2015-12-11

Pomarańczowy Koszmar

Chociaż mam już swoje lata, przetoczyłem się przez różne firmy w ten czy inny sposób, jeszcze żadna firma nie zaskoczyła mnie tak jak Orange. I nie jest to niestety pozytywne zaskoczenie. Zacznijmy od początku: co to jest Orange?

Orange – międzynarodowa marka usług telekomunikacyjnych należąca do France Télécom, zarządzana przez Orange Brand Services Ltd. 19 września 2005 marka Orange została wprowadzona do Polski przez operatora PTK Centertel, zastępując markę Idea. W Polsce zajmuje 2 miejsce pod względem liczby użytkowników telefonii komórkowej z liczbą kart SIM przekraczającą 15,3 mln.

*Kreton spojrzał na powyższy fragment drapiąc się po głowie* Ekhm... U srs ?

A long time ago in a Poland not so far away...

Historia zaczyna się kilka lat temu kiedy to założona u nas zostaje sieć. Providerem jest Telekomunikacja Polska S.A. Wsio jest ok. Ale mija parę lat, pada decyzja o rozwiązaniu sieci. Skoro sieć miała być rozwiązana, zacząłem się zastanawiać nad nowym providerem. Wybór padł na Netię. Już na początku zaczęły się komplikacje. Brak kabla telefonicznego (bo stacjonarki pozbyłem się wieki wcześniej) więc tylko internet mobilny z limitem za dnia (20 GB/mc) i bez limitu w nocy. Wsio ok. Handluje z tym. Mijają 3 dni. Zjawia się kurier z umową. Podpisuję i pozostaje czekać na modem. Ale mija tydzień. Nic. Drugi tydzień. Nic. Dzwonie do nich. "Przykro nam, mamy tu małe zamieszanie, modem chyba został wysłany bo na magazynie go nie ma, w komputerze też go nie mamy, więc pewnie do pana dotrze do piątku". Kurwa, Netia, u srs man ? No ale nic. Mija piątek, mija sobota, mija niedziela. Znów dzwonie. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak (z pamięci więc pewnie sporo pojebane):
Operatorka: Netia, [imię i nazwisko], w czym mogę pomóc.
Kreton: Modem. Czwarty tydzień się zaczął, a modemu jeszcze nie ma.
Operatorka: Chwileczkę, [przeprowadzanie weryfikacji]. Tak mamy umowę... Ale pisze, że modem został wydany z magazynu i oczekuje na wysłanie.
Kreton: Szpani, umowę podpisałem 4 tygodnie temu. Modem miał być w ciągu 3 dni od podpisania.
Operatorka: Ustalimy to i oddzwonię do pana.
Oddzwonili dzień później informując, że chuj wie gdzie jest modem. Podziękowałem im i poprosiłem o rozwiązanie umowy strasząc UOKiK. Co ciekawe po tym telefonie - godzinę później dostałem następny - Modem się znalazł i będzie u mnie jeszcze tego wieczora. Kazałem im se go wsadzić w dupę.

AmericanPolish Nightmare

Z braku innej alternatywy zadzwoniłem do Telekomunikacji Polskiej. Był już to wówczas Orange choć cały czas legitymowali się marka TP. Załatwiłem epicki net po kablu do 20 Mb (w umowie wyraźnie wpisane było jednak 20 MB xD). Brak linii - trzeba będzie założyć nową. Mija tydzień - przyjechali panowie w zielonych kubraczkach. Już problemy bo za daleko od centrali i 20 Mb nie będzie. Nawet nie wiedzą czy 10 będzie. Sprawdzają. Do 18 Mb będzie. Każę im pracować. Ale za daleko do rozdzielki - kabel będzie musiał iść nad posesją sąsiada. Drukowanie pozwolenia, które sąsiedzi musieli podpisać. Udało się. Montują. Jeszcze tego samego dnia internet rusza.

Wsio było ok, aż minął rok. Internet był założony na zasadzie zawieszenia linii telefonicznej z tym, że zawieszenie jest na rok i nie jest automatycznie przedłużane. Czemu ? Bo jebane pieniądze. Jak ktoś zapomni to doliczają mu opłatę za abonament. Tak też się stało u mnie. Miesiąc musiałem opłacić z kosztami większymi o 20 PLN. Potem wszystko wróciło do normy. Następnego roku gdy zbliżała się data - dostałem telefon od nich, czy nie chciałbym telewizji i stacjonarki. Mówię, że nie i poprosiłem o przedłużenie zawieszania. Miły pan w słuchawce powiedział, że zamówienie zostało wysłane i przyjęte do realizacji. Mam nadzieję, że od tamtej pory co drugi dzień jebany jest przez 4 murzynów z metrowymi kutasami. Czemu ? A bo po miesiącu przyszedł rachunek większy o 20 PLN. Linia nie jest zawieszona. Pojechałem do salonu. Zgłoszenia zawieszenia linii nie było. Napisałem reklamację. Cisza.

