały straciły zarówno maszynę klonującą jak i Psychic Sensor. Dostały za to nowy budynek specjalny - Industral Plant. Budynek zapewnia 25% redukcji kosztów wszystkich pojazdów. Obrona została powiększona o Battle Bunker - bunkier, w którym można zmieścić pięciu Conscriptów. Całkiem przydatne. Sowieci otrzymali też nowy pojazd - jest to Siege Chopter. Uzbrojony w lekki karabin śmigłowiec - można go rozłożyć - wówczas zmienia się w potężna artylerię. Piechota Sowiecka została wzbogacona o dostępnych tylko w jednej misji Cosmonoautów. Przypominają nieco Alianckich Rocketerów, ale uzbrojeni są w działka laserowe. Pojawiła się też nowa jednostka specjalna - odpowiednik Tanii - Borys. Uzbrojony w kałacha wojak mogący wezwać Air Strike. Dodatkowo Sowieci otrzymali samolot szpiegowski do odrywania mapy - dużo gorszy niż w pierwszej części niestety.

Przyjrzyjmy się teraz oddziałom Yuriego dostępnym w rozszerzeniu. Bio Reaktory to elektrownie wielkości Alianckich odpowiedników ale mocy Sowieckich. Można w nich jednak zapakować pięciu żołnierzy i każdy z nich zwiększa moc elektrowni o 100. Slave Miner to rafineria na kółkach. Rozkłada się ją na złożu kruszcu i niewolnicy z łopatami (tak, xD) zaczynają zbierać surowiec. Psychic Radar to nic innego jak radar działający na zasadzie Psychic Sensora. Pokazuje dokąd zmierzają jednostki i może odkrywać mapę. Grinder to budynek który mieli niepotrzebne jednostki i zamienia je na kasę. Bardzo przydatne. Budynek specjalny to wspomniana wcześniej maszyna do klonowania. Obrona Yuriego składa się z Tank Bunderków - bunkrów do których pakujemy czołgi. Mogą być zniszczone jednak przez lotnictwo. Obronę przeciw piechocie i lotnictwu stanowią karabiny Gatlinga. Czym dłużej strzelają - tym więcej szkód wyrządzają. Dopełnieniem wszystkiego są Psychic Towery - wieże mogące przejąć maksymalnie 3 jednostki. Można je potem zachować lub wysłać do młynka. Superbronie to Genetic Mutator, który zamienia dowolną piechotę w Brute. Psychic Dominator to budynek od dwukrotnym działaniu. Przejmuje wrogie jednostki na wskazanym teranie na nasze na stałe, ale powstała w wyniku tego fala uderzeniowa niszczy wszystko wokół. Jednostki Yuriego to inna para kaloszy. Initiate to podstawowa piechota strzelająca... Ogniem. Jej siła rośnie pięciokrotnie po wsadzeniu jej do budynków. Budynek z dziesięcioma Initiate w środku zdejmuje Apocalypse w 2 sekundy. Brute to zmutowane jednostki piechoty o sile Shwarzeneggera, a inteligencji przedszkolaka. Silne, jak na piechotę nieźle opancerzone i nie można ich rozjechać, a pojazdy i budynki to dla nich nie problem. Dodatkowo można je tworzyć za darmo przy użyciu Mutatora. Virus to jednostka snajperska. Nie tak dobra jak Aliancki odpowiednik, ale za to każdy zabity żołnierz zamienia się w chmurę gazu, która rani wszystko w koło. Yuri Clone to... No klon Yuriego. Przejmuje wrogie jednostki. Yuri Prime to jednostka specjalna. Odpowiednik Tanii i Borysa. Jednostka unosząca się nad ziemią, czyli może też pokonywać zbiorniki wodne również - jak Yuri Clone - przejmuje wrogie jednostki, ale ma większy zasięg, a do tego może również przejmować budynki! Pojazdy w armii Yuriego to zbiór dziwactw. Lasher Tank to taki Aliancki Grizzly tylko nieco szybciej strzela. Gatling Tank to Galting Cannon na kółkach. Czym więcej strzela - tym szybciej. Czym szybciej - tym mocniej. Nieco słabszy niż statyczny odpowiednik, gdyż posiada cztery lufy zamiast sześciu. Chaos Drone to jednostka wywołująca zamieszanie w szeregach wroga. Zbliża się do celu i wypuszcza gaz, dzięki, któremu jednostki głupieją i atakują wszystko w koło - swoje, wrogie, cywilne. Mastermind to jednostka służąca do przejmowania innych. Może kontrolować nieograniczoną ilość jednostek, ale każda następna powyżej trzech powoduje przeciążenie systemu i w efekcie uszkadza pojazd. Floating Disc to ... No Yuri obejrzał chyba Independence Day. Mamy jednostkę UFO. Jednostka nieco nie dorobiona (nie może atakować pewnych obiektów), ale może bez problemu wyłączyć wrogie systemy obronne, prąd czy okraść wrogą rafinerię. Ostatnią jednostką jest Boomer. Łódź podwodna. Nie dość, że dwa razy ciężej opancerzona niż Sowiecki Typhoon, to również dwa razy lepiej uzbrojona i dodatkowo może wystrzeliwać dalekosiężne rakiety Tommahawk by atakować cele naziemne.

