2016-02-07

Haters gonna Hatate czyli czego nie lubimy w grach ?

Nad napisaniem tego wpisu też myślałem od jakiegoś czasu. Gałąź przemysłu informatycznego odpowiadająca za pisanie gier od kilku lat zmierza w bardzo złym kierunku. Lista, którą zamierzam zamierzam zamieścić poniżej jest to zbiór rzeczy, które w tym biznesie poszły tak bardzo źle, że aż denerwują. Postaram się też podać jakieś przykłady. I to nie jest tak, że gier z przykładów nie lubię, nie są one w większości złe, mają po prostu irytujące elementy. Numeracja nie ma większego znaczenia - jest, żeby była. Kończę wstęp i lecimy z mięsiwem.

1. Unskipable Logos

Examples: Dużo tytułów. Seria Borderlands, Alice: Madness Returns, Metro Redux
Hurr durr. Tak, rzecz, która wkurwia jak sto chujów. 15 minut logo, czołówek, ostrzeżeń i innego gówna. Masa tego w wielu grach i denerwuje to jak reklamy w TV czy w kinie, przed filmem. Mistrzem w tym jest chyba Electronic (f)Arts. Za przykład prócz tego co wypisałem w polu Examples (o tym za moment) podam jeszcze Need For Speed Hot Pursuit (2010). Na początek wita nas ostrzeżenie o tym zęby ścigać się tylko w grach + wyświetlone loga producentów samochodów. Następnie mamy logo EA. Potem przedstawia się nam Criterion Games, odpowiedzialny za tą produkcję. Potem pojawia się tytuł gry i animacja ulicy. I pojawiają się kolejno napisy [Electronic Arts przedstawia] [Produkcję Criterion Games], [Przy współpracy z DICE]. I teraz czekamy, aż wyskoczy napis Wciśnij Enter by kontynuować. Zmierzyłem czas tego cholerstwa od pierwszej sekundy, aż do napisu o Enterze. Całość trwa 27 sekund. Potem logowanie do Autologu i animacje i shit i ogółem tracimy nie całą minutę nim wybierzemy wyścig. I tak praktycznie niepomijalne loga są niemal w każdej produkcji EA. Na szczęście wszystko zależy od silnika. Jak dobrze pamiętam te w Borderlandsach chyba dało się ominąć... Ale wciąż - omijanie też zajmuje te 3-5 sekund - zwłaszcza jeśli logo jest dużo. Na szczęście jak mówiłem, naszym przyjacielem może być silnik gry. Zaczynając od Borderlands klikamy prawym przyciskiem na grze na Steamie, wybieramy właściwości i tam Ustaw opcje uruchamiania. Wpisujemy "-NoLauncher" i cieszymy się tym, że gra odpala się od razu. Następnie idziemy do katalogu:
c:\Users\[twoj_profil]\Documents\My games\Borderlands 2\WillowGame\Config\
I uruchamiamy plik WillowEngine.ini i szukamy w nim linijek:
StartupMovies=2K_logo
StartupMovies=Gearbox_logo
StartupMovies=NVidia
StartupMovies=Loading
Do każdej linijki przed nią dopisujmy znak ; (średnik) żeby wyglądało to tak:
;StartupMovies=2K_logo
;StartupMovies=Gearbox_logo
;StartupMovies=NVidia
;StartupMovies=Loading
I to wszystko. Zapisujemy plik i viola, cieszymy cię brakiem intra. W grach napisanych na silniku Unreal Engine wprowadzenie w pliku INI średnika przed komendą działa jak oznaczenie jako komentarz. Jako, iż działa to na każdym produkcie jadącym na Unreal Engine, działa to również na Alice: Madnes Returns. W przypadku zarówno Metro 2033 Redux oraz Metro: Last Light Redux trzeba posłużyć się jeszcze innym sposobem. Wchodzimy do katalogu z grą. Jet to domyślnie
Steam/SteamApps/common/Metro 2033 Redux/2033
Szukamy tutaj pliku [legal.ogv] i zmieniamy mu nazwię na przykład [_legal.ogv]. Nazwa może być dowolna. Następnie tworzymy pusty plik txt i zmieniamy mu nazwę na [legal.ogv]. Tyle. Tweakowanie gier na pełniej piździe. W niektórych grach (ale tylko tych średnio legalnych) crackerzy sami dodają sposób na ominięcie logo. Nie różni się on zbytnio od tego opisałem powyżej. Jest to po prostu już wrzucone w instalator.