Sytuacja powtarzała się niemal co roku mimo tego, iż jeździłem do salonu i tam zgłaszałem przedłużenie zawieszenia. Wysyłałem też reklamacje. Trzy razy... Za każdym razem cisza.

Do NOT FUCK with me!

Totalna kurwica do ciężkiego stopnia (ochrona chciała mnie wyprowadzać z salonu) nastąpiła w tym roku. Był to marzec. Człowiek chce se zwalić konia, a tu telefon. Okazuje się, że Orange. Zastanawiam się co mi chcą tym razem wcisnąć. Okazuje się, że internetową TV. Oferta kusząca. Cena bez zmian, internetowa telewizja. Cool. W końcu moja 28 calowa krowa do czegoś się przyda prócz grania na konsoli. Mija nie cały tydzień - odwiedza mnie kurier. Przynosi dwa pudełka. Router i Dekoder. Podpisuję umowę i podłączam całe gówno. Nie działa. Myślę, że kiedyś to tam załatwię. Mija miesiąc, drugi. Przychodzi maj. Wraz z majem - ciepła pogoda, panienki zrzucają ciepłe ubrania i ogółem jest na czym oko zawiesić na mieście. Udaję się do salonu Orange w Sosnowiec Plaza. W salonie pewna pani udaje, że pracuje. Tj. siedzi rozjebana jak ambasador pijąc kawę. Nie powiem żeby to był widok pracownika roku... W każdym razie pyta "W czym mogę pomóc ?", ale jej mina wyraźnie mówi "Mów co chcesz i spierdalaj bo przeszkadzasz w piciu kawy". Mówię, że chciałem zgłosić przedłużenie zawieszenia linii, bo kończy się w czerwcu czy tam lipcu. Zmieniła pozycję na pracującą i zaczęła grzebać w komputerze. Mówi, że zwieszenie jest do Maja 2016 więc nie ma potrzeby zgłaszać. Cool. Jadziem do dom.

Mija jakiś czas. Wrzesień. Po centrum jeszcze chodzą panienki z cyckami na wierzchu. Jest nieźle. Sprawdzam pewnego dnia maila. Faktura od Orange. Otwieram, patrze. Rage meter przekroczył wartość "kurwa krytyczną" i pasek ciśnie dalej dzieś poza skalą. Rachunek jest większy o 20 PLN. Dwa dni mijają, wchodzę do salonu. Po wyczekaniu 20 minut siadam ma krześle. Wita mnie pani Kasia. Młoda, ładna blondynka z plakietką na (małych) piersiach "UCZĘ SIĘ". Aż mi się jej trochę żal zrobiło. Zaczynam. Rzucam kurwami, ludzie za mną to się na przemian dziwią i śmieją, gościu na stanowisku obok siedzi z otwartą koparą nie wiedząc co robić, a ja nie szczędzę przekleństw - większości z nich ludzie nigdy nie słyszeli. Dziękuję grupom People Can Fly i Epic Games. Dzięki BulletStorm mój słownik wulgaryzmów mocno się rozszerzył. Przychodzi Ochrona. Każe temu panu spierdalać, bo nie wyjdę dopóki nie skończę tutaj. Całe zajście trwało może około 10 minut. Pani Kasia w pewnym momencie rozpłakała się i uciekła na zaplecze. Wówczas zebrałem się do wyjścia mówiąc, że zgłoszę skargę na ten salon.

Dzień następny. Dzwoni telefon. Odbieram - Orange. Już nie pamiętam co chcieli - ale pytam czy można złożyć reklamację odnośnie faktury. Przekierowują mnie na dział finansów. Mówię jak sprawa stoi i pytam czy można zgłosić skargę. Można. No to zgłaszam. Na salon Orange w Sosnowiec Plaza, wrzucam również na salon w Real Dąbrowa Górnicza. Chociaż głownie chodzi mi o salon w Plazie. Dodatkowo dowiaduję się jednej ważnej rzecz: jak salony traktują klientów. 3 reklamacje składane w salonach nigdy nie dotarły do siedziby firmy.

Po jakimś tygodniu przychodzi pismo od Orange.

Od: Orange Polska S.A.
ul. Jagiellońska 34, 96-100 Skierniewice

Do: ******* ******
UL. ********* **
41-*** SOSNOWIEC

Znak: SPICAO/652/ZW/RS/109711779/15
Temat: odpowiedz w sprawie zgłoszenia numer 109711779, które wpłynęło do Orange 22 września 2015r.

Szanowny Panie,

Informujemy, że przeanalizowaliśmy złożoną przez Pana skargę dotyczącą nieodpowiedniego zachowania pracowników Salonu Orange.