Mamy dostępne też na mapach budynki techniczne. Tych jest kilka typów. Lotniska dają nam możliwość zrzutu spadochroniarzy (USA może mieć więc dwa zrzuty). Stacje naprawcze działają tak jak nazwa wskazuje. Ogółem są chuja warte. Szpital leczy piechotę. Trzeba ją tam wpierw wysłać. Ogółem chuja warte. Szyby naftowe... To inna para kaloszy. Przejęcie go daje natychmiastowo 1000 kredytów, potem co kilka sekund dostajemy 20 kredytów. Trzy takie dają rade zasilić sporą bazę, ale wymagają ciągłej ochrony. Rozszerzenie modyfikuje i dodaje budynki. Zmodyfikowany zostaje szpital. Teraz przejęcie go leczy wszystkie jednostki piechoty na mapie niezależnie od odległości. Dodany został również Machine Shop, który działa tak jak szpital, ale na wszystkie pojazdy. Te, które posiadają autoregeneracje energii mają dzięki temu zwiększone działanie. Ostatnim nowym budynkiem jest Secret Lab. Budynek, tak długo jak jest kontrolowany daje dostęp do technologii innych krajów. Grand Cannon jako Rosja ? Da się ? Da się!

Już od czasów Tiberian Dawn niektóre jednostki miały swoje głosy, choć było ich mało. Zazwyczaj cała piechota z wyjątkiem Inżynierów mówiła tym samym głosem. Z czasem zaczęto to rozwijać, aż w Yuri's Revenge osiągnęło to swoją finalną formę. Każda jednostka mówi swoim głosem, rzucając czasem zabawne cytaty. Podam kilka przykładów:
Tesla Trooper - Ruch - "Rubber shoes in motion" (Gumowe buty w ruchu)
Navy SEAL - Wybór - "A lil' C4 knockin' at your door" (Trochę C4 puka ci do drzwi)
Crazy Ivan - Wybór - "Ivan's not home!" (Ivana nie ma w domu)
Cosmonaut - Wybór - "Gravity? What's that?" (Grawitacja ? Co to ?)
Mirage Tank - Wybór - "Aren't the trees lovely?" (Czy drzewa nie są piękne ?)
Tesla Tank - Wybór - "This sparks my curiosity." (Porażająco ciekawe)
Sea Scorpion - Wybór - "I love my boat" (Uwielbiam moją łódź)
Demolition Truck - Wybór - "Why don't you drive?" (Czemu ty nie poprowadzisz ?)

