2019-04-28

Lepiej Umrzeć Czyli o Służbie Zdrowia w Polszy

Dawno nic nie napisałem, więc myślę, że moje żale powylewać można.

Jak jest z służbą zdrowia w naszym pięknym, ukrytym w dupie kraju chyba wie każdy, kto przynajmniej raz chorował. Lepiej walnąć sobie kulkę w łeb zamiast męczyć się z chorobą.
Mam nieszczęście być chory od 3 miesięcy na rwę kulszową. Choroba ta, jest zjebana bardzo, albo bardziej - zależnie od przypadku. W moim - jest zjebana bardzo. W przypadku mojej mamci - była bardziej. Co to w ogóle jest ? Ano jest to następstwo wypadnięcia dysku w lędźwiowym odcinku kręgosłupa, powodujące ucisk na nerw. Wikipedia ujmuję rzecz tak:

Rwa kulszowa – zespół objawów związanych z uciskiem na nerwy rdzeniowe L4, L5 lub S1 tworzące nerw kulszowy (największy nerw obwodowy człowieka) lub na przebiegu samego nerwu kulszowego.


Jak to się ma do mnie ? Pewnego pięknego piątku, gdzieś w połowie lutego gdy wstawałem od pracy - jak zwykle bywa - nie do końca wyspany, poczułem kujący ból na plecach nieco powyżej dupy. Nieco powyżej dupy - czyli na lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Do pracy jednak iść trzeba było. Zakładanie butów z tym bólem to był dosłownie taniec paralityka. Nieco spóźniłem się do pracy tego dnia (koło 5 minut or so) bo musiałem wystać się w aptece po tabelki K(r)etonal. Nieco pomogło. Co prawda schylanie się było udręką i musiałem dość mocno kombinować, ale jako tako się udało - choć już po 2h zacząłem odczuwać lekki pulsujący ból i odrętwienie na prawym półdupku. Następne dwa dni były koszmarne ponieważ ból na lędźwiowym odcinku kręgosłupa był tak ostry, że podniesienie się do kibla wymagało 15 minut prób. Po weekendzie miałem dwa dni urlopu - zaczęły się L4...

Tu gówno uderza w wentylator. Zaczynając od L4. Przychodnia, w której przyjmuje mój lekarz rodzinny (czy tam pierwszego kontaktu, jak zwał) w poniedziałki przyjmuje tylko seniorów. Potrzebujesz L4 na poniedziałek ? Sorry Winnetou. Poniedziałek sam w sobie był chujowy, bo kontynuował weekendowy ból. We wtorek dotarłem obolały do lekarza i trzeba było coś zadecydować. Co ? Skierowanie na prześwietlenie. Cool, przyjęty od razu praz skierowanie do neurologa. Dzwonie. Najbliższy termin do neurologa dla nowych pacjentów ? Koniec września, początek października. A mamy drugą połowę lutego.

Trzeba było iść prywatnie. Jako, że prześwietlenie zrobili mi od ręki, musiałem czekać tylko na wyniki, a te miały być w środę. Akurat na wizytę u neurolog. Koszt wizyty ? 130 PLN, przepisane kolejne leki oraz skierowanie na rezonans magnetyczny. Przychodzę na rezonans. Nie mam jak zapłacić - pól kasy mam w gotówce - pół na koncie. I tu jest pierwsza bolączka jak to jest tak, że kurwa w szpitalu ani w jego okolicy nie ma bankomatu ? Rozumiem jakąś przychodnie na wiosce zabitej dechami, ale mówimy o Szpitalu Górniczym (szpital św. Barbary) w Sosnowcu czyli największy i najbardziej dojebanym szpitalu w okolicy.
"No ok, nic się nie stało, zapłaci pan przy odbiorze wyników." - powiedziała mi ładna pani w rejestracji. Wyniki w poniedziałek. Wbijam w poniedziałek. Płacę - 380 PLN. Daje 400 PLN. Ta sama ładna pani grzebie w kasie. Nie wydać. Leci do biura. Nie mają wydać. Lecę do xero. Nie mają wydać. Do szpitalnych sklepów. Nie mają wydać. Wracam po wyniki - babka z xero mówi, żebym poszedł do kasy. Nie rozmieniają tam, ale może się zlitują. Z oporem, ale rozmienili. Tego samego dnia pojechałem w z wynikami do neurologa, bo dr. G○○○○○ca przyjmuje tylko w poniedziałki i środy. Idę - wsio wiadomo. Rwa kulszowa + torbiel lewej nerki (to akurat nic ważnego) Ogółem wizyta u neurologa - 120 PLN + leki. 140 PLN (+ potem jeszcze 70). Słowem - 640 PLN w 1 dzień na leczenie. Great success.

L4 przedłużane, w czasie brania 20 zastrzyków przepisanych przez neurologa miałem jeszcze fizyko terapie. Po 10 zabiegów - Tens, Pole Magnetyczne i Ultradźwięki. 8 PLN zabieg - razem 240 PLN. 20 zastrzyków rozłożonych na 22 dni (w tym dwie niedziele, w które zastrzyków nie robią) i akurat ostatni wypadł w środę. Dr. G○○○○○co! Nadciągam. Pani doktor jak zwykle posłuchała, sprawdziła i... Przepisała tabletki + 3 zastrzyki. Co więc ? 130 PLN + 40 za leki. Dwa zastrzyki wykonałem w przychodni - robi się je co 5 dni. Pierwszy wypadł w czwartek, drugi we wtorek. Trzeci wypadał w niedzielę, tj. dzisiaj.

Jadymy. Wysiadam na Mecu, idę. Szpital na Mecu posiada oddział "Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej". Wbijam tam, mówię, że chciałbym zastrzyk. Gość mi mówi - 11 PLN. Drobnych nie mam. Kartą nie można. Bankomatu w okolicy niet. Kurwa. Mamy jebany 2019 rok, a w szpitalach ani płatności kartą, ani bankomatu. 100 lat za murzynami. Bankomat jest na Orionie. Jadę. Bankomat PKO za zamkniętymi drzwiami. Przykładam kartę. Nie reaguje. Chuj. Wracam na Zagórze Centrum i tam bankomat Euro. Nie miałbym się do czego przypierdolić gdyby nie fakt, że dzisiaj od rana leje jak z cebra.

Ogółem jedna choroba - tyle straconego czasu i pieniundzów. Czy doczekamy się kiedyś lepszych terminów i bankomatów w okolicy szpitala ? Może - ale pewnie ja przy obecnej służbie zdrowia już tego nie dożyję.

No comments:

Post a Comment