Dzięki takim zgłoszeniom możemy sprawnie eliminować niewłaściwe działania oraz zachowania wśród naszej kadry pracowniczej. Firma nasza dokłada wszelkich starań, aby Klienci byli zadowoleni z poziomu świadczonych usług, dlatego taka sytuacja jest dla nas szczególnie nieprzyjemna. Troska o dobry wizerunek firmy spoczywa przede wszystkim na pracownikach bezpośredniego kontaktu, dlatego została wysłana informacja do kierownika wskazanego przez Pana Salonu w celu wyciągnięcia konsekwencji służbowych.
W kwestii zawieszenia telefonu wyjaśniamy, że w całości zdjęliśmy opłatę za plan telefoniczny w kwocie 34.00zł z VAT.[...]


Pierwszy raz byłem zadowolony z czegoś w Orange. Mam nadzieje, że poleciały głowy, a owa pani - jak to mówi NRGeek - Zapierdala na galerach. Jebana przez grube czarne dildo, w każdą możliwą dziurę. Bo tak. I chuj.

Wszystko dobre co się dobrze kończy, prawda ? Prawda! Problem w tym - że to się jeszcze nie skończyło. Mamy październik - przychodzi mi faktura na kwotę znów za dużą. Ale... Jest dodana faktura korygująca. Siedzimy z mamcią... Czytamy... Myślimy... "Nie wiadomo kurwa o co chodzi" (© Rysiek z Klanu Wraca do Gry). No nic. Jadę do salonu. Akurat musiałem jechać co CH Plejada odebrać kartę ŚKUP, więc tam wstąpiłem do salonu bo stwierdziłem, że kurwa do Plazy do Orange w życiu nie pójdę. Wchodzę, akurat wolny jest pan Michał. Ot taki gościu przed 30, blondynek w okularach. Cukrzyk. Gościu wygląda całkiem miło. Siadam, mówię w czym rzecz - dostałem fakturę na za duża kwotę, ale w związku z sytuacją z salonu w Plazie dołączona była też faktura korygująca. I nie wiem ile mam w końcu zapłacić. Mówi mi ile, ale... Mówi nagle, że mam 1000 PLN zadłużenia w Orange. CO KURWA ?!? 1000 PLN ?!? JAK, SKĄD KURWA CO!?

THIS GAME IS ABOUT MOTHER FUCKING MONEY (© Epic Rap Battle of History)

Pan Michał dzwoni do centrali dowiedzieć się o co kaman. Okazuje się, że chodzi o karę za trzymanie dekodera. Miałem go zwrócić gdyż... Umowa została anulowana dzień po jej podpisaniu, gdyż usługa telewizji internetowej nie może być wprowadzona u mnie. Oczywiście nikt w tym pierdolonym Orange nie pofatygował się, żeby zadzwonić i mi o tym powiedzieć. Najebało mi 1000 PLN kary. Jedyna opcja - zwrócić dekoder. Podziękowałem i wróciłem do domu. Do salonu wróciłem 3 dni temu. Oddałem im dekoder i router. Dostałem nowy gdyż pan Michał powiedział, że można teraz postawić tą TV na kablu więc mam się nie martwić. Przez 3 dni wydzwaniałem do nich na TechCenter dlaczego to chujostwo nie działa. Dzisiaj, około 3h temu się dowiedziałem. Umowa jest w trakcie anulowania bo usługa nie może być wprowadzona u mnie. Jutro znów wybieram się do Orange, do salonu w CH Plejada. Polecą głowy, kurwy i inne przekleństwa, każe im wsadzić sobie ten dekoder w dupę. A potem skoczę do Empiku odebrać zamówione książki, następnie do domu. A w poniedziałek dzwonię do Orange. Skargi polecą na Salon w CH Plejada, CallCenter i TechCenter. Dodatkowo zażądam zwrotu poniesionych z ich winy kosztów. Nikt nie leci ze mną w chuja. A już na pewno nie Orange!

Podsumowanie

Orange. Firma telekomunikacyjna. Pierdoleni złodzieje, tępe chuje, spierdolenie na poziomie przekraczającym ludzkie pojęcie. Męczę się z nimi od 5 lat - nie mam innej alternatywy. Jeszcze raz przedzwonię do Netii (teraz mam już kabel), a jak to nie pomoże - wytrzymam do 2017 - wówczas do mnie na dzielnice ma być pociągnięty światłowód - wówczas przeniosę się do UPC. A co z Orange ? Banda jebanych złodziei! Jak się wkurwię to podam ich do UOKiK. Z Netią poskutkowało - tu też powinno. Chcesz przenieść się do Orange ? DON'T DO IT NIGGA. IT'S LIKE SUCCUBUS. THEY GIVE YOU WARM WELCOME AND THEN SUCK YOU DRY!

Kreton out!

No comments:

Post a Comment