Rozpisałem się o jednostkach jakbym książkę pisał. Same opisy jednostek myślę wykonam jako oddzielny post, bo czemu nie ? Pisałem też przy niektórych jednostkach "Tylko ...". W grze, głownie w trybie Skirmish, (ale też niektórych misjach, choć tu mamy narzucone) możemy wybrać kraj, jako który chcemy walczyć. Alianci mają do dyspozycji Amerykę, Koreę, Francję, Niemcy i Wielką Brytanię. Sowieci mają Rosję, Irak, Kubę i Libię. Kraje te mogą kolejno - zrzucać spadochroniarzy, budować myśliwce Black Eagle, budować Wielkie Działa, budować Niszczyciele Czołgów i szkolić Snajperów. U Sowietów: budować Tesla Tanki, szkolić Desolatorów, szkolić Terrorystów i budować Demolition Trucki. Wybór kraju w trybie potyczki jest dowolny.

Jak w ogóle wygląda rozgrywka ? To zależy od trybu. Potyczka wygląda zawsze tak samo. Zaczynamy z małymi siłami i MCV, rozbudowujemy bazę i zium, na wroga. Misje to inna para kaloszy. Możemy zacząć w całej - lub częściowo rozbudowanej bazie, musimy taką odbić lub wybudować od zera. Czasami możemy nie mieć bazy w ogóle, wówczas musimy radzić sobie siłami jakie zostały nam przydzielone. Należy zaznaczyć, że w grze nie uświadczymy jak we wcześniejszych grach medyka, więc należy uważać. Misje oscylują od zniszczenia konkretnych celów, do zmiecenia całej wrogiej bazy z powierzchni ziemi. Czasem trzeba czegoś bronić innym razem na coś uderzyć nim licznik czasu w rogu ekranu się wyzeruje. Różnorodność misji nie pozwala się nudzić. Między misjami oglądamy także wstawki z żywymi aktorami. Wśród obsady - same gwiazdy. Kari Wuhrer jako Tanya, Athena Massey jako Eva, Aleksandra Kaniak jako Sophia, Barry Corbin jako Generał Carville, Nicholas Worth jako Alexander Romanov, Ray Wise jako prezydent Dugan, Udo Kier jako Yuri czy choćby Larry Gelman jako profesor Einstein. Gra w kwestii wstawek przed misją, jak i mini wstawek wyświetlających się w czasie misji zamiast ekranu radaru wróciła do swoich korzeni. Znów dowódcą jesteśmy my - nie jest tak filmowo jak w Tiberian Sun gdzie wcielaliśmy się w dowódcę McNeila czy Slavika. Tu jesteśmy sobą.

Jeszcze jedną, choć nieznaczną i nic nie wnoszącą do tematu gry nowością jest bonusowy czas. Np. na wykonanie misji mamy 15 minut. Jeśli zmieścimy się w czasie po misji dostaniemy opis, że "błyskawiczne działanie całkowicie zaskoczyło Sowietów". Jeśli się spóźnimy opis będzie głosił, że "udało się wyprzeć Sowietów z obszaru, ale przez nasze powolne działanie duża część miasta została zniszczona". Niezależnie od tego czy zmieściliśmy się w czasie, czy nie - misja jest zaliczona, a sam opis nie wnosi nic. Co najwyżej e-penisa.