2. Checkpoint System

Examples: Dużo tytułów. F.3.A.R, Painkiller: Hell & Damnation, Metro Redux, Resident Evil 6
Kolejna rzecz, która denerwuje. Ogółem mówiąc ta i dwie kolejne są ze sobą ściśle powiązane. Prawdę mówiąc te trzy rzeczy sprawiają, że wystarczy położyć żelazko na klawiaturę czy pada i gra sama się przejdzie. Może trochę przesadzam. Ale tylko trochę. No ale, mówimy o gównianym systemie checkpointów. Czemu ten system jest gówniany ? Ano bo takie rozwiązanie jest kompletnie zjebane. System checkpointów zastępuje stare dobre Save Game. Załóżmy, że mamy do przejścia pokój składający się z kilkunastu pułapek. Każda nie dość, że kurewsko trudna to wymaga jeszcze precyzji niczym grazeowanie streamów Reimu w Touhou. Dodatkowo, każda pułapka to instnt kill, a ostatni checkpoint jest zaraz przed nimi. Przechodzimy - męczymy się 10 minut. Przeszliśmy cudem. Idziemy, jeb - nie zauważaliśmy ostatniej. Dzień dobry, zaczynasz od nowa. I próbujesz. Giniesz kilkanaście razy i cały czas zaczynasz od początku. W efekcie po 20 razie łamiesz klawiaturę, rzucasz gryzoniem w ścianę, pięścią robisz dziurę w monitorze i wypierdalasz lodówę przez okno z 10 piętra. W opcji mniej drastycznej dropisz grę i odinstalowujesz ją. Tu tkwi problem właśnie. W starych grach takie coś przechodziło się używając zakazanej miłości między klawiszami F6 i F9 czyli opcją Quick Save i Quick Load. Przykładem niech będzie ten nieszczęsny opisywany niedawno Chaser. W ciągu całej gry Quick Load używałem ponad 1000 razy. Tak, 1000 (słownie: tysiąc). Wyobraźcie sobie łażenie po deskach podczas ostrzału. Ochujeć można było i tam użycie Quick Load przekraczało normy Unii Europejskiej. Powiecie, że Quick Load i Checkpoint to samo. Nope. Quick Save mogę zrobić w dowolnym momencie i szybko do niego skoczyć. Checkpoint zawsze wraca mnie do tego samego miejsca. Kolejnym minusem jest gdy jakąś grę chcemy wbić na Perfect. Czyli Pure 100%. Jeśli pominiemy jakąś rzecz i zamknęły się za nami na stałe jakieś drzwi - gra zazwyczaj robi auto zapis bo checkpoint. I co ? Gówno. Pierdol się. Zaczynasz - albo całą grę od nowa (zmiłuj się Homuro jak wstawek nie da się pominąć), albo jak gra na to pozwala - powtarzasz tylko cały etap (powodzenia w Resident Evil 6 gdzie każdy etap to około 1h gry). Pozwolę sobie zacytować moją recenzję Painkillera sprzed kilku dni:
Dalej w operze biegamy po schodach. Nagle zauważyłem sekret na scenie więc skoczyłem z balkonu, żeby go zebrać. Cool thing - ale drzwi przez, które można było wrócić na schody były zamknięte. I nie dało się ich ponownie otworzyć. Trzeba było wrócić do checkpointu tracąc około 10 minut gry [...]
No super kurwa. Dorzucę jeszcze łopatę wungla zwana F.3.A.R. Pomijając chujowiznę bijącą od tej gry (ale jest Loli Alma aka iFap), wrzucam ten powalony system checkpointów. I co ? Dochodzimy do pewnego miejsca i... Walka z dojebany w trzy dupy mechem. Napierdala w nas jak pojebany, udało nam się gdzieś schować. Quick Save... Quick Save... QUICK KURWA SAVE NIE MA bo jest pojebany system checkpontów. Wracamy do tego co pisałem na początku o pułapkach i instat killu. Czemu ? Bo nie możemy zapisać i giniemy. Nie możemy wrócić do momentu ukrycia się i wybrać inną drogę ucieczki. Musimy zacząć całą walkę od nowa.
Ostatnią rzeczą jest to, że gra wykonuje swój zapis przy checkpointach na jednym slocie. Tu gówno uderza w wentylator. Otóż grałem sobie w Alan Wake. Akurat postanowiłem zrobić sobie przerwę. Cool. Wpadł Grabarz i mówię mu w co gram. Chciał, żeby mu pokazać jak tot to wygląda. Więc odpaliłem pierwszy etap. I co ? Dziękuję, poszło się jebać pół godziny kurewsko trudnego fragmentu gry. Etap, na którym skończyłem musiałem zaczynać od nowa. Sure, mogę. Ale jest to etap na którym ginąłem pierdylion razy. Ochujeć można. Dodatkowo jeszcze - o ile takie coś, mogę jeszcze zrozumieć w FPSach... O tyle kurwa w Touhou ? Seriously ZUN. CZY CIEBIE DO RESZTY POJEBAŁO ? Mamy Touhou dla idiotów. Legacy of Idiotic Kingdom. Srs bsns.
Also, rozumiem, że system checkpointów umożliwia zapis gry na na przykład Steam Cloud, ale kurwa. Cool, gra nie zapisuje się na dysku tylko w chmurze. Zajebiście. Oszczędność miejsca na dysku. Tak... Gram na tosterze z 5 MB na wolnego na dysku i nie mam miejsca żeby zapisać na dysku plik wielkości kilkuset kilobajtów. Ale faza ja pierdole. Oczywiście zapisywanie gier w chmurze ma swoje plusy - można np. iść i odpalić grę u kumpla od miejsca, w którym skończyliśmy u siebie... Zaraz... Kurwa! Idziesz do kumpla grać na jego kompie ? R U Fucking serious ?
Je jebie. Also, wracając do systemu checkpointów zahaczamy o...