O grze mógłbym powiedzieć jeszcze sporo, ale wystarczy. Przejdźmy do techniki. Grafika jak na rok 2000 jest ładna i czytelna. Nie odbiega od standardów tych lat. Jest to ulepszona wersja silnika zastosowanego przy Tiberian Sun. Jest bardziej żywa i kolorowa. Ma jednak parę błędów w kwestii działania. Otóż, miałem z tym problem już na starym TSO, problem jest też przy grze na Phenom II x4 3.2 GHz, 8 GB ramu i 2 GB GeForce GTX 750Ti. Gra ma spadek FPS na wybuchach i strzałach czołgów pryzmatycznych. Spadek rzędu 40 FPS na około sekundę. W kwestii działania gra umożliwia nam grę w rozdzielczościach 640x480, 800x600 i 1024x768, jeśli jednak pogrzebiemy w pliku INI znajdującym się w katalogu z grą, możemy bez problemu ustawić np. FullHD czy nawet UltraHD (jeśli nasz monitor/TV obsługuję taką rozdzielczość). Problemem jest lekkie rozsypanie się HUDu, ale nie wpływa to negatywnie na rozgrywkę, a dzięki temu widzimy większy kawałek pola bitwy na raz. Od strony muzycznej gra jest bardziej żywa niż poprzedniczka, przy tym nieco mniej klimatyczna. Utwory takie jak Ion Storm w Tiberian Sun niestety nie występują, ale również dynamizm już nawet samej rozbudowy bazy w Red Alert 2 jest większy. Gra posiada za to znany już z pierwszej części Piekielny Marsz. Widniejący na końcu playlisty HM2 to nic innego, niż napisana od nowa wersja Hell March. Mało kto wie, że Hell March miał być utworem z napisów końcowych Tiberian Dawn, ale Frank Klepacki - pracujący w Westwood Studios muzyk (Amerykanin polskiego pochodzenia) nie zdążył skończyć go przed wydaniem gry, więc utwór stał się znakiem firmowym wszystkich Red Alertów. Ogółem rzecz biorąc soundtrack i do Red Alert 2 i do Yuri's Revenge to zbiór styli - od Funky przez Progressive, Trance do Metalu. Jeśli miałbym wymienić najlepsze kawałki byłyby to dla RA2 HM2 i Grinder, natomiast dla rozszerzenia będzie to Drok. Cały soundtrack dla obu gier trwa niewiele ponad półtorej godziny. Gra też nie ustrzegła się błędów. Zdarza się, że jednostki się blokują. Czasem może zdarzyć się, że gra wysypie się bez powodu. Znane są też przypadki, że jednostki wybuchają chwilę po rozpoczęciu gry. Słyszałem, że jest to zabezpieczenie przeciw pirackie, chociaż sam grałem na piracie przez ponad 10 lat i wsio było ok, aczkolwiek działo się tak i u mnie kilka razy.

Podsumowując tą przydługą recenzję, Command & Conquer: Red Alert 2 jest grą bardzo dobrą, świetnie zbalansowaną, a zarazem ostatnią strategią z serii (powiedzmy sobie szczerze - późniejsze części to już nie C&C), zapewniającą wiele godzin dobrej rozrywki. Przeznaczona jest dla każdego - słabi gracze dadzą sobie radę na łatwym poziomie, weterani strategii poczują wyzwanie na wyższych poziomach. Multiplayer niestety nie działa z powodu wyłączenia serwerów Westwood Online w 2003. Gra dostępna jest za darmo, jak również za 89 PLN w zestawie Command & Conquer Ultimate Collection (17 gier) na platformie Origin. Jeśli nadal się nie przekonałeś, to wiedz, że gra została określona mianem najlepszego RTSa od czasów StarCrafta! Ja natomiast daję grze ★★★★★ z wynikiem 95%, jak również Hunter's Seal of Approval. Tyle na dzisiaj. Kreton out!

2016-03-02

Przegrałeś z Kretasem #005 - Star Wars: Republic Commando

Druga Chwilozofia wciąż się pisze, więc jako weekly-dose postanowiłem wrzucić kolejną część Przegrałeś z Kretasem. By dowiedzieć się więcej o systemie oceniania zapraszam do tego wpisu.

☢ Caution ☢ Spoilers Ahead ☢

Damn, I don't believe it! I've lost count of my kills!