3. Auto Healing

Examples: Dużo tytułów. F.3.A.R, Painkiller: Hell & Damnation, Alan Wake
Nieodłącznym elementem systemu checkpointów jest również system przyjmowania obrażeń przez naszą postać. Mamy auto leczenie. Czym mocniej oberwiemy - tym bardziej trudno się gra. A to ekran zabarwia się na czerwono, a to robi się czarno biały, a to inny chuj daje nam znać, że ledwo zipiem. Co trzeba zrobić ? Schować się, chwilę odczekać i sami się wyleczymy. No po chuju realne. Ok, wbije ci kose w brzuch. Schowasz się i poczekasz, aż się wyleczysz ? Życzę powo-kurwa-dzenia. Powiecie mi zapewne, że używanie apteczek jest bardziej realne. Ano nie zupełnie. Ale ładnie to było przedstawione w Left 4 Dead gdzie postać używając apteczki faktycznie się bandażowała. I potem jeszcze biegała z tym bandażem widocznym. W systemie Auto Heala to tak trochę chuj wielki i szelki. Rushujesz między wrogów chowasz się na chwilę, i znowu. Spróbuj to zrobić jak pasek z HP i apteczki albo leża czekając na użycie (ie. Serious Sam) albo niesiesz kilka przy sobie (ie. F.E.A.R 2: Project Origin), a co zużyjesz to znajdziesz gdzieś nowe. Mówiąc nieco wcześniej o żelazku na klawiaturze to miałem na myśli. Nie trzeba mieć wielkiego skilla by przejść grę z auto healem. Ok, czym wyższy poziom trudności tym mocniej dostajemy po dupie. I co z tego ? Zajebać się chciałem na niektórych poziomach F.E.A.R 2: Project Origin na hard, ale F.3.A.R na very hard przeszedłem z problemem tylko na 1 poziomie. Czemu ? Bo auto heal. Co prawda przejście 20 minutowego stage na very hard trwało nieco ponad 1h, but I did.
Podsumowując - przejdź gry takie jak Serious Sam, F.E.A.R czy Command & Conquer: Renegade na Hardzie w czasie gdy każdy punkt HP ma znaczenie i nie ma checkpointów ani samo leczenia (o, Chaser, do it. Make my day). Come on, impress me. Oh wait, to są stare gry, mogą być za trudne dla gówniarzerii mającej w kompach Radeony HD czy odpowiedniki GeForce, która myśli, że Halo wymyśliło FPSy, a LoL gry online. Jeśli nie przechodziłeś pierwszych MegaManów lub Castlevanii - to nie wiesz co to są gry. Handluj z tym.