Title: Star Wars: Republic Commando
Genre: FPS
Developer: LucasArts
Publisher: LucasArts
Release date: 04.03.2005
Metascore: 78/100
Steam Score: Very Positive (3,183)
My Score: ★★★★★
Estimated lenght: ~15h

Nie jestem jakimś wielkim fanem Star Wars co wspominałem przy wcześniejszym Star Wars: Empire at War. Niemniej jednak i w tym uniwersum są gry, do których lubię wracać. Empire at War opisywałem ostatnio, teraz zamierzam opisać inna grę, będąca FPSem osadzonym w czasie Wojny Klonów. Mowa to u Star Wars: Republic Commando do którego mam sentyment również z powodu drugiego rozdziału, ale o tym wspomnę później. Ruszamy, Deltas!

Do historii wprowadza nas seria częściowo interaktywnych sekwencji z naszych "narodzin" na oceanicznej planecie Kamino. Niedługo potem zostajemy zapoznani z naszym oddziałem i - samotnie rzuceni do walki - na planetę Geonosis. Kolejnym etapem jest infiltracja statku klasy Acclamator o jakże miłej nazwie - Prosecutor. Ostatecznie trafiamy na sam Kashyyyk gdzie gówno trafia w wentylator.

Ogółem mówiąc wcielamy się komandosa RC-1138 zwanego w skrócie Boss lub 38. Jesteśmy klonem łowcy nagród - Jango Fetta. Niedługo po rozpoczęciu poznajemy nasz oddział. Są to kolejno RC-1262 (Scorch lub 62), RC-1207 (Sev lub 07) i RC-1140 (Fixer albo 40). Scorch to wesołek od demolki, Sev to rzucający sarkazmami sniper-sadysta natomiast Fixer to poważny, małomówny technik. Wszyscy również są klonami Jango Fetta, ale każdy z nich ma swoją, unikalną osobowość. W większości gry biegamy w takim składzie i to my jesteśmy dowódcą tego kurnika.

Zaczynamy od zrzutu na Geonosis podczas Zero Hour wojny klonów. Dzieje się to mniej więcej pod koniec filmu. Naszym celem jest zebranie do kupy całego Delta Squad, następnie zniszczenie fabryki droidów, elminacja dowódcy Sun Fac'a, a na koniec zdobycie kodów startowych dzięki którym będzie można uniemożliwić separatystom opuszczenie powierzchni. W następnym rozdziale, toczącym się rok po rozpoczęciu Wojny Klonów, trafiamy na Prosecutora - Statek klasy Acclamator, na którym kiedyś stacjonował Delta Squad, a który przestał odpowiadać. W tej misji - zwłaszcza na początku - biegamy sami, gdyż Delta Squad wchodzi do statku w czterech różnych miejscach. Powoli poznajemy co stało się z z załogą, a początek misji przypomina bardziej horror niźli starne warsy. Na samym końcu bronimy się przed inwazja separatystów na pełną skalę. Ostatni rozdział rzuca nas na planetę Kashyyyk już nawet nie tyle przed zakończeniem wojny - co niedługo przed wprowadzeniem w życie Rozkazu 66. Na Kashyyyku asystujemy Wookiee w walce z separatystami jak i poznanymi na Prosecutorze - Trandoshanami. Ostateczna walka ma miejsce w Cytadeli skąd ostrzeliwujemy niszczyciel separatystów. Niestety Sev został zaatakowany podczas powrotu do grupy, i choć chcemy go ratować - dowództwo (w tym sam Yoda) każde nam go zostawić.