4. Console Style Saving

Examples: Głownie konsolowe. 絶対絶望少女 ダンガンロンパ Another Episode, seria Resident Evil, Corpse Party: BLOOD DRIVE
Co to jest konsolowy system zapisu gry ? Coś przypominające checkpointy, choć trochę bardziej podłe w swoim działaniu. O ile na checkpointa można wyłożyć peniora wielkiego niczym chuj Archiego, o tyle w konsolowym stylu trzeba pamiętać by zapisać grę. Innym problemem są udziwnienia wprowadzone przez twórców. Przykładem niech będzie np. Biohazard: Last Escape (szerzej znany jako Resident Evil 3: Nemesis). Na Easy - cool - mamy nieograniczoną ilość taśm do maszyny do pisania. Cool stuff. Ale na hardzie znajdujemy je po 3 na raz i przez cala grę zbieramy ich może 20. Oznacza to max 20 zapisów. Dawno nie grałem - nie wiem jak by mi poszło teraz, ale w czasach świetności serii przechodziłem grę robiąc dwa zapisy. Pierwszy przed walką z Nemesisem przy Wieży Zegarowej (połowa gry) i drugi przed finałową walką z użyciem Railguna (nie, nie Misaki Mikoto, tego prawdziwego). A jeśli miałem dzięki Merceneries odblokowaną nieograniczoną ilość amunicji to już w ogóle kończyłem grę w 40 minut bez zapisów.
Minusem tego systemu jest też to, że do Save Pointu musimy dojść. Wkurwić się można - jak ja ostatnio we wspomnianej 絶対絶望少女 ダンガンロンパ Another Episode (btw, po najechaniu myszą na tytuł wyświetla się romanizacja). Po serii ciężkich walk - zginąłem mając Save Point w zasięgu wzroku. Pierdolone Destroy Monokuma i ich jebane miotacze ognia (btw, Japończycy i język angielski - winno być raczej Destroyer Monokuma). Inna rzecz jeszcze z rozłożeniem checkpointów to - akurat przeklinał Losik. Otóż chodzi o Imprezę Trupów czyli Corpse Party: BLOOD DRIVE. Napisana na silniku Unity gra wydana miała w zwyczaju nie tyle wieszać się - co crashować cała konsolę do tego stopnia, że trzeba było ją bootować przez Hard Reset. Prócz randomowego lekkiego wieszania się w menu (gra wyrzucała error po prostu), bardzo lubiła się wypierdolić na ostatnim chapterze gdzie właściwie ostatni save point mieliśmy przy 70% gry i potem nie dość, że nieco biegania to i reszta story. Zacytuję fragmenty z rozmowy na GG (tylko błędy poprawię):
Losik, 2016-01-19 09:56:56: ale to było mega frustrujące - od 3 chapteru gra mi się ani razu nie scrahowała ... do ostatniego segmentu 10 chaptera
Losik, 09:57:05: który się crashował niebotycznie często
Losik, 09:57:15: a nie było save pointa od tamtego miejscu
Losik, 09:57:39: do tego była niezła szansa na spieprzenie i załapanie bad enda po drodze xd
Losik, 09:58:16: więc zanim ostatecznie grę przeszedłem to powtarzałem całość jakieś 15 razy z czego zwykle musiałem cały system resetować, grę włączać itp
Losik, 09:59:18: w ogóle to chyba nie przypadek że w 3 i 10 chapterze mi się akurat crushowało tylko
Losik, 09:59:38: bo potem były napisy końcowe i było kto skryptował jakie chaptery i co - 3 i 10- ta sama osoba xd
Jak gra crashuje ci konsolę w sposób taki, że tylko bootowanie przez hard reset działa, to musi być grubo. Przy tych denerwujących Save Pointach napomnę jeszcze o serii Final Fantasy. W Final Fantasy VI, która jest moja ulubioną częścią programiści w niektórych miejscach umieścili skrzynki w których był potwór. Był on zazwyczaj o wiele silniejszy niźli zwykli przeciwnicy w tej samej lokacji. Save point był daleko i podejście niewłaściwym teamem kończyło się napisem Party Annihilated. W takim wypadku całe grindowanie (bo to RPG) poszło się jebać chyba, ze miało się odpowiednie party (ie. Terra, Locke, Sabin, Edgar). Jeśli miałbym się na jakąś grę wkurzyć bardzo - byłoby to chyba 東方の迷宮. Na etapie F18 gdy szło się do Yukari trzeba było przejść cały poziom i save point był dopiero przed samą Yukari - jak się zginęło po drodze - sorry. No bonus.

5. Porty

Examples: Colin McRae Rally, Final Fantasy VI, Island Defense
Porty to kolejne zło przemysłu komputrowego. Czym jest port gry ? Ano przeniesieniem gry z platformy na platformę. Czasem portowane są gry z konsoli na PC (np. Naruto Shippuden: Ultimate Ninja STORM 3 Full Brust), czasami - co jest utrapieniem - z iOS na PC (Colin McRae Rally, Island Defense czy ten nieszczęsny Final Fantasy VI). Porty zazwyczaj wkurwiają sterowaniem - gdzie mysz imituje dotykanie ekranu, brakiem jakiejkolwiek konfiguracji (ot opcje masz - włacz/wyłącz dźwięk, pełny ekran/okno i to tyle). Naprawdę nieudane porty to mają zajebaną klawiszologię. Ot np. gramy na klawiaturze, a gra wyświetla ci np. [Press (A) to pick item]. To (A) to zielone kółko z litera A - jest to oczywiście konfiguracja pod pada do Xkloca. I zastanawiaj się teraz gdzie na klawiaturze masz zbindowany (A). Przy takich grach jak Colin McRae Really temat przemilczę - nie grałem - oceny odstraszają. Island Defense pomimo, iż wbiłem perfect - gra była zła. Bardzo zła. Polecam komentarze na Streamie. Mówią wszystko. Final Fantasy VI jednak - wbrew temu co ludzie mówią, uważam za całkiem udany port. iOSowe sterowanie jakoś całkiem przypadło mi do gustu zwłaszcza, że grałem na padzie. Brak mi tylko obecnego na wersji PSX (też mam oryginał na PSP z PSO Classics, całe 22 PLN dałem XD) renderowanego Intro i szkiców. Bardzo dobrym portem z PS3 jest też Naruto Shippuden: Ultimate Ninja STORM 3 Full Brust choć wymaga już mocniejszego kompa. I tu zaczyna się problem. Oczywiście - teraz mamy w standardzie 4 rdzenie, 2 GB grafę i 8 GB RAM. Ale jakbym chciał zagrać w to na TSO (Celeron 2 GHz, Raden X1300 Pro 512 MB, 1 GB RAM) to nawet jakbym chciał zmniejszyć detale to się nie da. Otóż całe detale jakie mamy to: wybór rozdzielczości (w tym również 4:3), wybór aspect ratio, supersampling, fullscreen mode, vsync. Nie ma możliwości obniżenia detali. Czemu ? Bo gra pisana była pod PS3 gdzie działała jak trzeba. I jakbym to chciał odpalić na TSO to przy minimalnych detalach na 5 FPS by ruszyło. Całe szczęście z T2O problemów nie ma i w grze FPS spada tylko na ekranie wczytywania i to tylko o max 10 klatek. Jeśli miałbym jeszcze wskazać dobry port to zdecydowanie byłby to Tony Hawk Pro Skater 2. Port PC zawierał to samo co oryginał plus dodatkowe skateparki wzięte z pierwszej części gry, która nigdy na PC się nie pojawiła. Część portów właściwie jest całkiem dobra i właściwie możliwość zagrania na PC w gry, które wcześniej były ekskluzywami na konsole czy automaty jak na przykład 虫姫さま.