Rzeczą, której brakuje wielu grom, to może nie tyle interakcja z postaciami co nawiązywanie pewnej więzi z postaciami. Trudno nie lubić takiego sidekicka jak Alyx w HλLF-LIFE². Z samych protagonistów - np. Serious Sama z serii Serious Sam. Grając w Republic Commando jakoś nie odczuwałem więzi z 38, w którego rolę się wcielamy, jednak z resztą Delta Squad - już tak. Wspomniany 62 rzuca żartami i sucharami, na które 07 potrafi odpowiedzieć niezła ripostą. 40 najczęściej ucisza obu kompanów. Wygląd komandosów przypomina nieco wygląd klonów znanych z filmu, jest jednak nieco inny. Posiadają oni lepsze pancerze, lepsze uzbrojenie, lepszy trening i pracują w małych - czteroosobowych grupach. Komandosów rozpoznajemy po kolorze pancerza. 07 jest czerwony, 62 żółty, a 40 zielony. Nasz kombinezon, jeśli wierzyć okładce jest pomarańczowy. Ciekawostką jest też, to jak widzimy. Otóż jak widać na okładce gry widać, że hełmy mają wizjery w kształcie litery T. Jeśli mamy w opcjach włączoną odpowiednia opcję (Helmet) to świat gry będziemy obserwować przez hełm. Poniższy screen przedstawia po lewej widok przez hełm, a po prawej bez.
Jak widać są pewne różnice w rozlokowaniu elementów HUDu. Nie ma to większego wpływu na rozgrywkę, uważam jednak, że granie z włączonym hełmem nadaje grze swego rodzaju realizmu. Dodatkowo - nieważne czy gramy z hełmem czy bez - gdy na naszej masce rozpaćka się smar, kwas czy choćby napada deszcz, przez ekran przesunie się promień czyszczący widok. Fajny bajer. Misje niby są tylko trzy, ale za to przewijają się przez nie prócz oczywiście przecinków - inne klony - te "gorsze modele". Zazwyczaj witają nas tekstem w stylu "Oh, it's a commando!". Czasem trafiają się Wookiee (ci, to tylko na Kashyyyk). Zwykłe klony są niczym innym jak mięsem armatnim, choć jak się postaramy - uda nam się kilka ocalić (co nie ma żadnego wpływu na fabułę).

Nasze dzielne komandosy nie w zasadzie nie mogą zginąć. Gdy ich (lub nasze) HP spadnie do zera padają na ziemię nie przytomni. Wówczas możemy sami podbiec do nich lub - jak nam się nie chce lub jesteśmy zajęci mordowaniem robotów - wysłać kogoś z naszej drużyny by ten, używając defibrylatora postawił naszego towarzysza na nogi. Również - gdy nam brakło HP i leżymy możemy zdecydować co dalej. Kazać komandosom wykonywać powierzone rozkazy, kazać się natychmiast uratować lub wczytać zapisany stan gry. I tu wychodzi mały zgrzyt. Otóż nasi komandosi to kompletni idioci. Albo gęsiego będą pchali się pod ogień wieżyczek ginąć w czasie próby podniesienia nas, albo będą strzelać co chwilę dając się otoczyć. Na szczęście zdarzyło mi się to może 2 na 15 przypadków. Dodatkowo Scorch ma swój cytat odnośnie naszego powalenia i brzmi on: "Can you die later, sir? It just isn't a good time now." Mówię nie mogą zginąć... Ano mogą. Chroni nas tarcza. Gdy nikt do nas nie strzela - ta się ładuje. Dopiero po jej rozładowaniu schodzi nam energia. Energie można naładować w stacji z płynem bactca. Energię, swoją jak i pozostałych komandosów należy obserwować i w miarę możliwości kazać się leczyć, bo gdy cała czwórka komandosów pada gra się kończy, a my słyszymy coś w stylu "Detla Squad? Delta Squad! ... I think we just lost Delta Squad..." lub "38, I'm reading low vital on your squad....". W kwestii dubbingu gra jest świetna. Aktorzy grający poszczególne postacie - spisali się na medal. W rolę Clone Advisora oraz Delta 40 wcielił się Adrew Chaikin znany z całej masy gier w tym z uniwersum Star Wars. Dodatkowo, The Walking Dead, American McGee's Alice. Głos Delta 62 to Raphael Sbarge. Independence Day, Pearl Harbor czy choćby Kaidan Alenko w Mass Effect. Sev czyli Delta 07 to głos Jonathana Davida Cooka. Znany między innymi z Star Wars: Galactic Battlefront 2, Star Craft 2: Wings of Liberty czy też Baldur's Gate II: Shadows of Amn. Ostatni - zarazem najważniejszy głos w całej grze - my - czyli Detla 38 to nikt inny jak ... Tak! Temuera Morrison! Aktora przedstawiać chyba nie muszę. A jeśli jednak - Jango Fett/Cody w Star Wars.