6. Nowy deweloper znanej marki

Examples: Seria Command & Conquer, DmC Devil May Cry, Resident Evil: Operation Raccoon City
Czemu tego nie lubimy ? Bo to jest przykład jak zjebać grę. Zacznijmy od wspaniałego Command & Conquer. Gra wyszła w 1995 na systemy MS DOS, napisana przez średnio znane studnio Westwood Studios - twórcy jednego z pierwszych RTSów w historii - Dune 2. Jakiś czas później gra została zportowana na system Windows 95. Nice. Potem wyszedł Command & Conquer: Red Alert. Pod koniec lat 90 - Command & Conquer: Tiberian Sun. Następnie Command & Conquer: Red Alert 2 i Command & Conquer: Renegade, a przy okazji również całkiem niezły trójwymiarowy RTS Emperor: Battle for Dune bazujący luźno na książce Franka Herberta - Dune. Przed wydaniem Tiberian Sun Westwood Studios zostało wykupione w całości przez Electronic Arts. Po wydaniu Renegade Westwood Studios decyzją Electronic Arts zostało rozwiązane. Stworzona przez Bretta Sperry marka Command & Conquer została w tym momencie zniszczona przez EA. Najpierw całkiem niezły Generlas. Potem Tiberian Wars, który jest średni. Red Alert 3 to moim zdaniem kompletna klapa. Gorsze od niego jest tylko Tiberian Twilight. Tak oto upadła zajebista seria.
Kolejnym wymienionym przykładem jest DmC Devil May Cry, lub raczej Devil May F@il. Wszystko rozbija się o Dante - protagonistę serii. No zobaczcie poniżej. Po lewej oryginalny, kipiący humorem (zwłaszcza w 3 części), wyluzowany Dante z części 1 do 4. Po prawej Dante z DmC Devil May Cry, który prócz tego że udaje luzaka - jest trochu niedojebany.

Gra nawet daje radę, ale do humoru np. Devil May Cry 3, (którego mam oryginał w wersji Special Edition) brakuje mu dużo "Now, that's my kind of rain". Dante, co oni z tobą zrobili ? I tak, żart z wigiem na początku gry nie był śmieszny w piątej części.
Ostatnią grą wymienioną w przykładach jest Resident Evil: Operation Raccoon City. Nie pierwszy raz Capcom oddaje swoją markę w ręce obcych. Devil May Cry również jest świetną produkcją Capcom. Jednak oddawanie sztandarowej marki jaką jest seria Resident Evil... Nie mogło to wyjść grze na dobre. Slant Six Games odpowiedzialnemu za Operation Raccoon City należy się karny kutas. Zacznę może od oblecenia plusów bo gra ma na Steamie oceny mieszane i takie też jest moje podejście do gry. Przed wszystkim - pojawiają się postacie znane z serii. Hunk, Nicholai Ginovaef, Wiliam Birkin, Leon, Ada Wong czy sam Nemesis. O te postacie zahaczamy jako Woolfpack. Nie brało również epizodu z Claire i Sherry (Echo Six only), spotkania z Carlosem czy (jebalną) Jill Valentine (oba przypadki znów Echo Six tylko). Kolejnym plusem są postacie co jest również śmieszne nieco. Z tych które mi się podobają to przy Woolfpack - Four Eyes (no ładna jest), Vector (ciekawa umiejętność i świetny design). Od strony Echo Six - Tweed (iFap), Party Girl (my kind of slut). I co dosyć śmieszy mnie w tym... Woolfpack - urodzeni mordercy, specjalni agenci, wyćwiczeni i ogółem dojebani w chuj. Echo Six - biedne dzieci, imprezowicze, byli kryminaliści. Da fuck ? To ma być oddział specjalny ? Dalej - Raccoon City. Tak, wracamy do znanego z pierwszych 2 części Raccoon City. Odwiedzamy znane miejsca jak laboratorium Umbrelli, Wieża Zegarowa czy Komisariat RPD. Z tych mniej znanych to na przykład Ratusz Raccoon City czy stacja kolejowa. Ostatnim plusem jest to, że jest to chyba jedyna gra, gdzie faktycznie można zrobić wszystko co przedstawia intro, no może prócz walki z Lickerem za pomocą noża. Z minusów na pewno fabuła, poziom walk i AI oraz największy minus - zmiana lokacji. Chociaż biegamy po tych samych lokacjach co wcześnie (ie. Labolatorium Ubrelli) to nie wyglądają one tak jak powinny. Są całkowicie zmienione i przerobione. Niesamowity komisariat RPD znany z Resident Evil 2 czy Resident Evil: Outbreak File #2 jest przerobiony doszczętnie, a przy tym dość mocno okrojony (nawet bardziej niż w Resident Evil 3). Wniosek ? Randomowe firmy nie powinny dotykać znanych marek. A samo Operation Raccoon City, opiszę, w którymś "Przegrałeś z Kretasem".

7. Liniowa fabuła

Examples: 98% gier
Utrapieniem w grach jest też fabuła. Albo jest krótka i urywa się z dupy albo może i jest długa, ale liniowa do bólu. Dobrym przykładem liniowej fabuły jest seria Final Fantasy. Fabuła, w każdej części jest liniowa na maxa, ale długa w chuj i pełna zwrotów akcji więc nie odczuwa się tego. Dużą powierzchowną nieliniowość posiadają też gry z serii Visual Novel. Jeśli nie jest to kinetic novel, to możemy sami generować akcję poprzez odpowiednie wybory. Resident Evil 3 też prowadzi nas dość mocno za rękę, ale daje też możliwość wpłynięcia na wydarzenia poprzez tak zwane podziały scenariusza. W pewnych momentach pojawiają nam się do wyboru dwie opcje, czas zwalnia i decydujemy (ie. spotkanie z Nemesisem - 1. Spychasz brzydala z mostu; 2. Sam skaczesz z mostu). Z gier tak liniowych, że aż boli mamy choćby recenzowanego niedawno niesławnego Chasera. Jako przykład bardzo nieliniowej fabuły mogę podać Original War. Tam źle podjęta decyzja w misji 2 odbija się na nas w misji 8. Tales from Borderlands łamie bariery nieliniowej fabuły i dostajemy ogółem Make your story. Czemu wyrzucam dobre tytuły w tym miejscu ? Bo tytułów z liniową fabułą jest 98%. Zaznaczam więc te które mają mniej lub bardziej nieliniową fabułę.

8. Multi vs Player

Examples: Red Alert 2, Red Alert 3, Chaser, F.E.A.R
Lubimy spuszczać przeciwnikom wpierdol. To fakt. A żywym przeciwnikom - o, to dopiero satysfakcja. Biegnę sobie z wyrzutnią, ktoś wybiega, frag, biegnę dalej, ktoś wybiega, frag. Biegnę dalej ktoś wybiega, miał lepszy refleks, zostałem z fragowany. Przyjemność pozostaje. Problemem jest to, że multiplayer w niektórych grach leży. Niech przykładem będzie Command & Conquer: Red Alert 2. Problemem jest to, że serwery Westwood Online, na których chodziły wszystkie ich gry umarły wraz z disbandem firmy. Dziękujemy EA. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Command & Conquer: Red Alert 3. Otóż - w momencie upadku GameSpy multiplayer w Red Alert 3 przestał istnieć. Oczywiście wciąż można zagrać potyczkę po LANie z kumplem, ale można zapomnieć o grze w kampanie w trybie kooperacji ponieważ ta była przewidziana tylko do gry online i za pośrednictwem systemu GameSpy. Dodatkowo EA powyłączało sporo swoich serwerów co spotkało się z ogólnym oburzeniem fanów - ale EA ma to w dupie. I my też mamy ich w dupie. Sto chujów w dupę i kotwica w plecy.
Upadek GameSpy pociągnął za sobą upadek trybu multiplayer w dziesiątkach jeśli nie setkach gier. Nie ominęło to też np. Warhammer 40.000: Dawn of War. Tu jednak Relic Entertainment zrobił graczom dobrze i przepisał tryb multi na serwery Steam. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku stworzonej przez Trendy Entertainment gry Dungeon Defenders. Problem w tym, że większość firm wzięła pieniądze i wyłożyli na starsze tytuły wielkiego peniora. Najlepiej nabrać wody w usta i pokazać graczom wielkiego fuckersa. Na szczęście są prawdziwi fani gier którzy modują gry by działały na innych, prywatnych serwerach - czasem z większym supportem niźli w czasach gdy działały oficjalne serwery.