Jak wygląda gra w kwestii Motion Capture ? Tak jak powinna. Komandosi nigdy nie biegają prosto. Zachowują się jak prawdziwi komandosi. Kucają, skradają się. Mamy też możliwość wykonania wejścia do pomieszczenia z hukiem. Wówczas jeden z komandosów podkłada ładunek, drugi chowa się za rogiem, trzeci kuca by wrzucić granat i po wybuchu dopiero wbiegają do pomieszczenia. Wygląda bardzo realnie. AI trochę szwankuje, ale mimo to przez większość czasu nasze komandosy nie dość, że dają radę, to jeszcze zabijają wrogów. Jak zabijają wroga w zwarciu to możemy liczyć na jakąś ładną animację podrzynania gardła czy skręcania karku. Również jak przeciwnik leży martwy na ziemi, a nie ma innych wrogów w pobliżu, czasem Sev podchodzi do niego i bliska strzela mu w głowę rzucając cytatem w stylu "Now, it's extra dead". W ogóle, kocie ruchy naszych komandosów są zasługą niejakiego Joe Bacciocco, szkoleniowca Spec Ops z trzydziestoletnim stażem. Gra zawiera nawet film pokazujący jak uczył animatorów wyważania drzwi, poruszania się jak komandos czy choćby takich rzeczy jak odbijanie zakładników i wyjmowanie broni. Realizm na maxa. Smaczkiem jest możliwość znalezienia miecza świetlnego, ale niestety zabrać go ze sobą nie możemy...

W kwestii uzbrojenia nie jest źle, choć zależy jak na to patrzeć. Broni mamy w teorii trzy. Są podręczny pistolet DC-15 - nieograniczona ilość amunicji, ale musi się chwilę ładować po wstrzelaniu baterii. Dalej - DC-17. Blasterowy Karabin sił republiki. Trzecią bron możemy zebrać od zabitych wrogów. Każda kolejna zastępuje poprzednią. Przy samym DC-17 chciałbym się zatrzymać. Jest to karabin blasterowy... Ale możemy podpiąć pod niego rozszerzenie snajperskie (ulubiona broń 07) czy też rozszerzenie przeciwpancerne które przerabia DC-17 na granatnik (ulubiona opcja 62). Trzecia broń to właściwie do nam wpadnie w rękę. Może to być laser z Geonosis, shotgun od Trandoshan lub np. kusza Wookiee. Do kompletu są granaty - a te występują w czterech typach: zaczepne (frag), błyskowohukowe (flash), elektryczne (shock) i... Te ostatnie to właściwie nie wiem co robią. Dopełnieniem całością są wibroostrza umieszczone w naszej rękawicy dzięki, którym możemy eliminować wrogów w zwarciu.

Przeciwnicy, którym będziemy kopać tyłki, to głównie dwa typy - Trandoshan oraz Separatyści (dokładniej - Federacja Handlowa). Możemy zatem spodziewać się mięsa armatniego w postaci setek droidów, kilkudziesięciu ciężkich droidów bojowych czy nawet super droidów bojowych (dla niewiedzących, to te które się toczą i wyglądają jak pająki). U Trandoshan spotkamy zarówno małe jaszczuropodobne stwory, jak i duże jaszczury, a na Geonosis - masę latającego robactwa. Z rzeczy neutralnych wyliczyć mogę romby na kółkach (nie wiem jak się to zwało i co robiło (jeździło między innymi po gwieździe śmierci)), spotykanie na Prosecutorze jak i również tam spotykanie roboty klasy podobnej do R2-D2. Ciekawostkom jest, że przeciwnikom możemy odstrzelić lub zniszczyć konkretną część ciała. Np. odstrzelenie zwykłemu doridowi głowy spowoduje, że przez chwile jeszcze, będzie stał w miejscu i strzelał na oślep jak w filmie.