9. DLC

Examples: Resident Evil: Operation Raccoon City, Resident Evil Revelations 2, Borderlands: The Pre-Sequel
DLC, DLC. D-L-C. Cóż oznacza ten trzyliterowy skrót ? Wbrew pozorom, nie znaczy to Delicious Loli Chest ani też Dziwka Liże Chuja. Nie, nie. Skrót ten oznacza "jestem wkurwiony". DLC czyli skrót od DownLoad Content. Dawniej, w czasach gdy ziemia była jeszcze młoda, a dinozaury produkowały z siebie pod powierzchnią ropę naftową nazywało się Expansion. Teraz DLCki to rzecz popularna i zależy jak na to patrzeć - dobra, neutralna, lub bardzo zła. Zacznę od mniejszego zła. Neutralnym typem DLC mogą być takie, jak np. skórki do postaci czy też broni. W zasadzie prócz e-penisa nie wnoszą nic. Najwyżej skubią nas po portfelu. Dobrym typem DLC zdecydowanie będą te, które dodają nowe tryby gry, postacie, mapy, bronie. Nawet skórki. Musi być spełniony jeden warunek - cena. Albo bardzo niska (do 1$/€) lub darmowe. Trzecim - największym złem są DLC, które... No właśnie. Zobaczmy Resident Evil Revelations 2. W cenie 6€ otrzymujemy pierwszy rozdział historii. Chcesz drugi ? 6€. Trzeci ? 6€ i tak, aż do EX2. Chcesz widzieć gdzie gówno trafiło najmocniej w wentylator ? Train Simulator 2016 : Steam Edition. Gra kosztuje zaledwie 35€. Cool. DLC do niej, a tych jest 245, kosztują łącznie 1944€. Pozwól, że ci to przeliczę. Tak więc 35€ to około 155 PLN. Do tego DLC kosztują w przeliczeniu na złotówki około 8570 PLN. Nie wiem tylko, czy te 1944 to cena stała, czy też uwzględniony w niej jest aktualny Steam Sale. Innym ekspertem jest też Capcom. Ultra Street Fighter IV to koszt 28€. Wszystkie DLC do niego kosztują razem 168€. Najbardziej rozczarowujący DLC na jaki natrafiłem to Swimwear Set do gry Fairy Fencer F. Gra w której mamy przynajmniej 3 mocno jebalne dziewczynki. Kupujemy wiec Swimwear DLC i okazuje się, iż... (Click for Drama)... Ten set obejmuje tylko męskie postaci występujące w grze.
.
..
...
...
..
.

Seriosuly kurwa ? Brak swimsuita dla żeńskich postaci ? No nie wierzę... Screen or it didn't happen ? Ok, dozo:

... Kreton usiadł i zapłakał. Zapłakał mocno bo jego cycata dziewczynka (Harley jej chyba było) nie ma swimsuita. Co prawda jest niby bath towel DLC, ale latanie dziewczynką owiniętą ręcznikiem to nie latanie dziewczynką w bikini. Porównajmy:

Odpowiedzmy sobie na pytanie: do której postaci chętniej byśmy fapnęli ? Do osłoniętej ręcznikiem Harley czy też odzianej w bikini Sakury ? Zostawiam wam wybór.
Zacząłem mendzić i tym Resident Evil Revelations 2, ale w końcu nie doszedłem do końca chociaż już zapewne domyśliliście się, że chodzi mi tu o sprzedawanie gry w częściach. Chcemy inny przykład? Resident Evil: Operation Raccoon City. Wspominałem przy punkcie 6. W grze wcielamy się w jedną z postaci Woolfpacku Umbrelli. Gramy tymi złymi. Jest jeszcze drugi team - Echo Six - ci dobrzy. W czym rzecz ? W tym, że rozbita na dwie części kampania Echo Six kosztuje łącznie 20€. 8€ taniej niż bazowa gra. Wciąż mało ? Starcraft 2 też jest sprzedawany na części. Do wymienionego w przykładach Borderlands: The Pre-Sequel jest DLC - Claptastic Voyage, dodający kampanię toczącą się wewnątrz Claptrapa (Święta Madoko, przerażające). Nie jest to wymagane by ukończyć grę, ale Claptastic Voyage zawiera również Ultimate Vault Hunter Upgrade Pack 2 zwiększający level cap do 70. Wszystko żeby zarobić jak najwięcej kasy. Bo jak wiadomo hajsy muszą się zgadzać.

Takie są moje odczucia na temat tego co poszło źle w przemyśle komputrowym. Nikt nie musi się ze mną zgadzać. Jest to moja opinia i przynajmniej w kilku punktach jestem pewny, że zgodzi się ze mną ShlafRock (przy DLC to nawet na 200%). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nic nie możemy z tym zrobić. Dlaczego ? Bo z korporacją nie da się wygrać. Swoje rzekłem. Kreton out.

No comments:

Post a Comment