Słowo jeszcze o sterowaniu naszym oddziałem. Sterowanie uproszczone zostało do minimum do pięciu klawiszy. Są to F1-F4 (tu mamy takie rozkazy jak Search & Destroy, Form up czy Hold Position). Ostatnim klawiszem jest F. Jego działanie zależne jest od sytuacji i podświetlonego obiektu. Podświetlamy stację bacta - nasze komandosy - jeśli są ranni - pobiegną z niej skorzystać. Podświetlamy komputer - ktoś pobiegnie go hackować. Podświetlamy ścianę - ktoś pobiegnie podłożyć ładunek wybuchowy. Jeśli stoimy dostatecznie blisko takiego obiektu - przytrzymanie F pozwoli nam zająć się tą czynnością.

Opisałem chyba wszystko więc może teraz słowo o technikaliach. Gra śmiga na Unreal Engine 2. Zapewnia to ładną grafikę, choć niestety o HD możemy zapomnieć. Niby można w ini engine pogrzebać, ale to nie to samo. Jak na grę z 2005 jest ładnie. Gra nawet ma klimat starnych warsów. Na Geonosis biegamy po lokacjach na których cały czas coś się dzieje. Łażą roboty, biegają klony, lata statki. Wojna. Na Prosecutorze jest szaro, mrocznie, ciasno. Kashyyyk to jeszcze inna para kaloszy. Masa Wookiee, nieco duże obiekty. Muzycznie gra też wykonana jest poprawnie. Trwający około pół godziny soundtrack leci sobie w tle i nie przeszkadza choć też dupy nie urywa. Kompozytorem muzyki jest Jesse Harlin. Jako ciekawostkę, mogę zaliczyć fakt, że jest to do tej pory jedyna gra z uniwersum Star Wars, która NIE MA charakterystycznego początku ze scrollowanymi napisami i muzyką Johna Williamsa. Ba, nie ma nawet słynnego "A long time ago in a galaxy far, far away...". O trybie multiplayer wypowiedzieć się nie mogę z racji wyłączenia GameSpy.

Jeszcze słowo o plusach i minusach. Z minusów niestety słabe AI naszego oddziału. Czasem potrafią zawiesić się na ścianie. Melee ma szanse ich "odwiesić", ale też nie zawsze to działa. Dodatkowo zbyt duże obrażenia zadane naszemu oddziałowi - zwracają go przeciwko nam. Prócz tego postacie czasem się blokują i gdy np. każemy im iść się leczyć to stwierdzają ze po prostu nie mogą teraz. Drugim i zarazem ostatnim minusem jest poziom trudności. Ciężkie droidy bojowe w pojedynkę potrafią wybić nasz oddział przez głupotę AI, a zobaczmy misję, w której mamy pięć minut czasu, dwie biegniemy, jedna hackujemy komputer. 30 sekund uciekamy. W czasie tego hackowania atakują nas zarówno zwykłe droidy, jak i spora ilość ciężkich, a także super droidy. Nie jest ciekawie. Niby można kazać naszym wojakom schować się, ale na dłuższą mete i ta opcja jest chuja warta. W zasadzie zakończenie dwóch pierwszych kampanii to nie spacerek po parku. W zasadzie tyle minusów. Z plusów - prostota sterowania, ciekawe misje, możliwość bycia komandosem, AI które w nie dość, że pomaga, to jeszcze coś zabije, humor, ciekawe uzbrojenie, realizm i świetny voice acting.

Star Wars: Republic Commando to konieczny must play dla fanów gwiezdnych wojen. Dla fanów FPS - pozycja na którą warto rzucić okiem. Gra dostaje ode mnie ★★★★★ i 80% score, a także Hunterski Seal of Approval. Ci co jeszcze nie próbowali tej gry - wykonać. Ci co już styczność mieli - rozpocząć Rozkaz 66. Command out!